piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 89



Środa.
- Dużo macie pracy dzisiaj? - zapytałam pomiędzy łykami gorącej kawy.
- Nawet nie... Jeżeli szybko pójdzie, to przed 15 powinniśmy się wyrobić. - powiedziała Meg, kończąc swoje śniadanie. - A ty, co masz zamiar dziś robić? Może pojedziesz ze mną do studia, hmm?
- Nie, dzisiaj chciałam pójść i się w końcu pokazać Marii i Pedro. Przy okazji spotkam się tam z Rafem i Vanessą. - odpowiedziałam.
- Okey. To ja już może... - spojrzała na zegarek. - Kurcze, jeszcze chwila i nie zdążę...
- Leć, ja pozmywam. - zaśmiałam się.
- Tak? Kochana jesteś!
- W końcu też tu mieszkam. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, która już ubierała buty.
- No dobra, życzę miłego dnia. - zawołała i wybiegła z mieszkania. Ja posprzątałam i pozmywałam po śniadaniu. Poszłam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Wzięłam jeansy, czarny T-shirt i biało-czarną bluzę z kapturem. Napiłam się jeszcze wody mineralnej, wzięłam telefon ze słuchawkami, portfel i klucze do domu. Ubrałam adidasy i wyszłam z mieszkania.
W czasie drogi oczywiście szłam ze słuchawkami w uszach.
Po dwudziestu minutach dotarłam do celu. Przeszłam przez bramkę i skierowałam się do drzwi wejściowych. Były otwarte na oścież, więc przekroczyłam ich próg. Powoli wchodziłam w głąb domu.
- Dzień dobry. - zawołałam, a z kuchni wyłoniła się postać starszej kobiety.
- Lena, kochanie! - podbiegła do mnie i mocno przytuliła na powitanie. - Jak ja się cieszę, że cię widzę!
- Ja też się cieszę. - uśmiechnęłam się i w tym momencie z piętra zeszli Vanessa, Raf i najstarszy Pena.
Poszliśmy wszyscy do ogrodu, usiedliśmy z kawą i ciastkami. W pewnym momencie równocześnie zadźwięczały trzy telefony, mój, Vanessy i Rafa.
- Mogę się założyć, że to któryś z naszych gwiazdorów. - zaśmiała się Maria.
- Strzał w dziesiątkę. - zaśmiałam się spoglądając na ekran telefonu.
- Kendall... - dodała Vanessa.
 Od: Kendall
    O 17, widzę KAŻDEGO w naszej kawiarence! Obecność obowiązkowa! W końcu zaspokoicie           swoją ciekawość!”
- W końcu zaspokoicie swoją ciekawość? - Raf przeczytał na głos ostatnie zdanie.
- O co mu może chodzić? - zaciekawiła się Vanessa.
- A ja chyba wiem. - zaświeciły mi się oczy. - Myślę, że chce nam przedstawić w końcu tą jego dziewczynę. - dodałam.
- No czas najwyższy. - zaśmiała się Van.

Minęło kilka godzin, była 16:30.
- To jak? Zbieramy się już, żeby poznać dziewczynę Kenda. - Raf wstał z kanapy.
- Ooo, to już ta godzina... - zorientowała się Vanessa.
Pożegnaliśmy się, wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy.
Chciałam poznać tą dziewczynę, w której zakochał się nasz przyjaciel, ale wcale nie miałam ochoty tam jechać... Każdy, obecność obowiązkowa. Tak napisał Kendall. No właśnie, każdy... Każdy z naszej paczki, czyli właśnie Kendall. Vanessa, Raf, Logan, James, Meggie, ja i... no właśnie... Carlos. Ale równie dobrze mogę tam sobie usiąść i ignorować, zachowywać się jakby go tam nie było.
Raf zaparkował i wysiedliśmy z samochodu. Obejrzałam się by sprawdzić czy pamiętam tą okolice, okolice kawiarenki, w której zawsze się wszyscy spotykamy. Przed wejściem spojrzałam na zegarek na wyświetlaczu telefonu.
- Wiecie co, jeszcze piętnaście minut. Wejdźcie, a ja dojdę później. - powiedziałam.
- A gdzie ty się wybierasz? Mam nadzieję, że nie chcesz uciekać?! - odezwała się Vanessa. Kurcze, skąd ona wie o moim planie?!?!
- Nie, skąd? Czemu niby miałabym uciekać? Tutaj za rogiem jest fajny sklep z ciuchami takimi dla mnie, zaglądnę tam i wracam. - odpowiedziałam.
- No to dobrze.  A co do tego uciekania, to znamy cię... Tam będzie mój brat a ty go chcesz unikać... - odpowiedział Raf.
- Nie ucieknę, obiecuję. - uśmiechnęłam się. - Za chwilę wracam. - powiedziałam i zaczęłam się oddalać, a Vanessa i Rafael weszli do kawiarni.
Obejrzałam powierzchownie ubrania w sklepie i powiedziałam sobie, że jeszcze muszę tu wrócić i dokładniej sobie czegoś poszukać :)
 Wychodząc ze sklepu dostałam sms-a, wyjęłam telefon z kieszeni. Dostałam wiadomość od Mateusza: ej, ty żyjesz tam w ogóle? Czytając to od razu uśmiech wskoczył na moją buzię. Wczoraj na ten sam temat rozmawiałam z Kamilem, oni to mają wyczucie. Przez następne dni pewnie będę pisać o tym z Majką, Bartkiem albo Kubą... Zaczęłam odpisywać, wyszłam ze sklepu, nie patrząc przed siebie.
- Ojej, przepraszam! - zawołałam, bo wpadłam na kogoś.
- Nie, nic się nie stało... -  dziewczyna na chwilę przerwała i zaczęła się mi przyglądać. - My się chyba znamy... - dodała po chwili. - Czekaj, wiem! Lena, tak?
- Tak, ale... Czekaj, czekaj... Alice?! Dobrze pamiętam??
- Tak. Jeny, jakie fajne spotkanie! - uśmiechnęła się szatynka. - Powiedz jak tam potem się ułożyło z tym twoim przyjacielem i z tą dziewczyną co ją nagrywałyśmy?
- No właśnie... - zaczęłam, ale przerwano mi.
- Ej, ej, ej... Lena, Alice?! Wy się znacie?! - podszedł do nas blondyn.
- A wy...? - zaczęłam. - Kendall, czy to Alice jest... - nie skończyłam, bo on skiną głową, podszedł bliżej do dziewczyny i objął ją w talii. - Naprawdę?! Super!
- Czekaj, teraz to ja nie rozumiem... - zdziwiła się Alice.
- A ja nadal nie wiem skąd się znacie. - dodał Kendall.
- To tak może po kolei... Ja i Kendall znamy się od dziecka. Przyjaźnimy się. - zaczęłam. - Kendall, pamiętasz akcję z tym nagraniem z hotelu?
- No tak, wtedy jak z Vanessą zabawiałyście się w detektywów, gdy chciałyście otworzyć oczy Carlosowi na tą całą sprawę z Kimberly... - odpowiedział chłopak.
- A pamiętasz jak mówiłam, że gdyby nie jedna pracownica tego hotelu to by nic się nie udało? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Ty tylko nie mów, że wtedy pomagałam pośrednio waszemu przyjacielowi. - na jej słowa razem z Kendallem, równocześnie skinęliśmy głowami, co śmiesznie wyglądało.
- Jaki ten świat jest mały... - zamyślił się blondyn. - Ale dobra, chodźmy do tej kawiarni, bo już na nas pewnie czekają.
Ruszyliśmy we trójkę w stronę lokalu. Weszliśmy do niego i od razu skierowaliśmy się w kąt, do 'naszego narożnika', gdzie byli już wszyscy; Meggie, Vanessa, James, Raf, Logan i Carlos.
- Cześć Wam. - przywitałam się z wszystkimi i usiadłam obok Rafa. Na moje nieszczęście, centralnie naprzeciw jego brata.
- No ferajno, czas najwyższy byście poznali moją dziewczynę. - zaczął Kendall. - To jest Alice, a to są moi przyjaciele. Lenę już znasz, obok niej Raf, dalej jego narzeczona Vanessa, później Meggie, obok jej chłopak James, później Logan i Carlos. Raf i Carlos są braćmi, a Logan i Vanessa to też rodzeństwo.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nam też miło cię, w końcu poznać. - zaśmiała się Meggie, po czym dwójka stojących usiadła obok mnie.
- A wy wiecie co ja się tu przed chwilę dowiedziałem?! - zaczął temat Kendall.
- No podziel się tym z nami. - zaśmiał się Logan.
- Pamiętacie akcję 'Zdrada Barbie w hotelu' i ten filmik? - zapytał blondyn. Wszyscy kiwnęli głową.
- To właśnie dzięki Alice udało mi się zamontować i potem odmontować te kamerki. - powiedziałam.
- Wow. Noo, to teraz Carlos możesz nie tylko zawdzięczać swoją wolność od Barbie Lenie i Vanessie, ale i też Alice. - zaśmiał się James. - Już się z nią nie męczysz.
- Za to teraz się męczy z inną... - wtrącił Rafael i nawet ja poczułam jak Vanessa pod stołem kopnęła go w nogę, po czym on na nią spojrzał zdziwiony, a ona na niego złowrogo.
- A później oblewaliśmy tą jego wolność. - zaśmiał się Kendall.
- No, a szczególnie Lena to oblewała razem z jej przyjaciółką klamką. - zaśmiał się Henderson.
- Logan! - spiorunowałam go wzrokiem.
- Klamką? - zapytała zdziwiona Alice.
- Wychodząc z łazienki, Lena zahaczyła o klamkę i się zrobiła dziura z jej bluzce. - powiedział Raf.
- No, bo klamka Carlosa mnie nie lubiła wtedy! - zaśmiałam się. Po tym wszyscy zaczęli się śmiać.
 Ja w tym momencie ukradkiem spojrzałam na Carlosa, ale szybko zmieniłam jego tor patrzenia, ponieważ on też w tym momencie spojrzał na mnie.
Później już nie schodziliśmy na tematy związane z Barbie czy z Samanthą, raczej żadne z nas taki temat nie interesował...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz