piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 78



**Oczami Logana**

Przyznam, że dość mocno zaskoczył mnie ten telefon od naszego Carlita.
Najpierw wykręciłem numer Jamesa.
- Cześć Logan, co tam? - usłyszałem w słuchawce głos Maslowa.
- Gdzie jesteś? - zapytałem.
- W samochodzie, właśnie wracam od Meg. Coś się stało?
- Obierz kierunek mieszkanie Carlosa.
- Po co jechać do pustego mieszkania? - zdziwił się.
- Carlos jest w Los Angeles. Jedź tam i czekaj na mnie i Kendalla.
- Dobra. - odpowiedział i się rozłączył.
Zbiegłem po schodach i zacząłem w korytarzu ubierać swoje buty.
- Gdzie tak pędzisz? - zawołała Vanessa, siedząca przy stole z kubkiem.
- Do Carlosa. - odrzuciłem.
- A on nie powinien być w...
- No właśnie powinien być w Polsce, a jest nie wiem czemu tutaj. - odpowiedziałem i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i wyjechałem z podjazdu. Po drodze zadzwoniłem do Kenda. On podobnie do reszty zareagował na obecność Latynosa w Stanach.
Pierwszy był James, czekał na nas przed wejściem do budynku. Kilka minut po mnie zjawił się Kendall.
- Możecie mi wytłumaczyć co  się tutaj dzieje? - zapytał blondyn gdy wchodziliśmy po schodach.
- Też bym chciał wiedzieć. - James spojrzał na mnie.
- Wiem tyle co wy, czyli tylko to, że Carlos jest tu, a nie z Leną w Polsce. - odpowiedziałem, w tym momencie stanęliśmy przed drzwiami prowadzącymi do mieszkania naszego przyjaciela. Zapukałem. Po chwili usłyszałem zza drzwi głos Carlosa: Otwarte, wejdźcie. Jego ton nie był wesoły, tak jak zwykle. Drzwi faktycznie były otwarte, weszliśmy do jego mieszkania.
- Siema. Co jest? - pierwszy odezwał się Kendall. Gdy weszliśmy do mieszkania leżał na sofie, powiedzmy, że bez życia, podeszliśmy bliżej, a on się podniósł i usiadł.
- Siadajcie. - westchnął. Usiedliśmy i ciągle patrzyliśmy na niego, czekaliśmy, aż w końcu powie nam co się stało. - Wiecie co, a może lepiej będzie jak tak od razu mnie zabijcie... - rzucił nagle. Najpierw spojrzeliśmy po sobie, a potem znów na niego.
- Carlos, powiesz nam w końcu co się stało i dlaczego wróciłeś wcześniej? - zapytałem niepewnie.
- No to słuchajcie... - w końcu się zebrał i zaczął nam opowiadać to co się działo w niedalekiej przeszłości. Ciągle go słuchaliśmy, nie przerywaliśmy mu choć to co opowiadał nie było wesołą historią... - Chłopaki, po tym wszystkim czuję do siebie obrzydzenie. - chyba po raz pierwszy widzę mojego przyjaciela w takim stanie, on prawie płakał...
- Z tego co słyszę to nie jest kolorowo... - dopowiedział James.
- No nie jest, co ja mam teraz zrobić? - zapytał ściszonym głosem.
- Zapomnieć o tym coś się stało w nocy i jakoś pogodzić się z Leną. - rzuciłem bez zastanowienia.
- Tylko żeby to było takie łatwe... - westchnął.
- Przynajmniej spróbuj teraz zadzwonić do niej. - zaproponował Kendall. Wyciągnął dłoń po leżący na stoliku telefon Latynosa i mu go podał. Carlos się wyprostował, znalazł numer naszej przyjaciółki na liście kontaktów i nacisnął zieloną słuchawkę. Przysunął komórkę do ucha i zamknął oczy.
- Nie odbiera. - rzucił telefon stolik.
- Spróbuj jeszcze raz. - powiedział James.
- Gdyby chciała ze mną rozmawiać to odebrała by za pierwszym razem, dobrze wszyscy wiemy, że prawie zawsze telefon ma przy sobie. Nie chce ze mną rozmawiać, za dużo jej zarzuciłem. - podniósł wzrok i spojrzał na nas.

**Oczami Leny**

Wczoraj po wyjściu Kamila od razu poszłam się położyć. Było jeszcze wcześnie, ale zasnęłam bez problemu, pewnie dlatego, że byłam zapłakana. Teraz obudziłam się samotnie w łóżku, sama, przez to również miałam ochotę się teraz rozpłakać, ale stanowczo powiedziałam sobie, że to nie koniec świata, łzy przeznaczone na teraz przeniosę na później.
Wstałam i zobaczyłam w lustrze okropnie wyglądającą mnie samą. Ubrałam spodnie dresowe i jakąś koszulkę, uczesałam włosy i zeszłam na dół. Gdy stanęłam w progu salonu, który był połączony z jadalnią i kuchnią, podszedł do mnie pośpiesznie mój mały brat. Wzięłam go na ręce i ucałowałam.
- Cześć Młody. - uśmiechnęłam się.
- O, już wstałaś. Wczoraj jak wróciliśmy to już spaliście. - moja mama obejrzała się tylko na chwilę i znów powróciła do krojenia czegoś. - Gdzie zgubiłaś Carlosa? Śpi jeszcze? - zapytała,  a ja powoli odstawiłam Filipa na podłogę i oparłam się o blat obok mojej mamy. Wtedy na mnie spojrzała i lekko zdziwiona powiedziała: - Masz podkrążone oczy, ty płakałaś? - ciągle się we mnie wpatrywała. Ja nic nie odpowiadałam. - Gdzie jest Carlos?
- Zapewne już w Los Angeles. - odpowiedziałam ściszonym głosem i odwróciłam głowę.
- Pokłóciliście się tak, że wyjechał? - zapytała spokojnie, a ja znów na nią popatrzyłam i skinęłam głową. Teraz już nie zatamowałam łez. Mama spojrzała na mnie współczująco i mocno mnie przytuliła.
Przed południem Młody zasnął, a ja na spokojnie opowiedziałam mamie co się stało. Gdy cała historia została już opowiedziana usłyszałyśmy, że ktoś dzwoni do drzwi. Mama poszła otworzyć i zaraz wróciła, za nią szli uśmiechnięci Maja i Bartek.
- Co masz taką minę jakby ktoś umarł? Gdzie masz Carlosa? Jest piękny dzień, piątek. Trzeba się wyszaleć, w poniedziałek wracamy już na komendę. - powiedział Bartek. Czyżby oni jeszcze nic nie wiedzieli? Ani Kamil, ani Mateusz im nic nie powiedzieli? Moja mama weszła do kuchni.
- Napijecie się czegoś? - zapytała parę.
- Nie dziękujemy. - odpowiedziała Majka. - Lena, halo. Czemu nic nie odpowiadasz?
- Usiądźcie... - przesunęłam się na kanapie robiąc im miejsce. - Jeszcze czegoś nie wiecie. - westchnęłam. Mama poszła na górę do swojego sypialni, a ja opowiedziałam moim przyjaciołom wczorajszy dzień.
- Wiedziałeś o tym?! - zapytała po wszystkim Bartka, chodziło jej o uczucia Kamila.
- Wiedziałem. - powiedział trochę głośniejszym szeptem. - Prędzej czy później pewnie i tak by się to wydało, po prostu wyszło to w nieodpowiednim momencie. - spojrzał na mnie. - Lena, dobrze, że potem wszystko sobie wytłumaczyliście z Kamilem. Szkoda by było gdybyście mieli się już nie przyjaźnić, ucierpiała by na tym też nasza cała paczka.
- Ale też przez ten incydent w parku i późniejszą kłótnię z Carlosem się rozstali. - dodała ze smutkiem blondynka.
- Historia Kopciuszka się zakończyła, ale bez happy endu. - westchnęłam. Wtedy na niskim stoliku obok sofy leżący mój telefon, zaczął wibrować i lekko przesuwać się po blacie.
Spojrzałam na wyświetlacz. Maja z Bartkiem spojrzeli na mnie z zaciekawieniem.
- Lena, kto dzwoni? Czemu nie odbierasz? - zapytała moja kuzynka.
- Carlos? - zapytał jej chłopak. Skinęłam głową. W tym momencie nie wiedziałam czy odebrać czy nie. Nabrałam powietrze w płuca i je wypuściłam. Odłożyłam telefon na stolik.
- Niech dzwoni. Nie zaufał mi, teraz i ja nie będę mu ufała. - powiedziałam prawie płacząc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz