Piątek, jestem w moim drugim domu, w Los
Angeles już sześć dni. Dzisiaj wieczorem idziemy wszyscy, prócz Vanessy i Rafa,
na jakąś imprezę do znajomego chłopaków. Śmiali się,
żebym była przygotowana na to, że prócz nich może się pojawić jeszcze ktoś
znany. Ciekawa jestem kto z celebrytów LA tam się jeszcze zjawi...
Stanęłam przed szafą z myślą w co się ubrać,
zwykła impreza, więc cudować nie będę. Wzięłam ubrania z szafy i wyszłam do łazienki
się przebrać.
Wychodząc z niej natchnęłam się na mojego
chłopaka wychodzącego z pokoju, był już przebrany.
- Widzę, że dziś będziemy do siebie bardzo
pasować. - zaśmiałam się. Carlos miał na sobie czarne jeansy i biały T – shirt,
a ja ubrana byłam w czarne rurki i śnieżnobiały
top.
- My zawsze do siebie pasujemy. - powiedział
zaczepnie, podszedł do mnie, chwycił w pasie i przysuną blisko do siebie, a ja
położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej.
- To co, idziemy? - zapytałam z uśmiechem.
- Możemy iść. - słodko wyszczerzył białe zęby
i delikatnie mnie pocałował.
Ubrałam buty, włożyłam komórkę do kieszeni
spodni i wyszliśmy z mieszkania.
Fajnym trafem w szóstkę przyszliśmy na
miejsce w tym samym czasie. Carlos, Logan, James i Kendall przepuścili mnie i
Meg pierwsze przez drzwi. Powiem szczerze, że
trochę ludzi już się tam bawiło... Chłopcy zapoznali mnie z organizatorem
imprezy. Faktycznie, tak jak wspominali chłopcy zauważyłam tam kilka znanych
twarzy m.in. Victoria Justince, Miranda Cosgrove czy nawet Ashley Tisdale.
Trzymaliśmy się ciągle wszyscy razem,
tańczyliśmy, rozmawialiśmy z innymi, znów tańczyliśmy, aż w końcu usiedliśmy w
szóstkę w kącie pokoju na dwóch stojących do
siebie prostopadle kanapach.
- O patrzcie kto przyszedł?! Carlos twoja
koleżanka. - James wskazał na drzwi wejściowe. Wszyscy tam spojrzeliśmy,
zobaczyłam brązowooką dziewczynę z jasnobrązowymi,
lekko wpadającymi w rudy, włosami. Wydawała mi się mniej więcej tak samo wysoka
jak ja, może troszkę niższa. Skądś ją kojarzyłam...
- Samantha, była naszego Carlita... - dodała
tak jakby do mnie Meggie. Faktycznie, kojarzyłam ją z telewizji, jest aktorką,
ale też skojarzyła mi się też pierwszych wywiadów i artykułów o BTR, na samym początku, gdy
chłopcy się wybijali i zaczęli o nich pisać pierwsze artykuły, to właśnie wtedy
Samantha Droke chodziła z Carlosem. On nigdy o niej nie wspominał, więc i ja o
tym zapomniałam.
Carlos wcale na tą wiadomość nie zareagował,
siedział ciągle mnie obejmując. Gdy ponownie spojrzałam w stronę gdzie stała
Droke, zauważyłam, że ona zmierza w naszym
kierunku. Po chwili była już obok nas.
- Witam, miło was widzieć. - powiedziała z
uśmiechem. - Cześć Meg. - podała rękę
brązowowłosej, potem przywitała się tak samo z chłopakami, na koniec spojrzała na mnie. - My się chyba nie znamy, jestem Samantha. - także
podała mi rękę.
- To jest moja kochana dziewczyna Lena. -
powiedział pewnie Carlos i delikatnie musnął moje usta swoimi.
- Miło mi cię poznać. - powiedziała z
uśmiechem, z daleka można było poznać, że był nieszczery. - No dobra,
przywitałam się, teraz idę się przywitać z innymi. - odwróciła się i odeszła.
- Bez urazy, ale jak dotąd to twoją udaną
dziewczyną jest Lena. - wtrącił Kendall.
- Ten zły urok odszedł od ciebie dopiero gdy
zacząłeś być z Leną. - dodał skrzywiony Logan.
- Jaki urok? - zaciekawiłam się.
- Chłopcy kiedyś pewnego wieczoru rozmawiali
i tak wymyślili, że zanim zaczął chodzić z tobą to być opętany i zawsze
przyciągał takie dziewczyny, które go ranią. Ty tą
klątwę z niego zdjęłaś. - wytłumaczyła Meg.
- Ale wy głupi jesteście. - zaśmiałam się do
chłopaków.
- Nie tyle głupi co szaleni. - podsumował
Logan.
Do końca imprezy nie rozmawialiśmy o byłych
Carlosa, nie natykaliśmy się na Samanthę, widziałam tylko jak przeważnie rozmawiała
z Ashley Tisdale, a gdy już jej i mój wzrok się
spotykał, to patrzyła się na mnie jakbym
jej matkę plastikowym nożem z McDonalda zabiła. Może znów po prostu mi się
wydaje...
Po imprezie nie zamówiliśmy taksówki,
postanowiliśmy się przejść.
Szliśmy we dwoje wtuleni w siebie.
- Carlos... - zaczęłam.
- Słucham cię.
- Mogę się o coś zapytać?
- Pytaj.
- Bo nigdy nie wspominałeś o Samanthie.
Dlaczego się rozstaliście?
-
Hmmm... - westchnął. - Szkoda gadać. Dużo kłamstw, kłótni... Powiem tak,
z tobą mogę robić wszystko, cokolwiek i gdziekolwiek, rozmawiać o wszystkim. Z
nią nie, za bardzo się różniliśmy i w końcu się
rozstaliśmy.
- Bardzo ją kochałeś? - wiem, że pytanie
trochę dziwne, ale tak jakoś mi się wymsknęło.
- Kochałem, ale nie tak jak ciebie. -
przystanął, stanęliśmy naprzeciw siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. - Naprawdę,
do niej już nic, a nic nie czuję. Najważniejsza jesteś
dla mnie tylko ty, tylko ciebie kocham. - uśmiechnął się.
- Też cie kocham i nie wyobrażam sobie życia
bez ciebie. - odpowiedziałam, poczułam
się lepiej po jego wcześniejszych słowach. Pocałował mnie w czubek głowy i mocno przytulił.
Powiem tak, tak jak chciałyście szykuje się afera. Jak myślicie, kto
namiesza? Ktoś kto dopiero doszedł do opowiadania czy ktoś z pierwotnej obsady?
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz