sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 45



Początek listopada.

Obudziłam się z dobrym humorem, po prostu tryskałam energią. Jakby miało się coś dzisiaj fajnego wydarzyć, tylko co? Ubrałam białe rurki, biało-czarną koszulę, spakowałam się do torby z Merlin Monroe. Zeszłam na dół, taty jak zwykle już nie było, a mama karmiła półrocznego Filipa, który siedział w swoim krzesełku.
- Cześć Wam. - przywitałam się.
- Cześć, w lodówce masz gotowe kanapki. - odpowiedziała moja rodzicielka.
- Ooo, jaka miła niespodzianka. - zaśmiałam się i wyjęłam z lodówki talerz z kanapkami. - Dziękuję. - pocałowałam mamę w policzek. Zjadłam kanapki, umyłam talerz i szklankę po soku i wyszłam do korytarza. Ubrałam swoje buty z DC, kurtkę, pożegnałam się i wyszłam. Tradycyjnie włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam na przystanek autobusowy.
Gdy dotarłam pod budynek mojej szkoły, samochód mojego kumpla już stał na parkingu.
Weszłam do budynku i przywiałam się z siedzącym już pod salą Bartkiem.
Dzień jak co dzień. Taka szkolna nuda. Po siedmiogodzinnej męczarni w końcu wyszłam ze szkoły.
Ze słuchawkami w uszach minęłam bramę. Nagle coś przerwało muzykę, ktoś do mnie dzwonił. Wyjęłam telefon z torby i odłączyłam od niego słuchawki. Na wyświetlaczu mojej nokii migało „Carlos ♥  dzwoni”, gdy to ujrzałam uśmiech sam wskoczył na moją twarz.
- Cześć już się za mną stęskniłeś? - zapytałam i oparłam się bokiem o mur.
 - No, nawet nie wiesz jak bardzo. Nie słyszałem Cię Całe wieki.  - usłyszałam w słuchawce roześmiany głos Latynosa.
- No widzisz biedaku, dla Ciebie to wieczność, a dla innych tylko jeden dzień. (rozmawiali ze sobą prawie codziennie). - zaśmiałam się. - Nawet nie wiesz jak się dzisiaj wynudziłam na tych wszystkich zajęciach. Marzę teraz o moim łóżku, albo przynajmniej żeby być już w domu, bo przed chwilą dopiero wyszłam ze szkoły. - dodałam.
- Masz może jeszcze jakieś zachcianki? - zaśmiał się Carlos.
- Yhyy. - zamruczałam. -  Chętnie bym się przytuliła do mojego chłopaka.
- Wiesz to chyba da się zrobić... - wyobraziłam sobie jego śliczny uśmiech. - Odwróć się.
- Haha, tylko mi nie mów, że... - odwróciłam się i przerwałam. - tu jesteś! - wykrzyknęłam i puściłam się pędem w stronę czarnego samochodu, a właściwie do chłopaka, który się o niego opierał. - Carlos! - krzyknęłam i uwiesiłam się na szyi mojego chłopaka, on mnie podniósł i zakręcił się ze mną kilka razy. Gdy mnie postawił nadal trwaliśmy w objęciach, wtedy uśmiechnięci zaczęliśmy się całować.
- Brakowało mi tego. - zamruczał Carlos, gdy nasze usta się od siebie odkleiły.
- Mi nawet bardziej. - zaśmiałam się. - A skąd wiedziałeś o której kończę? Hmm?
- Wylądowałem w południe, więc ostatnie trzy godziny spędziłem z twoją mamą i Filipem u Was w domu.
- Oooo. Kogo ja widzę?! - usłyszałam śmiejący się głos Bartka. - Cześć. - podał rękę Carlosowi.
- Cześć. - odpowiedział Latynos. - Lena opowiadała, że przynajmniej ma jedną taką osobę w szkole, którą zna i że to jesteś ty.
- Uwierz, ja też dużo się nasłuchałem o tobie. - zaśmiał się Bartek. - No dobra, ja już Was nie będę przeszkadzał. Widzę, że dzisiaj masz innego szofera. Pa.
- Pa. - odpowiedzieliśmy z Carlosem chóralnie. Bartek wsiadł do swojego samochodu i odjechał, po chwili ja z Carlosem zrobiliśmy to samo.
Gdy wróciliśmy do domu mój tato już wrócił z pracy, zresztą teraz prawie zawsze, gdy wracałam z zajęć już bywał w domu, no chyba że miał na później albo miał drugą zmianę.
- Cześć, jesteśmy. - powiedziona, gdy weszliśmy do domu.
- No, w końcu się chłopak na Ciebie doczekał. - zaśmiała się moja mama. - Kręcił się i wiercił w oczekiwaniu aż skończysz zajęcia.
- No i w końcu się doczekał. Zrobił mi ogromną niespodziankę. - uśmiechnęłam się do Carlosa.
- Cześć Carlos, cześć Lena. - przywitał się mój tata, który właśnie wyszedł z łazienki.
- To teraz wy szorujcie do łazienki myć ręce i już podaję obiad. - powiedziała mama.
Jak nam kazano tak też zrobiliśmy, umyliśmy ręce i wróciliśmy na obiad. Przy myciu tych rąk zachowywaliśmy się jak dzieci, powiem tylko, że z łazienki wyszliśmy mokrzy...
Po obiedzie zaproponowaliśmy z Carlosem, że pozmywamy... I to był zły pomysł, znów wyszliśmy cali mokrzy z kuchni... Nie no ja to jestem jakaś nienormalna, nie ważne, że jestem mokra! Najważniejsze, że cały tydzień spędzę z Carlosem!!!
Mały już spał, a my postanowiliśmy zasiąść przed telewizorem. Moi rodzice siedzieli objęci na jednej kanapie, a ja z Carlosem na drugiej. On siedział, a ja leżałam z głową opartą o jego nogi.
Akurat na nicku leciał Big Time Rush, Carlos chciał zobaczyć jak to wygląda z polskim dubbingiem.
- No to pozostaje tylko jedna sprawa... - powiedział tata, gdy skończył się jakiś kolejny już film.
- Jaka? - zapytaliśmy z mamą i Carlosem równocześnie.
- No wasza, no. - wskazał na mnie i Carlita. - No wiecie, jeżeli obiecacie, że będziecie grzeczni to może pozwolę nawet Was spać razem. - zaśmiał się mój tata.
- Wojtek, przestań... Czy ty myślisz, że Lena mając takiego Latynosa nie spała z nim, proszę Cię...  - najpierw z Carlosem spojrzeliśmy na siebie, potem na moją mamę i wybuchnęliśmy śmiechem. Szczerze? Zaskoczyła mnie ta moja mamuśka. - No co, w końcu wszyscy jesteśmy dorośli.
- Kobieto, nawet pożartować sobie nie można... - zaśmiał się mój tata i zaczął łaskotać mamę. No, chyba skądś to znam...
- No to może my Wam nie będziemy przeszkadzać... - wstaliśmy z Carlosem z kanapy i ruszyliśmy w stronę korytarza. - Aha, jeszcze jedno. - zatrzymałam się. - Eee, sądząc po waszych humorach to tylko wam powiem, że nie chcę się dowiedzieć za jakiś tydzień lub dwa, że będę miała kolejnego brata lub siostrę. W razie czego istnieje coś takiego jak zabezpieczenie... No co? W końcu wszyscy tu jesteśmy dorośli... - zaśmiałam się, Carlos zabrał swoją torbę, która ciągle leżała w przedpokoju i poszliśmy do mojego pokoju.
- No w końcu zobaczyłem tą twoją legendarną Big Time Rush'ową ścianę... - zaśmiał się Carlos, gdy weszliśmy do mojego pokoju.
- Haha, no tak. Jeszcze jej nie widziałeś... - zaśmiałam się.
Przebraliśmy się w piżamy i położyliśmy się na łóżku. Przytulił się do mnie i pocałował mnie w szyję.
- Carlos, obok są moi rodzice.
- Hmm. - zamruczał. - No dobra, będę grzeczny. - uśmiechną się, podarowałam mu jeszcze całusa na dobranoc i zasnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz