Środa.
- Dużo macie pracy
dzisiaj? - zapytałam pomiędzy łykami gorącej kawy.
- Nawet nie... Jeżeli
szybko pójdzie, to przed 15 powinniśmy się wyrobić. - powiedziała Meg, kończąc swoje
śniadanie. - A ty, co masz zamiar dziś robić? Może pojedziesz ze mną do studia, hmm?
- Nie, dzisiaj chciałam
pójść i się w końcu pokazać Marii i Pedro. Przy okazji spotkam się tam z Rafem
i Vanessą. - odpowiedziałam.
- Okey. To ja już
może... - spojrzała na zegarek. - Kurcze, jeszcze chwila i nie zdążę...
- Leć, ja pozmywam. -
zaśmiałam się.
- Tak? Kochana jesteś!
- W końcu też tu
mieszkam. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, która już ubierała buty.
- No dobra, życzę miłego
dnia. - zawołała i wybiegła z mieszkania. Ja posprzątałam i pozmywałam po
śniadaniu. Poszłam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Wzięłam jeansy, czarny T-shirt i
biało-czarną bluzę z kapturem. Napiłam się jeszcze wody mineralnej, wzięłam
telefon ze słuchawkami, portfel i klucze do domu. Ubrałam adidasy i wyszłam z
mieszkania.
W czasie drogi
oczywiście szłam ze słuchawkami w uszach.
Po dwudziestu minutach
dotarłam do celu. Przeszłam przez bramkę i skierowałam się do drzwi
wejściowych. Były otwarte na oścież, więc przekroczyłam ich próg. Powoli wchodziłam w głąb domu.
- Dzień dobry. -
zawołałam, a z kuchni wyłoniła się postać starszej kobiety.
- Lena, kochanie! -
podbiegła do mnie i mocno przytuliła na powitanie. - Jak ja się cieszę, że cię
widzę!
- Ja też się cieszę. -
uśmiechnęłam się i w tym momencie z piętra zeszli Vanessa, Raf i najstarszy
Pena.
Poszliśmy wszyscy do
ogrodu, usiedliśmy z kawą i ciastkami. W pewnym momencie równocześnie
zadźwięczały trzy telefony, mój, Vanessy i Rafa.
- Mogę się założyć, że
to któryś z naszych gwiazdorów. - zaśmiała się Maria.
- Strzał w dziesiątkę. -
zaśmiałam się spoglądając na ekran telefonu.
- Kendall... - dodała
Vanessa.
„Od: Kendall
O 17, widzę KAŻDEGO w naszej kawiarence! Obecność
obowiązkowa! W końcu zaspokoicie swoją ciekawość!”
- W końcu zaspokoicie
swoją ciekawość? - Raf przeczytał na głos ostatnie zdanie.
- O co mu może chodzić?
- zaciekawiła się Vanessa.
- A ja chyba wiem. -
zaświeciły mi się oczy. - Myślę, że chce nam przedstawić w końcu tą jego
dziewczynę. - dodałam.
- No czas najwyższy. -
zaśmiała się Van.
Minęło kilka godzin,
była 16:30.
- To jak? Zbieramy się
już, żeby poznać dziewczynę Kenda. - Raf wstał z kanapy.
- Ooo, to już ta
godzina... - zorientowała się Vanessa.
Pożegnaliśmy się,
wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy.
Chciałam poznać tą
dziewczynę, w której zakochał się nasz przyjaciel, ale wcale nie miałam ochoty
tam jechać... Każdy, obecność obowiązkowa. Tak napisał Kendall. No właśnie, każdy... Każdy z naszej
paczki, czyli właśnie Kendall. Vanessa, Raf, Logan, James, Meggie, ja i... no
właśnie... Carlos. Ale równie dobrze mogę tam sobie usiąść i ignorować,
zachowywać się jakby go tam nie było.
Raf zaparkował i
wysiedliśmy z samochodu. Obejrzałam się by sprawdzić czy pamiętam tą okolice,
okolice kawiarenki, w której zawsze się wszyscy spotykamy. Przed wejściem spojrzałam na zegarek na
wyświetlaczu telefonu.
- Wiecie co, jeszcze
piętnaście minut. Wejdźcie, a ja dojdę później. - powiedziałam.
- A gdzie ty się
wybierasz? Mam nadzieję, że nie chcesz uciekać?! - odezwała się Vanessa.
Kurcze, skąd ona wie o moim planie?!?!
- Nie, skąd? Czemu niby
miałabym uciekać? Tutaj za rogiem jest fajny sklep z ciuchami takimi dla mnie,
zaglądnę tam i wracam. - odpowiedziałam.
- No to dobrze. A co do tego uciekania, to znamy cię... Tam
będzie mój brat a ty go chcesz unikać... - odpowiedział Raf.
- Nie ucieknę, obiecuję.
- uśmiechnęłam się. - Za chwilę wracam. - powiedziałam i zaczęłam się oddalać,
a Vanessa i Rafael weszli do kawiarni.
Obejrzałam
powierzchownie ubrania w sklepie i powiedziałam sobie, że jeszcze muszę tu
wrócić i dokładniej sobie czegoś poszukać :)
Wychodząc ze sklepu dostałam sms-a, wyjęłam
telefon z kieszeni. Dostałam wiadomość od Mateusza: ej, ty żyjesz tam w ogóle? Czytając to od razu uśmiech wskoczył na moją
buzię. Wczoraj na ten sam temat rozmawiałam z Kamilem, oni to mają wyczucie.
Przez następne dni pewnie będę pisać o tym z Majką, Bartkiem albo Kubą...
Zaczęłam odpisywać, wyszłam ze sklepu, nie patrząc przed siebie.
- Ojej, przepraszam! -
zawołałam, bo wpadłam na kogoś.
- Nie, nic się nie
stało... - dziewczyna na chwilę
przerwała i zaczęła się mi przyglądać. - My się chyba znamy... - dodała po
chwili. - Czekaj, wiem! Lena, tak?
- Tak, ale... Czekaj,
czekaj... Alice?! Dobrze pamiętam??
- Tak. Jeny, jakie fajne
spotkanie! - uśmiechnęła się szatynka. - Powiedz jak tam potem się ułożyło z
tym twoim przyjacielem i z tą dziewczyną co ją nagrywałyśmy?
- No właśnie... -
zaczęłam, ale przerwano mi.
- Ej, ej, ej... Lena,
Alice?! Wy się znacie?! - podszedł do nas blondyn.
- A wy...? - zaczęłam. -
Kendall, czy to Alice jest... - nie skończyłam, bo on skiną głową, podszedł
bliżej do dziewczyny i objął ją w talii. - Naprawdę?! Super!
- Czekaj, teraz to ja
nie rozumiem... - zdziwiła się Alice.
- A ja nadal nie wiem
skąd się znacie. - dodał Kendall.
- To tak może po
kolei... Ja i Kendall znamy się od dziecka. Przyjaźnimy się. - zaczęłam. -
Kendall, pamiętasz akcję z tym nagraniem z hotelu?
- No tak, wtedy jak z
Vanessą zabawiałyście się w detektywów, gdy chciałyście otworzyć oczy Carlosowi
na tą całą sprawę z Kimberly... - odpowiedział chłopak.
- A pamiętasz jak
mówiłam, że gdyby nie jedna pracownica tego hotelu to by nic się nie udało? -
zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Ty tylko nie mów, że
wtedy pomagałam pośrednio waszemu przyjacielowi. - na jej słowa razem z
Kendallem, równocześnie skinęliśmy głowami, co śmiesznie wyglądało.
- Jaki ten świat jest
mały... - zamyślił się blondyn. - Ale dobra, chodźmy do tej kawiarni, bo już na
nas pewnie czekają.
Ruszyliśmy we trójkę w
stronę lokalu. Weszliśmy do niego i od razu skierowaliśmy się w kąt, do
'naszego narożnika', gdzie byli już wszyscy; Meggie, Vanessa, James, Raf, Logan i Carlos.
- Cześć Wam. -
przywitałam się z wszystkimi i usiadłam obok Rafa. Na moje nieszczęście,
centralnie naprzeciw jego brata.
- No ferajno, czas
najwyższy byście poznali moją dziewczynę. - zaczął Kendall. - To jest Alice, a
to są moi przyjaciele. Lenę już znasz, obok niej Raf, dalej jego narzeczona Vanessa, później Meggie, obok jej
chłopak James, później Logan i Carlos. Raf i Carlos są braćmi, a Logan i
Vanessa to też rodzeństwo.
- Miło mi was poznać. -
uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nam też miło cię, w
końcu poznać. - zaśmiała się Meggie, po czym dwójka stojących usiadła obok
mnie.
- A wy wiecie co ja się
tu przed chwilę dowiedziałem?! - zaczął temat Kendall.
- No podziel się tym z
nami. - zaśmiał się Logan.
- Pamiętacie akcję
'Zdrada Barbie w hotelu' i ten filmik? - zapytał blondyn. Wszyscy kiwnęli
głową.
- To właśnie dzięki
Alice udało mi się zamontować i potem odmontować te kamerki. - powiedziałam.
- Wow. Noo, to teraz
Carlos możesz nie tylko zawdzięczać swoją wolność od Barbie Lenie i Vanessie, ale
i też Alice. - zaśmiał się James. - Już się z nią nie męczysz.
- Za to teraz się męczy
z inną... - wtrącił Rafael i nawet ja poczułam jak Vanessa pod stołem kopnęła
go w nogę, po czym on na nią spojrzał zdziwiony, a ona na niego złowrogo.
- A później oblewaliśmy tą jego wolność. - zaśmiał
się Kendall.
- No, a szczególnie Lena to oblewała razem z jej
przyjaciółką klamką. - zaśmiał się Henderson.
- Logan! - spiorunowałam go wzrokiem.
- Klamką? - zapytała zdziwiona Alice.
- Wychodząc z łazienki, Lena zahaczyła o klamkę i
się zrobiła dziura z jej bluzce. - powiedział Raf.
- No, bo klamka Carlosa mnie nie lubiła wtedy! -
zaśmiałam się. Po tym wszyscy zaczęli się śmiać.
Ja w tym
momencie ukradkiem spojrzałam na Carlosa, ale szybko zmieniłam jego tor patrzenia,
ponieważ on też w tym momencie spojrzał na mnie.
Później już nie
schodziliśmy na tematy związane z Barbie czy z Samanthą, raczej żadne z nas
taki temat nie interesował...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz