Wszyscy prócz moich rodziców i mnie samej, zaczęli się śmiać. Moja mama popatrzała na mnie pytająco.
- O co chodzi? - zapytała mnie po polsku.
- Ja tych ludzi dzisiaj przyjmowałam w recepcji w hotelu. Kim oni w ogóle są, co tutaj robią? - powiedziałam i usiadłam na
oparciu kanapy obok mamy.
- Szkoda, że
w hotelu nie wiedzieliśmy, że nasza mała Lena to ty. -
powiedział jeden mężczyzna w swoim języku. Ja nadal nie wiedziałam o co chodzi,
spojrzałam ponownie na mamę.
- Pamiętasz słonko twoich przyjaciół z LA i ich rodziców? - zapytała. Wtedy już wiedziałam co to za ludzie. Wtedy moja mama
zaczęła ciągnąć. - Gdy byliśmy z tatą dzisiaj na zakupach w Nowym Świecie ( ja
byłam w innym CH ), niechcący wpadłam na Marię – wskazała na Latynoskę -
Poznałyśmy się i wtedy już witaliśmy się już wszyscy. Zaprosiliśmy ich, by
powspominać.
- Cieszę się, ale ja mam pytanie do was. -
powiedziałam do nich, w dzieciństwie mówiłam do nich po
imieniu, ich dzieci mówili też tak do moich rodziców.
- Słuchamy. - powiedzieli troszkę zdziwieni.
- Dlaczego w końcu przestaliście odpisywać na nasze
listy? - w końcu to zrobiłam, zawsze chciałam o to ich
zapytać.
- Aha, ta sprawa. W pewnym momencie właściciel
terenu na którym znajdowało się nasze osiedle postanowił
zrównać to wszystko z ziemią. Wysyłaliśmy pisma, rozmawialiśmy z nim by zmienił
zdanie, ale niestety na próżno. Musieliśmy się wszyscy przeprowadzić i przez to
całe zamieszanie zapomnieliśmy o was, potem w tych przeprowadzkach pogubiliśmy
wasz adres. - powiedział szatyn.
- Chłopcy postanowili wysłać nas na wycieczkę,
byliśmy już w Hiszpanii, Francji, Niemczech i na koniec postanowiliśmy odwiedzić Polskę i BUM, dzięki temu wpadliśmy na was. Na ciebie Lenko w hotelu,
a na was Asiu i Wojtku w sklepie. Strasznie się cieszymy, że to się stało. -
powiedziała blondynka.
Jeszcze
cztery dni w hotelu i dostanę swoje wynagrodzenie, które powędruje na konto,
jeszcze nie wiem na co je przeznaczę Może jeżeli jeszcze
doskładam zainwestuje w nowszy model roweru, albo jakiś samochód. Nie mam
pojęcie co z nimi zrobię, w końcu to moje pierwsze ciężko zarobione pieniądze.
Przedostatniego dnia pracy w hotelu zaczepili mnie
goście z Ameryki i powiedzieli że jak skończę to żebym przyszła do pokoju, w którym mieszkają Latynosi. Zgodziłam się i po dwóch godzinach
przebrana już w swoje cywilne ubranie wyjechałam winą na 3 piętro i zapukałam
do drzwi. Do środka wpuściła mnie blondynka i kazała usiąść na fotelu.
- Mamy dla ciebie propozycje. - zaczęła. - Chcemy
tak jakby wynagrodzić ci ten zerwany kontakt.
- Rozmawialiśmy już z twoimi rodzicami i zgodzili
się byś resztę wakacji spędziła w LA, jeżeli oczywiście chcesz. - powiedziała Maria.
- Ja... Ja nie wiem. - wydukałam i po chwili
zastanowienia powiedziałam. - A z resztą, raz kozie śmierć! Jadę.
Ucieszyli się i kazali mi być gotowi już w
niedzielę wieczór gotowa bo o 21 mamy samolot, a bilet dla mnie jest już
kupiony. Wstałam uściskałam po kolei każdego, podziękowałam i cała
w skowronkach powędrowałam do domu.
Następnego dnia, po pracy, gdy moje wynagrodzenie
było już na koncie umówiłam się z mamą i Majką na zakupy. Musiałam coś sobie kupić na wyjazd.
- No to idziemy tam. - wskazałam mój ulubiony
sklep, gdzie zawsze kupuje ubrania.
- Lenka, skarbie masz już wystarczająco dużo rurek i koszulek w
których byśmy się spokojnie we trzy zmieściły. - westchnęła
moja mama.
- Nie przesadzaj. - powiedziałam i zaciągnęłam do
środka moje dwie towarzyszki.
W tym i dwóch następnych sklepach kupiłam trzy T-shirty, rurki i dwie pary dżinsowych szortów i dwie
pary spodenek z cienkiego materiału.
- Dobrze Lena, teraz idziemy do sklepu który my ci
wskażemy. - powiedziała moja kuzynka. Poszliśmy za nią do jakiegoś sklepu, po chwili ona wcisnęła mi w ręce kilka wieszaków
- Już do przymierzalni z tym. - zrobiłam minę
baranka prowadzonego na rzeź gdy zobaczyłam co ona mi wybrała. Jednak weszłam na zasłonę i po kolei wszystko przymierzałam. Po chwili jednak
powiedziałam na głos.
- O nie, w miniówkę to mnie nie wrobicie.
- Ubierz tą białą bluzkę i tą miniówkę no i się nam
pokaż. - usłyszałam głos mojej kuzynki. Zrobiłam to i wyszłam z zza zasłonki.
- No i super kochana wyglądasz. - powiedziała
moja rodzicielka.
- Masz to kupić. - powiedziała Majka, gdy wyszłam
już przebrana w moje dżinsy i luźną koszulkę.
- Dobra, kupię te koszulki, ale bez tej mini. -
powiedziałam z groźną miną.
- No pewnie i jeszcze co!? Masz ją kupić! -
powiedziała Maja.
- Kup ją córeczko. Ślicznie w niej wyglądasz. Każdemu chłopakowi się w niej spodobasz. - zażartowała moja mama.
Powiedziałam sama do siebie w głowie, że nie chce się podobać
"każdemu" ale jednemu. Pomyślałam wtedy o jednym członku mojego
ulubionego zespołu
- Nie, nie kupię jej. - powiedziałam stanowczo.
- Kupuj, inaczej nie pojedziesz. - powiedziała moja
mama.
- No jasne, jeszcze mnie szantażujcie. - Przez
jeszcze jakieś pięć minut wmawiały mi żebym kupiła tą spódnicę, miałam już dość i się złamałam. - Cisza! Dobra, kupię ją. -
Automatycznie na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Ja naprawdę nie wiem jaki
one interes w tym mają żebym ją kupiła, ale już się nie odzywałam, bo miałam
już dość ich gadaniny na temat tego kawałka materiału. Po następnej godzinie
pobytu w C.H. Wyszliśmy i ruszyliśmy w kierunku domu. Pierwsze co zrobiłam to
rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz