Mój każdy kolejny dzień był podobny. Gdy tylko
kończyłam, lub przed pracą, w zależności od zmiany, spotykałam się z Tonym.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Z nim mogłam porozmawiać zarówno o poważnych, mało ważnych
rzeczach oraz o głupotach.
Był wieczór, szliśmy rozświetloną przez
latarnie alejką w parku. Piętnaście minut temu skończyłam dyżur, nie miałam
dziś samochodu. Tony przyszedł pod komisariat i wyszliśmy razem.
Opowiadałam mu o
dzisiejszym 'porwaniu', do którego mieliśmy wezwanie. Ostatecznie okazało się,
że to nie było żadne porwanie, tylko pomysł kumpli na wieczór kawalerski.
- Nawet nie wiesz jak z
Łukaszem i Kingą wybuchnęliśmy śmiechem, gdy dowiedzieliśmy się, że koledzy
upozorowali to porwanie, by zabrać go do klubu na imprezę. - śmiałam się, idąc
obok mojego towarzysza.
- Nie ma co tu się tak z
tego śmiać. Kilka lat temu, z kumplami, zrobiliśmy podobnie znajomemu, tylko to
były jego urodziny. W kominiarkach zgarnęliśmy go do samochodu i pojechaliśmy
na plażę. Gość nieźle był wystraszony,
a gdy zdjęliśmy kominiarki, to myśleliśmy, że nas pozabija. - uśmiechnął się
Martinez. Przeszliśmy kawałek dalej, przed siebie. Nagle Tony przystaną i
złapał mnie za rękę i przyciągnął. - Zaczekaj. - powiedział. Stanęliśmy
naprzeciwko siebie, odchyliłam głowę lekko do góry by widzieć twarz Tonego i
się lekko uśmiechnęłam.
- Co tam? - zapytałam
się uśmiechnięta, jakby nigdy nic.
- Lena, ja już tak
dłużej nie potrafię. Muszę w końcu to powiedzieć. - wypowiedział, ciągle
wpatrując mi się w oczy. Szczerze? W głowie przewijało mi się tysiące myśli na
temat, co on chce mi powiedzieć. Ale... - Lena,
nie wiem jak zareagujesz na te słowa, ale... Zakochałem się w tobie. Gdy cię
tylko poznałem wydałaś mi się wyjątkową osobą i tak jest. Uwielbiam z tobą
rozmawiać, śmiać się i ogólnie spędzać czas. Jesteś piękna i wspaniała. -
założył za ucho mój kosmyk włosów, który niesfornie opadł mi na oczy, przy tym
przesunął opuszkami palców po moim policzku.
Jego odpowiedź mnie
zaskoczyła. Stałam tak ze wzrokiem wbitym w jego twarz. Miał niepewną minę,
czekającą na moją reakcję. Teraz bałagan w mojej głowie był większy niż
niekiedy w moim pokoju. Tak naprawdę ja też wspaniale
się przy nim czułam, wolno i bezpiecznie. Nie wiedziałam jak nazwać to co do
niego czuję. Spuściłam na chwilę wzrok. Chciałam zacząć żyć na nowo, iść swoją
ścieżką. Czy nie tego potrzebowałam? Nowego rozdziału i etapu w swoim
życiorysie?
Ponownie spojrzałam na
twarz Tonego, jego mina była taka sama.
Wspięłam się na palcach
i z przymrużonymi oczami musnęłam delikatnie jego usta. Oderwałam się od niego
i spojrzeliśmy sobie w oczy. Lekko się uśmiechnął, ja zrobiłam to samo i znów
nasze usta połączyły się w pocałunku.
- Czy to oznacza, że
możemy spróbować być ze sobą? - zapytał cicho, a ja tylko się uśmiechnęłam i
znów go pocałowałam.
Szliśmy przed siebie, trzymając się za rękę.
Odprowadził mnie pod dom. Stanęliśmy przed bramkę naprzeciwko siebie.
- Dziękuję, że mnie
odprowadziłeś. - uśmiechnęłam się promiennie do niego.
- A proszę bardzo. -
odpowiedział. Spojrzałam wtedy w stronę domu i się zaśmiałam. - Czemu się
śmiejesz? - zapytał ze zdziwieniem.
- Bo poczułam się jak
taka szesnastolatka po randce. - odpowiedziałam roześmiana, a Tony zrobił minę
mówiącą: a może tak jaśniej? - Bo moi rodzice się jeszcze nie nauczyli, że to
widać, gdy firanka się rusza. - oboje się
zaśmialiśmy. - No dobra. Dobranoc Tony. - pocałowałam go w policzek i już
miałam nacisnąć klamkę furtki, ale Tony nagle złapał mnie za rękę i przyciągnął
do siebie. Przywarłam do niego całym ciałem i zaciągnęłam się intensywnym
zapachem jego perfum.
- Jesteś niemożliwy. -
zaśmiałam się.
- Moja droga, takie
słowa to dla mnie komplementy. - poruszył zabawnie brwiami i złożył długi,
namiętny pocałunek na moich wargach. - Teraz mogę iść spać. - uśmiechnął się.
- Dobranoc Wariacie! -
zawołałam do niego, gdy przeszłam już przez bramkę.
- Dobranoc Księżniczko!
Weszłam do domu i
zdjęłam buty. Weszłam do salonu, w którym świeciła się mała lampka, a na sofie
siedziała moja mama.
- Mogłaś się jakoś
lepiej zakamuflować. - powiedziałam, nalewając sobie soku do szklanki.
- O czym mówisz? - widać
było, że udawała.
- Po pierwsze, z ulicy
widać ruszającą się firankę, a po drugie, to raczej trudno jest czytać książkę
odwróconą do góry nogami... - wskazałam na trzymaną przez nią książkę. Po moich
słowach, lekko poruszona, zreflektowała się
i zaśmiała.
- Dobra, masz mnie. -
podniosła ręce lekko do góry, w przegranym geście. - Cieszę się, że układasz
sobie życie. - dodała. Ja tylko się lekko uśmiechnęłam.
Szliśmy chodnikiem,
trzymając się za ręce i śmiejąc się.
- A wiesz, mamy z
Mateuszem taką propozycję – niespodziankę. - powiedział, gdy zbliżaliśmy się do
'naszego' pubu, w którym zawsze, spotykamy się naszą paczką.
- Propozycja i za razem
niespodzianka? Hmmm, brzmi interesująco. A teraz czekam na wtajemniczenie mnie.
- uśmiechnęłam się i ruszyłam brwiami.
- Chciałabyś! Dowiesz
się, gdy będziemy już tam wszyscy. Wtedy powiemy wam o wszystkim z Mateuszem. -
powiedział.
- No, ale... - udałam
zawiedzioną.
- Jak wszyscy, to
wszyscy. - postawił na swoim i objął mnie ramieniem. - Wytrzymasz jeszcze
chwilkę. - szepnął mi do ucha.
Weszliśmy do pubu, a w jego kącie, Maja,
Bartek i Kuba zajmowali już duży narożnik. Podeszliśmy do nich i się
przywitaliśmy.
- Bartka i Kubę już
znasz, a to jest moja kuzynka Maja. Maja, to jest mój chłopak Tony. -
przedstawiłam ich sobie.
- Cześć. Miło mi cię
poznać. Słyszałam o tobie, ale wtedy jeszcze nie jako chłopaku. - uśmiechnęła
się i podała mu rękę.
- Mi też cię miło
poznać. - odpowiedział i zamiast uściskać dłoń, tak jak to on ją pocałował.
Majka spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem zakłopotania.
- To u niego normalne. -
odpowiedziałam roześmiana po polsku. Usiedliśmy. Po chwili dołączył do nas
Mateusz. Teraz już tylko czekaliśmy na Kamila, który miał przyprowadzić i w
końcu przedstawić nam swoją dziewczynę, którą
poznał nad morzem, Agatę.
- Oni przez Zakopane
jadą tutaj, czy co?! - zajęczał Mateusz.
- Przestań, przyjdą
przecież. Chcą mieć dobre wejście, już to znam. - zaśmiałam się.
- Tak jak Logan z Mią? -
uśmiechnął się Tony.
- A no właśnie... Oni w
końcu są razem czy nie? - zainteresowała się Majka.
- Wczoraj rozmawiałam na
skype z Alice i właśnie się pytałam o nich, ale odpowiedziała, że ciągnie ich
do siebie, ale skubańce nie są jeszcze razem. - odpowiedziałam. - Gdybym tam
była, to by dawno byli już razem... -
powiedziałam, wzdychając.
- No oczywiście, bo ty
jesteś najlepszą w świeci swatką. - Bartek pocałował w policzek moją kuzynkę.
- Czekaj, czekaj. Jeżeli
dobrze pamiętam z opowiadania Vanessy i Rafa to do ich związku ty też się
przyczyniłaś.
- No oczywiście, bo w
końcu to ja. - wygłosiłam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- A to co tak wesoło? -
zapytał Kamil, który właśnie podszedł do nas ze swoją dziewczyną. Była
blondynką o niebieskich oczach, wzrostu mniej więcej tego samego co Kamil.
- No w końcu! Co wy,
przez Tokio tu jechaliście? - zapytał Mateusz, ciągle się śmiejąc.
- Zabawne... No dobra,
poznajcie, to jest Agata. - powiedział. - A to są Maja, Bartek, Kuba, Mateusz
Lena...
- I Tony. Mój chłopak. -
dodałam, ponieważ Kamil jeszcze go nie znał.
- No to gratulacje. -
zaśmiał się i przywitał z Tonym. Teraz byliśmy już wszyscy, zamówiliśmy piwo i
zaczęliśmy rozmowę.
- A no właśnie. Każdy na
przyszły tydzień i weekend załatwia sobie wolne. - oznajmił Mateusz.
- Czemu? Coś ty
wykombinował? - zainteresował się Kuba.
- Razem
wykombinowaliśmy. Jedziemy wszyscy, całą ósemką do Barcelony. - powiedział
Tony.
- Nasi ojcowie są
współorganizatorami bankietu, zapoczątkowującego promocję jakichś perfum dla
kobiet i mężczyzn. Mają być tam jakieś modelki, modele, aktorki, piosenkarki i
ogólnie sławy. - ciągnął dalej Mateusz.
- No i dostaliśmy na to
osiem wejściówek. - dodał Martinez.
- No i najważniejsze,
nie przyjmujemy odmów. Jedziemy wszyscy. Wakacje spędziliśmy osobno więc teraz,
na te kilka dni jedziemy razem do Barcelony. - Mateusz postawił sprawę jasno.
- No to ja i Lena mamy
akurat w tym czasie wolne na komisariacie. - powiedział Bartek.
- Ja też nie będę miał z
tym problemu, bo komendant już dawno obiecał mi kilka dni wolnego. - dorzucił
Kuba.
- A reszcie się nic nie
stanie, gdy opuścicie kilka dni na uczelniach. - dokończył Mateusz. - To co,
postanowione? Jedziemy?
- Jedziemy. -
odpowiedzieliśmy wszyscy zgodnie, po czym wznieśliśmy toast za udany wyjazd.
Tony odprowadził mnie do domu i wrócił do
hotelu. Nie chciało mi się jeszcze spać, więc włączyłam laptopa. Zauważyłam, że
Logan jest dostępny. Rozpoczęłam połączenie z nim.
- Cześć Lena. Jak ja
dawno z tobą nie gadałem. Co tam słychać? - na ekranie pojawiła się twarz
mojego przyjaciela.
- Wszystko w porządku.
Co słychać w Mieście Aniołów?
- Po staremu. O właśnie,
słyszałem, że Tony jest w Polsce. Jeszcze jest?
- A jest i bardzo się z
tego powodu cieszę.
- Ej, tylko mi nie mów,
że ze sobą kręcicie! - uśmiechnął się do kamerki.
- A dokładnie to ze sobą
jesteśmy. - odpowiedziałam zadowolona. Ten zagwizdał.
- No, no. Jak rozumiem,
że się pierwszy dowiedziałem, tu stąd?
- Dokładnie, jesteś
pierwszy. I możesz to przesłać dalej. - zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Zaczęłam mu
dogryzać na temat Mii, że w końcu mógłby zacząć coś działać. Ten mnie tylko
zaczął zbywać i wykręcać się. Ja tak łatwo nie popuszczę. Jeszcze chwila i będą razem. Nie ma mnie tam z nimi, to sklecę ich
ze sobą, będąc tu. Tak pod presją i naciskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz