niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 50



Kilka dni później.

" Może to ty i ja, Może to my za parę lat. Może to ty i ja, Na progu życia będziemy stać. " - głos Lolka (Enej) rozbrzmiewał w słuchawkach. Piątkowe popołudnie, siedziałam na ławce przed ogromną fontanną w galerii handlowej, wsłuchując się w muzykę czekałam na Majkę, z którą byłam umówiona.
Wtedy poczułam, że ktoś szturchnął  mnie z tyłu w ramię. Pomyślałam, że to Majka, wstałam i odwróciłam się.
- Ooo, cześć Bartuś. - powiedziałam do kumpla, wyciągając słuchawki z uszu. - Zakupy? Czekaj, wspominałeś coś przedtem, że chcesz kupić jakiś nowe buty.
- Dokładnie. - zaśmiał się. - A ty?
- Umówiłam się z … .
- Cześć Wam, Lena przepraszam Cię za spóźnienie. - przerwała mi blondynka.
- Właśnie z nią. - dokończyłam. Przywitali się, znali się oczywiście już wcześniej. Majka znała Bartka, Kamila i Mateusza chociaż nie chodziła z nami do klasy. Poznałam ich ze sobą jeszcze gdzieś na początku gimnazjum. Bardzo rzadko się spotykali, nie często nadarzała się taka okazja gdzie spotykaliśmy się w piątkę.
- To ja Wam może nie będę przeszkadzał.
- Przemęczyłam się z tobą przez te wszystkie godziny lekcyjne i teraz też przemęczę. - zażartowałam.
-  Dołącz do nas. Będzie fajnie. - dodała Maja.
- Na pewno? Nie będę Wam przeszkadzał? - pytał Bartek.
- Na pewno. - odpowiedziała Majka z promiennym uśmiechem.
Najpierw zawitaliśmy do Deichmann'a i wybraliśmy buty dla naszego rodzynka – Bartka. Potem małe damskie zakupy, które Bartek znosił jak to każdy facet – długo jeszcze? Po co Wam tyle tego? Itd. Ja kupiłam tylko czarne rurki i czarną koszulkę z nadrukiem KSU „ Kto Cię obroni Polsko”. Gdy ją ujrzałam w moim ulubionym sklepie to po prostu nie mogłam się powstrzymać i od razu ją kupiłam. Majka kupiła sobie jakieś dwie bluzki i jeansy.
Po zakupach postanowiliśmy, że pójdziemy do kina. Na szczęście kino znajdowało się w galerii, więc nie musieliśmy daleko się nachodzić. Wybraliśmy jakąś komedię, kupiliśmy bilety, jakieś przekąski typu popcorn i weszliśmy do ogromnej sali z dużym ekranem. Bartek, Majka i ja – w takiej kolejności usiedliśmy. Usadziłam ich obok siebie, bo coś mi tu nie pasowało... Ale tak w pozytywnym znaczeniu.
Gdy wyszliśmy z kina, telefon mojej kuzynki zaczął dzwonić.
- Kto to się do mnie dobija? - zamruczała pod nosem, wyciągając telefon z torebki. - No cześć. (…) - No pewnie, zaraz będę. - powiedziała z miną jakby o czymś zapomniała. - (…) - To okey. Zaraz będę.
- Co jest? - zapytałam.
- Zapomniałam, że  umówiłam się z koleżanką z roku. Miałam pożyczyć notatki. Przepraszam Was, ale muszę już lecieć. - powiedziała ze smutną miną. - Skleroza, skleroza no! - zamruczała jeszcze pod nosem.
- Szkoda, ale jeżeli musisz... - westchnął Bartek.
- Jeszcze się spotkacie. - zaśmiałam się. - Ej, czemu ty mi wcześniej nie mówiłeś, że ona Ci w oko wpadła. - zaczęłam przesłuchanie, gdy Majka już poszła.
- Co, że mi?! Nieee. - zaczął się wykręcać.
- Bartuś, ja mam oczy. - odpowiedziałam z drwiną.
- No to Cię zawodzą.
- Dobra, dobra. Ja tam swoje wiem.
Bartek odwiózł mnie do domu, umówiliśmy się wieczorem z Kamilem i Mateuszem do naszej ulubionej knajpki. Miałam jeszcze wolną godzinkę. Posiedziałam jeszcze przed komputerem, zjadłam coś i zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Ubrałam jakieś białe rurki i nową koszulkę z KSU. Zeszłam na dół, w korytarzu ubrałam buty, kurtkę, opatuliłam się szalikiem i wyszłam. Słuchawki do uszu i można iść...
Ostrożnie, bo się poparzysz ogniem tych słów. Ostrożnie, strzeżonego strzeże sam Bóg” - Maleo Reggae Rockers. „ To właśnie są! To właśnie moje Bieszczady!” - KSU. „A kiedy przyjdzie także po mnie zegarmistrz światła purpurowy, by mi zabełtać błękit w głowie, to będę jasny i gotowy. Spłynął po mnie dni na przestrzał, zgasnął podłogi i powietrza. Na wszystko jeszcze raz popatrzę i pójdę nie wiem gdzie, na zawsze.” - wykon Trio Chłopaków z Must Be The Music. „Co mam powiedzieć, gdy nie potrafię mówić, jestem małym człowiekiem i czekam na świat. Wiem, że pewnie możemy się polubić, ale jak to zrobić kiedy decydujesz sam. Skąd wiesz, może gralibyśmy w piłkę, skąd masz wiedzieć i to jest przykre. Nawet nie wiesz jak miałbym na imię, ja nic nie zrobiłem, a to ja dźwigam tą winę!” - DKA. „Czarna sobota, flaga w połowie masztu. Halo ziemia, nagle brak kontaktu. Kilkadziesiąt żyć, mogłeś nie lubić ich, dziura w sercu pozostanie, musimy dalej iść.” - Doniu. „Nikt Cię nie broni Polsko, gdy wokół głodne psy. Upokorzony naród, cierpienie, nędza, łzy...” - moja ukochana piosenka KSU i tekst na mojej koszulce.
Po tych sześciu piosenkach doszłam w umówione miejsce. Weszłam do lokalu, w którym zazwyczaj spotykałam się z kumplami.
- No, tradycyjnie Lena jest ostatnia. - zastałam „ciepło” przyjęta przez Mateusza.
- To wy zawsze za wcześnie przychodzicie. - zaśmiałam się podając każdemu rękę na powitanie.
- Jesteśmy po prostu żywym przykładem tej męskiej części, która się nie spóźnia. - zaśmiał się Kamil.
Ten wieczór był udany. Wygłupialiśmy i śmialiśmy się.  W porównaniu do ostatniego naszego wspólnego spotkania, na którym był też Carlos, Kamil był sobą, był taki jaki był. W pewnym momencie zostaliśmy we dwoje przy stoliku. Skorzystałam z okazji i zapytałam o to dlaczego tak się ostatnio zachowywał. Odpowiedział, że miał zły dzień. Powiedzmy, że mu uwierzyłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz