Kilka dni później.
" Może to ty i ja, Może to my za parę lat. Może to ty i
ja, Na progu życia będziemy stać. "
- głos Lolka (Enej) rozbrzmiewał w słuchawkach. Piątkowe popołudnie, siedziałam
na ławce przed ogromną fontanną w galerii handlowej, wsłuchując się w muzykę
czekałam na Majkę, z którą byłam umówiona.
Wtedy poczułam, że ktoś szturchnął mnie z tyłu w ramię. Pomyślałam, że to Majka,
wstałam i odwróciłam się.
- Ooo, cześć Bartuś. - powiedziałam do
kumpla, wyciągając słuchawki z uszu. - Zakupy? Czekaj, wspominałeś coś przedtem,
że chcesz kupić jakiś nowe buty.
- Dokładnie. - zaśmiał się. - A ty?
- Umówiłam się z … .
- Cześć Wam, Lena przepraszam Cię za
spóźnienie. - przerwała mi blondynka.
- Właśnie z nią. - dokończyłam. Przywitali się, znali się
oczywiście już wcześniej. Majka znała Bartka, Kamila i Mateusza chociaż nie
chodziła z nami do klasy. Poznałam ich ze sobą jeszcze gdzieś na początku
gimnazjum. Bardzo rzadko się spotykali, nie często nadarzała się taka okazja
gdzie spotykaliśmy się w piątkę.
- To ja Wam może nie będę przeszkadzał.
- Przemęczyłam się z tobą przez te wszystkie
godziny lekcyjne i teraz też przemęczę. - zażartowałam.
-
Dołącz do nas. Będzie fajnie. - dodała Maja.
- Na pewno? Nie będę Wam przeszkadzał? -
pytał Bartek.
- Na pewno. - odpowiedziała Majka z
promiennym uśmiechem.
Najpierw zawitaliśmy do Deichmann'a i wybraliśmy buty dla
naszego rodzynka – Bartka. Potem małe damskie zakupy, które Bartek znosił jak
to każdy facet – długo jeszcze? Po co Wam tyle tego? Itd. Ja kupiłam tylko czarne
rurki i czarną koszulkę z nadrukiem KSU „ Kto Cię obroni Polsko”. Gdy ją
ujrzałam w moim ulubionym sklepie to po prostu nie mogłam się powstrzymać i od
razu ją kupiłam. Majka kupiła sobie jakieś dwie bluzki i jeansy.
Po zakupach postanowiliśmy, że pójdziemy do kina. Na
szczęście kino znajdowało się w galerii, więc nie musieliśmy daleko się
nachodzić. Wybraliśmy jakąś komedię, kupiliśmy bilety, jakieś przekąski typu
popcorn i weszliśmy do ogromnej sali z dużym ekranem. Bartek, Majka i ja – w
takiej kolejności usiedliśmy. Usadziłam ich obok siebie, bo coś mi tu nie
pasowało... Ale tak w pozytywnym znaczeniu.
Gdy wyszliśmy z kina, telefon mojej kuzynki
zaczął dzwonić.
- Kto to się do mnie dobija? - zamruczała pod nosem,
wyciągając telefon z torebki. - No cześć. (…) - No pewnie, zaraz będę. -
powiedziała z miną jakby o czymś zapomniała. - (…) - To okey. Zaraz będę.
- Co jest? - zapytałam.
- Zapomniałam, że
umówiłam się z koleżanką z roku. Miałam pożyczyć notatki. Przepraszam
Was, ale muszę już lecieć. - powiedziała ze smutną miną. - Skleroza, skleroza
no! - zamruczała jeszcze pod nosem.
- Szkoda, ale jeżeli musisz... - westchnął
Bartek.
- Jeszcze się spotkacie. - zaśmiałam się. -
Ej, czemu ty mi wcześniej nie mówiłeś, że ona Ci w oko wpadła. - zaczęłam
przesłuchanie, gdy Majka już poszła.
- Co, że mi?! Nieee. - zaczął się wykręcać.
- Bartuś, ja mam oczy. - odpowiedziałam z
drwiną.
- No to Cię zawodzą.
- Dobra, dobra. Ja tam swoje wiem.
Bartek odwiózł mnie do domu, umówiliśmy się wieczorem z
Kamilem i Mateuszem do naszej ulubionej knajpki. Miałam jeszcze wolną godzinkę.
Posiedziałam jeszcze przed komputerem, zjadłam coś i zaczęłam się przygotowywać
do wyjścia. Ubrałam jakieś białe rurki i nową koszulkę z KSU. Zeszłam na dół, w
korytarzu ubrałam buty, kurtkę, opatuliłam się szalikiem i wyszłam. Słuchawki
do uszu i można iść...
„Ostrożnie,
bo się poparzysz ogniem tych słów. Ostrożnie, strzeżonego strzeże sam Bóg” - Maleo Reggae Rockers. „ To właśnie są! To właśnie moje
Bieszczady!” - KSU. „A kiedy przyjdzie także po mnie zegarmistrz światła
purpurowy, by mi zabełtać błękit w głowie, to będę jasny i gotowy. Spłynął po
mnie dni na przestrzał, zgasnął podłogi i powietrza. Na wszystko jeszcze raz
popatrzę i pójdę nie wiem gdzie, na zawsze.” - wykon Trio Chłopaków z Must
Be The Music. „Co mam powiedzieć, gdy nie potrafię mówić, jestem małym
człowiekiem i czekam na świat. Wiem, że pewnie możemy się polubić, ale jak to
zrobić kiedy decydujesz sam. Skąd wiesz, może gralibyśmy w piłkę, skąd masz
wiedzieć i to jest przykre. Nawet nie wiesz jak miałbym na imię, ja nic nie
zrobiłem, a to ja dźwigam tą winę!” - DKA. „Czarna sobota, flaga w
połowie masztu. Halo ziemia, nagle brak kontaktu. Kilkadziesiąt żyć, mogłeś nie
lubić ich, dziura w sercu pozostanie, musimy dalej iść.” - Doniu. „Nikt
Cię nie broni Polsko, gdy wokół głodne psy. Upokorzony naród, cierpienie,
nędza, łzy...” - moja ukochana piosenka KSU i tekst na mojej koszulce.
Po tych sześciu piosenkach doszłam w umówione
miejsce. Weszłam do lokalu, w którym zazwyczaj spotykałam się z kumplami.
- No, tradycyjnie Lena jest ostatnia. -
zastałam „ciepło” przyjęta przez Mateusza.
- To wy zawsze za wcześnie przychodzicie. -
zaśmiałam się podając każdemu rękę na powitanie.
- Jesteśmy po prostu żywym przykładem tej
męskiej części, która się nie spóźnia. - zaśmiał się Kamil.
Ten wieczór był udany. Wygłupialiśmy i śmialiśmy się. W porównaniu do ostatniego naszego wspólnego
spotkania, na którym był też Carlos, Kamil był sobą, był taki jaki był. W pewnym
momencie zostaliśmy we dwoje przy stoliku. Skorzystałam z okazji i zapytałam o
to dlaczego tak się ostatnio zachowywał. Odpowiedział, że miał zły dzień.
Powiedzmy, że mu uwierzyłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz