niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 46



Drugi dzień z Carlosem!

Dzisiaj też Carlos czekał na mnie pod szkołą, aż skończę zajęcia. Dostaliśmy zaproszenie od Karoliny i Kacpra, urządzili się już na dobre, taka parapetówka... Przy okazji mieli poznać Carlosa.
Wróciliśmy do domu na obiad. Poczekaliśmy na moich rodziców, by oni sami się zebrali i zabrali Filipa. W końcu wyjechaliśmy, pojechaliśmy na dwa samochody.
Gdy tylko dotarliśmy do nich, to pierwszym pytaniem zaraz po poznaniu się  z Carlitem było „To w takim razie kto prowadzi?”. Zdecydowaliśmy, że dzisiaj poprowadzę ja i tata, odmówiliśmy alkoholu, bo ja jutro zaczynam wcześnie zajęcia, a tata idzie do pracy. Kacper z Carlosem delektowali się zimnym chmielowym trunkiem, a mama z Karoliną sączyły czerwone wino.
- Ej, Kacper. Powinniście zmajstrować sobie jeszcze jedno takie dziecko... Zobacz jak ładnie Mania  bawi się z Filipem. - zaśmiała się moja mama do swojego młodszego brata.
- No wiesz, w końcu wywróżono Ci kiedyś dwie córki i dwóch synów. - dodałam śmiejąc się.
- Haha, no to chyba nie ze mną! - zaśmiała się Karolina.
- Oooo, przypomniałam sobie teraz taką wróżbę, można spróbować. - powiedziała moja mama. - Potrzebuję tylko kawałek nitki... - Karolina wstała i przyniosła nitkę. - Dobra, dzięki. - dodała moja rodzicielka. Zdjęła sobie z palca obrączkę i nawlekła na nią nitkę.- To kto pierwszy?
Padło na tatę...
Wróżba:
Osoba trzymająca obrączkę na nitce uderza pięć razy obrączką w otwartą lewą dłoń osobie, której się wróży. Potem ta osoba zaciska mocno tą obrączkę w tej samej dłoni. Po chwili ją otwiera, a pierścionek wisi nad jego dłonią. Osoba trzymająca nitkę nie może nią poruszać, nie może poruszać dłonią. Obrączka sama będzie się ruszać. Jeżeli obrączka się kręci w kółko – dziewczynka, chwieje się po linii prostej – chłopak ( chyba tak, albo odwrotnie, nie pamiętam dokładnie). Jeżeli pierścionek stoi bez ruchu, w ogóle się nie porusza to oznacza koniec wróżenia, nie ma więcej dzieci. Powtarza się to wielokrotnie, aż obrączka stanie.
No to tak, u taty córka i syn. Zgadza się. Potem ja wróżyłam mamie. Wyszło to samo co u taty. No, przynajmniej nie muszę się już martwić o to, że rodzinka się powiększy. Czyli wczorajszy komentarz był zbędny :P.
Potem Kacper i Karolina, też wyszło idealne, bo oboje trójeczka – dwie córki i syn. Ciekawe, która wróżba się spełni u nich, ta z czwórką czy z trójką...
- No to teraz wy. - powiedziała moja mama. - Lena, dawaj rękę. - powoli wyciągałam dłoń w stronę mojej mamy.
Wyszło – parka, chłopiec i dziewczynka.
- To teraz Carlos. - zaśmiał się Kacper.
- Aż jestem ciekawy. - odpowiedział Latynos z uśmiechem na ustach.
- No brawo. Syn i córka... - zaśmiała się moja lekko wstawiona mama.
- Następna wspaniale dobrana para. - odparł ze śmiechem mój tata.
Moi rodzice pojechali z Małym o 20, bo z takim makuchem długo nie posiedzi. My byliśmy u nich jeszcze półtora godziny i też wróciliśmy do domu.

Trzeci dzień z Carlosem!

Zajęcia zaczynałam dzisiaj dość wcześnie, ale za to o 13 byłam już wolna. Gdy wyszłam z budynku „moja taksówka” już na mnie czekała.
Dzisiaj Majka miała w końcu poznać Carlosa.
Umówiliśmy się z nią w pobliskiej pizzerii. Weszliśmy do lokalu i zajęliśmy narożnik przy oknie. Majki jeszcze nie było, więc cierpliwie na nią czekaliśmy.
- Przepraszam Was, ale straszne korki są. - powiedziała po dziesięciominutowym spóźnieniu, pocałowała mnie w policzek na powitanie, a Carlosowi podała rękę. - Cześć, Maja.
Zamówiliśmy pizze, długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach i na różnorakie tematy.
- Wiesz, ty to masz szczęście. Masz przystojnego i chłopaka. Uważaj sobie na niego. - powiedziała do mnie do polsku, gdy staliśmy przed pizzerią.
- Wiem o tym. - odpowiedziałam w swoim ojczystym języku i zaczęłyśmy się śmiać.
- Hmm? - usłyszałam zdezorientowanego Carlosa. - Nie rozumiem.
- I nie musisz. - zaśmiałam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz