piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 103



   Mój każdy kolejny dzień był podobny. Gdy tylko kończyłam, lub przed pracą, w zależności od zmiany, spotykałam się z Tonym. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Z nim mogłam porozmawiać zarówno o poważnych, mało ważnych rzeczach oraz o głupotach.
    Był wieczór, szliśmy rozświetloną przez latarnie alejką w parku. Piętnaście minut temu skończyłam dyżur, nie miałam dziś samochodu. Tony przyszedł pod komisariat i wyszliśmy razem.
Opowiadałam mu o dzisiejszym 'porwaniu', do którego mieliśmy wezwanie. Ostatecznie okazało się, że to nie było żadne porwanie, tylko pomysł kumpli na wieczór kawalerski.
- Nawet nie wiesz jak z Łukaszem i Kingą wybuchnęliśmy śmiechem, gdy dowiedzieliśmy się, że koledzy upozorowali to porwanie, by zabrać go do klubu na imprezę. - śmiałam się, idąc obok mojego towarzysza.
- Nie ma co tu się tak z tego śmiać. Kilka lat temu, z kumplami, zrobiliśmy podobnie znajomemu, tylko to były jego urodziny. W kominiarkach zgarnęliśmy go do samochodu i pojechaliśmy na plażę. Gość nieźle był wystraszony, a gdy zdjęliśmy kominiarki, to myśleliśmy, że nas pozabija. - uśmiechnął się Martinez. Przeszliśmy kawałek dalej, przed siebie. Nagle Tony przystaną i złapał mnie za rękę i przyciągnął. - Zaczekaj. - powiedział. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, odchyliłam głowę lekko do góry by widzieć twarz Tonego i się lekko uśmiechnęłam.
- Co tam? - zapytałam się uśmiechnięta, jakby nigdy nic.
- Lena, ja już tak dłużej nie potrafię. Muszę w końcu to powiedzieć. - wypowiedział, ciągle wpatrując mi się w oczy. Szczerze? W głowie przewijało mi się tysiące myśli na temat, co on chce mi powiedzieć. Ale... - Lena, nie wiem jak zareagujesz na te słowa, ale... Zakochałem się w tobie. Gdy cię tylko poznałem wydałaś mi się wyjątkową osobą i tak jest. Uwielbiam z tobą rozmawiać, śmiać się i ogólnie spędzać czas. Jesteś piękna i wspaniała. - założył za ucho mój kosmyk włosów, który niesfornie opadł mi na oczy, przy tym przesunął opuszkami palców po moim policzku.
Jego odpowiedź mnie zaskoczyła. Stałam tak ze wzrokiem wbitym w jego twarz. Miał niepewną minę, czekającą na moją reakcję. Teraz bałagan w mojej głowie był większy niż niekiedy w moim pokoju. Tak naprawdę ja też wspaniale się przy nim czułam, wolno i bezpiecznie. Nie wiedziałam jak nazwać to co do niego czuję. Spuściłam na chwilę wzrok. Chciałam zacząć żyć na nowo, iść swoją ścieżką. Czy nie tego potrzebowałam? Nowego rozdziału i etapu w swoim życiorysie?
Ponownie spojrzałam na twarz Tonego, jego mina była taka sama.
Wspięłam się na palcach i z przymrużonymi oczami musnęłam delikatnie jego usta. Oderwałam się od niego i spojrzeliśmy sobie w oczy. Lekko się uśmiechnął, ja zrobiłam to samo i znów nasze usta połączyły się w pocałunku.
- Czy to oznacza, że możemy spróbować być ze sobą? - zapytał cicho, a ja tylko się uśmiechnęłam i znów go pocałowałam.
 Szliśmy przed siebie, trzymając się za rękę. Odprowadził mnie pod dom. Stanęliśmy przed bramkę naprzeciwko siebie.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - uśmiechnęłam się promiennie do niego.
- A proszę bardzo. - odpowiedział. Spojrzałam wtedy w stronę domu i się zaśmiałam. - Czemu się śmiejesz? - zapytał ze zdziwieniem.
- Bo poczułam się jak taka szesnastolatka po randce. - odpowiedziałam roześmiana, a Tony zrobił minę mówiącą: a może tak jaśniej? - Bo moi rodzice się jeszcze nie nauczyli, że to widać, gdy firanka się rusza. - oboje się zaśmialiśmy. - No dobra. Dobranoc Tony. - pocałowałam go w policzek i już miałam nacisnąć klamkę furtki, ale Tony nagle złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przywarłam do niego całym ciałem i zaciągnęłam się intensywnym zapachem jego perfum.
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałam się.
- Moja droga, takie słowa to dla mnie komplementy. - poruszył zabawnie brwiami i złożył długi, namiętny pocałunek na moich wargach. - Teraz mogę iść spać. - uśmiechnął się.
- Dobranoc Wariacie! - zawołałam do niego, gdy przeszłam już przez bramkę.
- Dobranoc Księżniczko!
Weszłam do domu i zdjęłam buty. Weszłam do salonu, w którym świeciła się mała lampka, a na sofie siedziała moja mama.
- Mogłaś się jakoś lepiej zakamuflować. - powiedziałam, nalewając sobie soku do szklanki.
- O czym mówisz? - widać było, że udawała.
- Po pierwsze, z ulicy widać ruszającą się firankę, a po drugie, to raczej trudno jest czytać książkę odwróconą do góry nogami... - wskazałam na trzymaną przez nią książkę. Po moich słowach, lekko poruszona, zreflektowała się i zaśmiała.
- Dobra, masz mnie. - podniosła ręce lekko do góry, w przegranym geście. - Cieszę się, że układasz sobie życie. - dodała. Ja tylko się lekko uśmiechnęłam.

Szliśmy chodnikiem, trzymając się za ręce i śmiejąc się.
- A wiesz, mamy z Mateuszem taką propozycję – niespodziankę. - powiedział, gdy zbliżaliśmy się do 'naszego' pubu, w którym zawsze, spotykamy się naszą paczką.
- Propozycja i za razem niespodzianka? Hmmm, brzmi interesująco. A teraz czekam na wtajemniczenie mnie. - uśmiechnęłam się i ruszyłam brwiami.
- Chciałabyś! Dowiesz się, gdy będziemy już tam wszyscy. Wtedy powiemy wam o wszystkim z Mateuszem. - powiedział.
- No, ale... - udałam zawiedzioną.
- Jak wszyscy, to wszyscy. - postawił na swoim i objął mnie ramieniem. - Wytrzymasz jeszcze chwilkę. - szepnął mi do ucha.
 Weszliśmy do pubu, a w jego kącie, Maja, Bartek i Kuba zajmowali już duży narożnik. Podeszliśmy do nich i się przywitaliśmy.
- Bartka i Kubę już znasz, a to jest moja kuzynka Maja. Maja, to jest mój chłopak Tony. - przedstawiłam ich sobie.
- Cześć. Miło mi cię poznać. Słyszałam o tobie, ale wtedy jeszcze nie jako chłopaku. - uśmiechnęła się i podała mu rękę.
- Mi też cię miło poznać. - odpowiedział i zamiast uściskać dłoń, tak jak to on ją pocałował. Majka spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem zakłopotania.
- To u niego normalne. - odpowiedziałam roześmiana po polsku. Usiedliśmy. Po chwili dołączył do nas Mateusz. Teraz już tylko czekaliśmy na Kamila, który miał przyprowadzić i w końcu przedstawić nam swoją dziewczynę, którą poznał nad morzem, Agatę.
- Oni przez Zakopane jadą tutaj, czy co?! - zajęczał Mateusz.
- Przestań, przyjdą przecież. Chcą mieć dobre wejście, już to znam. - zaśmiałam się.
- Tak jak Logan z Mią? - uśmiechnął się Tony.
- A no właśnie... Oni w końcu są razem czy nie? - zainteresowała się Majka.
- Wczoraj rozmawiałam na skype z Alice i właśnie się pytałam o nich, ale odpowiedziała, że ciągnie ich do siebie, ale skubańce nie są jeszcze razem. - odpowiedziałam. - Gdybym tam była, to by dawno byli już razem... - powiedziałam, wzdychając.
- No oczywiście, bo ty jesteś najlepszą w świeci swatką. - Bartek pocałował w policzek moją kuzynkę.
- Czekaj, czekaj. Jeżeli dobrze pamiętam z opowiadania Vanessy i Rafa to do ich związku ty też się przyczyniłaś.
- No oczywiście, bo w końcu to ja. - wygłosiłam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- A to co tak wesoło? - zapytał Kamil, który właśnie podszedł do nas ze swoją dziewczyną. Była blondynką o niebieskich oczach, wzrostu mniej więcej tego samego co Kamil.
- No w końcu! Co wy, przez Tokio tu jechaliście? - zapytał Mateusz, ciągle się śmiejąc.
- Zabawne... No dobra, poznajcie, to jest Agata. - powiedział. - A to są Maja, Bartek, Kuba, Mateusz Lena...
- I Tony. Mój chłopak. - dodałam, ponieważ Kamil jeszcze go nie znał.
- No to gratulacje. - zaśmiał się i przywitał z Tonym. Teraz byliśmy już wszyscy, zamówiliśmy piwo i zaczęliśmy rozmowę.
- A no właśnie. Każdy na przyszły tydzień i weekend załatwia sobie wolne. - oznajmił Mateusz.
- Czemu? Coś ty wykombinował? - zainteresował się Kuba.
- Razem wykombinowaliśmy. Jedziemy wszyscy, całą ósemką do Barcelony. - powiedział Tony.
- Nasi ojcowie są współorganizatorami bankietu, zapoczątkowującego promocję jakichś perfum dla kobiet i mężczyzn. Mają być tam jakieś modelki, modele, aktorki, piosenkarki i ogólnie sławy. - ciągnął dalej Mateusz.
- No i dostaliśmy na to osiem wejściówek. - dodał Martinez.
- No i najważniejsze, nie przyjmujemy odmów. Jedziemy wszyscy. Wakacje spędziliśmy osobno więc teraz, na te kilka dni jedziemy razem do Barcelony. - Mateusz postawił sprawę jasno.
- No to ja i Lena mamy akurat w tym czasie wolne na komisariacie. - powiedział Bartek.
- Ja też nie będę miał z tym problemu, bo komendant już dawno obiecał mi kilka dni wolnego. - dorzucił Kuba.
- A reszcie się nic nie stanie, gdy opuścicie kilka dni na uczelniach. - dokończył Mateusz. - To co, postanowione? Jedziemy?
- Jedziemy. - odpowiedzieliśmy wszyscy zgodnie, po czym wznieśliśmy toast za udany wyjazd.

 Tony odprowadził mnie do domu i wrócił do hotelu. Nie chciało mi się jeszcze spać, więc włączyłam laptopa. Zauważyłam, że Logan jest dostępny. Rozpoczęłam połączenie z nim.
- Cześć Lena. Jak ja dawno z tobą nie gadałem. Co tam słychać? - na ekranie pojawiła się twarz mojego przyjaciela.
- Wszystko w porządku. Co słychać w Mieście Aniołów?
- Po staremu. O właśnie, słyszałem, że Tony jest w Polsce. Jeszcze jest?
- A jest i bardzo się z tego powodu cieszę.
- Ej, tylko mi nie mów, że ze sobą kręcicie! - uśmiechnął się do kamerki.
- A dokładnie to ze sobą jesteśmy. - odpowiedziałam zadowolona. Ten zagwizdał.
- No, no. Jak rozumiem, że się pierwszy dowiedziałem, tu stąd?
- Dokładnie, jesteś pierwszy. I możesz to przesłać dalej. - zaśmiałam się.
 Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Zaczęłam mu dogryzać na temat Mii, że w końcu mógłby zacząć coś działać. Ten mnie tylko zaczął zbywać i wykręcać się. Ja tak łatwo nie popuszczę. Jeszcze chwila i będą razem. Nie ma mnie tam z nimi, to sklecę ich ze sobą, będąc tu. Tak pod presją i naciskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz