Drugi dzień z Carlosem!
Dzisiaj też Carlos czekał na mnie pod szkołą,
aż skończę zajęcia. Dostaliśmy zaproszenie od Karoliny i Kacpra, urządzili się
już na dobre, taka parapetówka... Przy okazji mieli poznać Carlosa.
Wróciliśmy do domu na obiad. Poczekaliśmy na
moich rodziców, by oni sami się zebrali i zabrali Filipa. W końcu wyjechaliśmy,
pojechaliśmy na dwa samochody.
Gdy tylko dotarliśmy do nich, to pierwszym
pytaniem zaraz po poznaniu się z
Carlitem było „To w takim razie kto prowadzi?”. Zdecydowaliśmy, że dzisiaj poprowadzę ja i tata, odmówiliśmy alkoholu, bo ja jutro zaczynam
wcześnie zajęcia, a tata idzie do pracy. Kacper z Carlosem delektowali się
zimnym chmielowym trunkiem, a mama z Karoliną sączyły czerwone wino.
- Ej, Kacper. Powinniście zmajstrować sobie
jeszcze jedno takie dziecko... Zobacz jak ładnie Mania bawi się z Filipem. - zaśmiała się moja mama
do swojego młodszego brata.
- No wiesz, w końcu wywróżono Ci kiedyś dwie
córki i dwóch synów. - dodałam śmiejąc się.
- Haha, no to chyba nie ze mną! - zaśmiała
się Karolina.
- Oooo, przypomniałam sobie teraz taką
wróżbę, można spróbować. - powiedziała moja mama. - Potrzebuję tylko kawałek
nitki... - Karolina wstała i przyniosła nitkę. -
Dobra, dzięki. - dodała moja rodzicielka. Zdjęła sobie z palca obrączkę i
nawlekła na nią nitkę.- To kto pierwszy?
Padło na tatę...
Wróżba:
Osoba trzymająca obrączkę na nitce uderza
pięć razy obrączką w otwartą lewą dłoń osobie, której się wróży. Potem ta osoba
zaciska mocno tą obrączkę w tej samej dłoni. Po
chwili ją otwiera, a pierścionek wisi nad jego dłonią. Osoba trzymająca nitkę
nie może nią poruszać, nie może poruszać dłonią. Obrączka sama będzie się
ruszać. Jeżeli obrączka się kręci w kółko – dziewczynka, chwieje się po linii
prostej – chłopak ( chyba tak, albo odwrotnie, nie pamiętam dokładnie). Jeżeli
pierścionek stoi bez ruchu, w ogóle się nie porusza to oznacza koniec wróżenia,
nie ma więcej dzieci. Powtarza się to wielokrotnie, aż obrączka stanie.
No to tak, u taty córka i syn. Zgadza się.
Potem ja wróżyłam mamie. Wyszło to samo co u taty. No, przynajmniej nie muszę
się już martwić o to, że rodzinka się
powiększy. Czyli wczorajszy komentarz był zbędny :P.
Potem Kacper i Karolina, też wyszło idealne,
bo oboje trójeczka – dwie córki i syn. Ciekawe, która wróżba się spełni u nich,
ta z czwórką czy z trójką...
- No to teraz wy. - powiedziała moja mama. -
Lena, dawaj rękę. - powoli wyciągałam dłoń w stronę mojej mamy.
Wyszło – parka, chłopiec i dziewczynka.
- To teraz Carlos. - zaśmiał się Kacper.
- Aż jestem ciekawy. - odpowiedział Latynos z
uśmiechem na ustach.
- No brawo. Syn i córka... - zaśmiała się
moja lekko wstawiona mama.
- Następna wspaniale dobrana para. - odparł
ze śmiechem mój tata.
Moi rodzice pojechali z Małym o 20, bo z
takim makuchem długo nie posiedzi. My byliśmy u nich jeszcze półtora godziny i
też wróciliśmy do domu.
Trzeci dzień z Carlosem!
Zajęcia zaczynałam dzisiaj dość wcześnie, ale
za to o 13 byłam już wolna. Gdy wyszłam z budynku „moja taksówka” już na mnie
czekała.
Dzisiaj Majka miała w końcu poznać Carlosa.
Umówiliśmy się z nią w pobliskiej pizzerii.
Weszliśmy do lokalu i zajęliśmy narożnik przy oknie. Majki jeszcze nie było,
więc cierpliwie na nią czekaliśmy.
- Przepraszam Was, ale straszne korki są. -
powiedziała po dziesięciominutowym spóźnieniu, pocałowała mnie w policzek na
powitanie, a Carlosowi podała rękę. - Cześć, Maja.
Zamówiliśmy pizze, długo siedzieliśmy i
rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach i na różnorakie tematy.
- Wiesz, ty to masz szczęście. Masz
przystojnego i chłopaka. Uważaj sobie na niego. - powiedziała do mnie do
polsku, gdy staliśmy przed pizzerią.
- Wiem o tym. - odpowiedziałam w swoim
ojczystym języku i zaczęłyśmy się śmiać.
- Hmm? - usłyszałam zdezorientowanego
Carlosa. - Nie rozumiem.
- I nie musisz. - zaśmiałam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz