sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 38



1 dzień do wylotu!! To już jutro!

Obudziłam się dość późno, więc śniadanie zjadłam na obiad...  Zasiadłam przed laptopem i poprzeglądałam różne strony. Była 13, więc do imprezy pożegnalnej przygotowywanej przez gwiazdorów zostało mi jeszcze 6 godzin. Vanessa i Meggie obiecały się zając moim strojem, więc mam nadzieję, że  nie muszę się martwić o to w czym się tam wybiorę. Wyszłam do ogrodu i usiadłam na wygodnej huśtawce.  Było gorąco! Normalnie jak w piekle... W Polsce zdarzają się takie dni raz na jakiś czas, a tu to codzienność... Potem Maria wróciła z pracy i pomogłam jej podlewać kwiaty, potem posprzątałyśmy cały dom. Do imprezy zostało 4 godziny. Poszłam wziąć prysznic i wróciłam do swojego pokoju. Gdy suszyłam włosy, usłyszałam pukanie.
- Proszę. - odpowiedziałam. Raf to nie mógł być, bo jego pukanie rozpoznaje od razu, jedno, trzy, dwa stuknięcia.
- Jesteśmy. - do pokoju weszły moje dwie przyjaciółki z torbami w rękach.
- No to pokazujcie co tam macie. - powiedziałam.
- Domyśliłyśmy się, że jeżeli ubierzemy Cię w mini albo sukienkę to mamy ogromne szanse na niedożycie tej imprezy, więc wybrałyśmy coś innego. - powiedziała Vanessa, kładąc torby na moim łóżku.
- Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. - dodała Meggie.
Podały mi trzy torby i kazały iść się przebrać, więc poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie to co przyniosły mi dziewczyny i wróciłam do pokoju.
- No pięknie. - powiedziały jak mnie zobaczyły. Ja podeszłam do lustra by się w nim obejrzeć Przyznam, że moje przyjaciółki mają gust, podobało mi się.  Miałam na sobie jeansowe rybaczki do kolan, pasiastą biało-czarną tunikę na ramiączkach, taka zeberka. Do tego czarne baleriny, wiszące gwieździste kolczyki i naszyjnik także w kształcie gwiazdki.
Następna poszła się przebrać Vanessa, wróciła cała na niebiesko. Niebieska sukienka sięgająca mniej więcej do kolan, niebieskie korale i niebieskie baleriny, do tego niebieska, mała torebka.
- Dobrze, że po drodze nie natknęłaś się na Rafa. Od razu by Cię nam porwał. - zaśmiała się Meggie.
- Wyglądasz ślicznie. - dodałam.
- No to teraz kolej na mnie. - odparła Meg, wzięła pozostałe torby i wyszła z pokoju.
Gdy wróciła miała na sobie czarno – kolorową sukienkę do kolan, wysokie, czarne buty, na głowie opaskę z kokardką i naszyjnik z tym samym motywem.
- Wow, ślicznie wyglądasz. - powiedziałam, gdy ją zobaczyłam. - James padnie z wrażenia.
Potem zajęłyśmy się fryzurami, ja wyprostowałam włosy, by opadały mi na odkryte ramiona. Vanessa też zostawiła swoje "fale" rozpuszczone, natomiast Meg spięła włosy w koka. Dziewczyny zaczęły zajmować się swoim makijażem, ja machnęłam rzęsy maskarą i pomalowałam usta błyszczykiem. 
- Dziewczyny! Już?! Mamy pół godziny na dojechanie. - usłyszałyśmy pukanie i głos Rafa.
- Oh, jak ten czas szybko płynie... - powiedziała Van i już gotowe wyszłyśmy z pokoju.
-  Wow. - powiedział gdy jedna za drugą wyszłyśmy z pokoju. Miał na sobie czarne jeansy i niebieską koszulę. Oni się zmówili z tym kolorem, czy co?! Ale przyznam, że pasowali do siebie i pod względem wyglądu i charakteru. - Ślicznie wyglądasz. - podszedł do szatynki i pocałował ją w policzek.
- Dobra Smerfy, koniec czułości. Jedziemy. - zaśmiała się Meg i wyszliśmy na zewnątrz.
Wsiedliśmy do samochodu, Ja i Meg na tyłach, Raf na miejscu kierowcy, a Van obok niego.
Gdy dojechaliśmy na miejsce była równa dziewiętnasta.  Podjechaliśmy pod ładny domek otoczony dużym ogrodem, nad ogromnym jeziorem. Była to "pustelnia" Smith'a, managera BTR.  Chłopcy poprosili go o pozwolenie na zrobienie tu imprezy, ten na szczęście się zgodził. 
Gdy weszliśmy do środka było już tam pełno ludzi, oprócz Van, Meg i Rafa znałam tam tylko Carlosa, Jamesa, Kendall, Logana, Marka i Smith'a. Kojarzyłam jeszcze niektórych z widzenia  z imprezy, którą jakiś czas temu urządził blondyn.
Przywitaliśmy się i zaczęliśmy się bawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz