niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 47



Czwarty dzień z Carlosem!

Byłam już w domu, gdy tata wrócił z pracy. Ja z Carlosem siedzieliśmy przed telewizorem, Filip spał, a mama siedziała przy stole piła kawę i czytała jakieś jej pisemko.
- Cześć. - przywitał się tata. - Dostaliśmy jutro dzień wolny i Asiu dostaliśmy zaproszenie od Adasia (przypominam, dla tych których nie pamiętają – to partner Wojtka). Takie oblewanie jego nowych czterech kółek. Zaproponował żebyśmy zostali już u niego na noc, nie będziemy potrzebowali kierowcy. - zaśmiał się tata i wskazał na mnie.
- No chętnie, ale nie zapominaj o swoim synu.
- Hmm, no tak. Nie pomyślałem, zadzwonię do Adama i odwołam... - westchną mój tata.
- No, ale przecież my jesteśmy w domu. Zostaniemy z Małym. Jak chcecie to jedźcie. - powiedziałam.
- Ale na pewno? Poradzicie sobie? - pytała mama.
- Tak, poradzimy sobie. - dodał mój chłopak.
- Lena wiesz gdzie, co jest. W razie czego dzwońcie. - powtarzała ciągle moja mama, gdy wychodzili już z domu.
- Asia, przestań! Poradzą sobie, nie mają po dwanaście lat tylko dziewiętnaście i dwadzieścia jeden.
W końcu tata zapakował do auta tą panikarę i pojechali, a my wróciliśmy do środka.
- To co, zamieniamy się w niańki? - zaśmiał się Carlos, gdy Filip się obudził. 
Przyznam, że nawet nam to wszystko sprawnie poszło.
Rozłożyliśmy w salonie matę edukacyjną i położyliśmy na niej mojego brata. Sam się już przekręcał z brzuszka na plecy i odwrotnie. Ciągle interesowały go pluszaczki i zabawki wiszące nad nim. Ja z Carlosem leżeliśmy na panelach, obok maty i obserwowaliśmy bawiącego się Filipa. Około godziny 19:30 poszłam przygotować kąpiel dla Małego. Przygotowałam wszystko i wróciłam na dół po Juniora. Szczerze powiedziawszy to miałam niezłego cykora, jeszcze nie kąpałam takiego małego dziecka! Przewinąć pieluchę, czy przebrać to tak, ale nie kąpałam jeszcze mojego brata, zawsze robili to rodzice.
Mały uwielbiał kąpiele, gdy włożyłam do jego wanienki, od razu zaczął się cieszyć... Zobaczywszy rozweselonego malucha, ten strach tak jakby trochę się ulotnił.
Wysuszyłam go dokładnie, natarłam oliwką i ubrałam. Po tym cieszyłam się tylko, że go nie utopiłam... Zeszłam z nim na dół i położyłam go z powrotem na macie, poszłam przygotować mu mleko.
Nakarmiłam brata i poszłam go uśpić.
- No to najgorsze za nami... - usiadłam na kanapie obok Carlosa.
- Śpi?
- Śpi... - westchnęłam. - Ja się tylko cieszę z tego, że go nie utopiłam w tej kąpieli, jeszcze nigdy nie kąpałam małego dziecka.
- Zrobiłaś to po mistrzowsku. - zaśmiał się mój chłopak.
- No to mamy teraz całą noc dla siebie. - dodałam.
- Wiesz, ja chyba mam pomysł na to jak możemy ją spędzić. - zaśmiał się Latynos i zaczął całować  najpierw mój kark, a potem szyję. - Jesteś piękna. - zamruczał.
- Dlaczego gdy faceci dostają trochę luzu, to od razu myślą tylko o jednym...? - zaśmiałam się.
-  Nie wiem co myśli wtedy każdy facet, wystarczy że wiem co ja mam teraz w głowie. - uśmiechnął się, wziął mnie na ręce, przerzucił przez ramię i pobiegł po schodach do mojego pokoju.
- Puść mnie już. - mówiłam spokojnie.
 - Jasne. Już się robi. 
Posłusznie mnie puścił. Jednak nic nie mogłam powiedzieć. Zresztą nie chciałam mu nic mówić. Byłam cała jego. Nie minęło pięć minut, a ja leżałam na swoim łóżku bez koszulki. Carlos ciągle mnie całował. Przejęłam inicjatywę i całowałam go po szyi. Zdjęłam jego koszulkę . Potem zabrałam się za spodnie.  Moje kochanie było już nagie. Ja za to ciągle tylko bez koszulki. Czułam narastające podniecenie.  Carlito całował mnie po brzuchu zdejmując stanik. Ściągnął resztę moich ciuchów. 
Kocham tego wariata! Przez to prawie półtora miesiąca strasznie się za nim wytęskniłam. Tęskniłam za jego widokiem, uśmiechem, żartami, wygłupami, pocałunkami, za jego ciałem i ogólnie za całym Carlosem! Teraz mam go przy sobie, blisko. Bardzo blisko. Niech ta chwila nie kończy się NIGDY !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz