Początek listopada.
Obudziłam się z dobrym humorem, po prostu
tryskałam energią. Jakby miało się coś dzisiaj fajnego wydarzyć, tylko co?
Ubrałam białe rurki, biało-czarną koszulę, spakowałam
się do torby z Merlin Monroe. Zeszłam na dół, taty jak zwykle już nie było, a
mama karmiła półrocznego Filipa, który siedział w swoim krzesełku.
- Cześć Wam. - przywitałam się.
- Cześć, w lodówce masz gotowe kanapki. -
odpowiedziała moja rodzicielka.
- Ooo, jaka miła niespodzianka. - zaśmiałam
się i wyjęłam z lodówki talerz z kanapkami. - Dziękuję. - pocałowałam mamę w
policzek. Zjadłam kanapki, umyłam talerz i szklankę po soku i
wyszłam do korytarza. Ubrałam swoje buty z DC, kurtkę, pożegnałam się i
wyszłam. Tradycyjnie włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam na przystanek
autobusowy.
Gdy dotarłam pod budynek mojej szkoły,
samochód mojego kumpla już stał na parkingu.
Weszłam do budynku i przywiałam się z
siedzącym już pod salą Bartkiem.
Dzień jak co dzień. Taka szkolna nuda. Po
siedmiogodzinnej męczarni w końcu wyszłam ze szkoły.
Ze słuchawkami w uszach minęłam bramę. Nagle
coś przerwało muzykę, ktoś do mnie dzwonił. Wyjęłam telefon z torby i
odłączyłam od niego słuchawki. Na wyświetlaczu mojej nokii migało „Carlos
♥ dzwoni”, gdy to ujrzałam uśmiech
sam wskoczył na moją twarz.
- Cześć już się za mną stęskniłeś? -
zapytałam i oparłam się bokiem o mur.
- No,
nawet nie wiesz jak bardzo. Nie słyszałem Cię Całe wieki. - usłyszałam w słuchawce roześmiany głos
Latynosa.
- No widzisz biedaku, dla Ciebie to
wieczność, a dla innych tylko jeden dzień. (rozmawiali ze sobą prawie
codziennie). - zaśmiałam się. - Nawet nie wiesz
jak się dzisiaj wynudziłam na tych wszystkich zajęciach. Marzę teraz o moim łóżku,
albo przynajmniej żeby być już w domu, bo przed chwilą dopiero wyszłam ze
szkoły. - dodałam.
- Masz może jeszcze jakieś zachcianki? -
zaśmiał się Carlos.
- Yhyy. - zamruczałam. - Chętnie bym się przytuliła do mojego
chłopaka.
- Wiesz to chyba da się zrobić... -
wyobraziłam sobie jego śliczny uśmiech. - Odwróć się.
- Haha, tylko mi nie mów, że... - odwróciłam
się i przerwałam. - tu jesteś! - wykrzyknęłam i puściłam się pędem w stronę
czarnego samochodu, a właściwie do chłopaka, który się o niego opierał.
- Carlos! - krzyknęłam i uwiesiłam się na szyi mojego chłopaka, on mnie
podniósł i zakręcił się ze mną kilka razy. Gdy mnie postawił nadal trwaliśmy w
objęciach, wtedy uśmiechnięci zaczęliśmy się całować.
- Brakowało mi tego. - zamruczał Carlos, gdy
nasze usta się od siebie odkleiły.
- Mi nawet bardziej. - zaśmiałam się. - A
skąd wiedziałeś o której kończę? Hmm?
- Wylądowałem w południe, więc ostatnie trzy
godziny spędziłem z twoją mamą i Filipem u Was w domu.
- Oooo. Kogo ja widzę?! - usłyszałam śmiejący
się głos Bartka. - Cześć. - podał rękę Carlosowi.
- Cześć. - odpowiedział Latynos. - Lena
opowiadała, że przynajmniej ma jedną taką osobę w szkole, którą zna i że to
jesteś ty.
- Uwierz, ja też dużo się nasłuchałem o
tobie. - zaśmiał się Bartek. - No dobra, ja już Was nie będę przeszkadzał.
Widzę, że dzisiaj masz innego szofera. Pa.
- Pa. - odpowiedzieliśmy z Carlosem
chóralnie. Bartek wsiadł do swojego samochodu i odjechał, po chwili ja z
Carlosem zrobiliśmy to samo.
Gdy wróciliśmy do domu mój tato już wrócił z
pracy, zresztą teraz prawie zawsze, gdy wracałam z zajęć już bywał w domu, no
chyba że miał na później albo miał drugą zmianę.
- Cześć, jesteśmy. - powiedziona, gdy
weszliśmy do domu.
- No, w końcu się chłopak na Ciebie doczekał.
- zaśmiała się moja mama. - Kręcił się i wiercił w oczekiwaniu aż skończysz
zajęcia.
- No i w końcu się doczekał. Zrobił mi
ogromną niespodziankę. - uśmiechnęłam się do Carlosa.
- Cześć Carlos, cześć Lena. - przywitał się
mój tata, który właśnie wyszedł z łazienki.
- To teraz wy szorujcie do łazienki myć ręce
i już podaję obiad. - powiedziała mama.
Jak nam kazano tak też zrobiliśmy, umyliśmy
ręce i wróciliśmy na obiad. Przy myciu tych rąk zachowywaliśmy się jak dzieci,
powiem tylko, że z łazienki wyszliśmy mokrzy...
Po obiedzie zaproponowaliśmy z Carlosem, że
pozmywamy... I to był zły pomysł, znów wyszliśmy cali mokrzy z kuchni... Nie no
ja to jestem jakaś nienormalna, nie ważne, że jestem mokra!
Najważniejsze, że cały tydzień spędzę z Carlosem!!!
Mały już spał, a my postanowiliśmy zasiąść
przed telewizorem. Moi rodzice siedzieli objęci na jednej kanapie, a ja z
Carlosem na drugiej. On siedział, a ja leżałam z głową opartą o jego nogi.
Akurat na nicku leciał Big Time Rush, Carlos
chciał zobaczyć jak to wygląda z polskim dubbingiem.
- No to pozostaje tylko jedna sprawa... -
powiedział tata, gdy skończył się jakiś kolejny już film.
- Jaka? - zapytaliśmy z mamą i Carlosem
równocześnie.
- No wasza, no. - wskazał na mnie i Carlita.
- No wiecie, jeżeli obiecacie, że będziecie grzeczni to może pozwolę nawet Was
spać razem. - zaśmiał się mój tata.
- Wojtek, przestań... Czy ty myślisz, że Lena
mając takiego Latynosa nie spała z nim, proszę Cię... - najpierw z Carlosem spojrzeliśmy na siebie,
potem na moją mamę i wybuchnęliśmy śmiechem.
Szczerze? Zaskoczyła mnie ta moja mamuśka. - No co, w końcu wszyscy jesteśmy
dorośli.
- Kobieto, nawet pożartować sobie nie
można... - zaśmiał się mój tata i zaczął łaskotać mamę. No, chyba skądś to
znam...
- No to może my Wam nie będziemy
przeszkadzać... - wstaliśmy z Carlosem z kanapy i ruszyliśmy w stronę
korytarza. - Aha, jeszcze jedno. - zatrzymałam
się. - Eee, sądząc po waszych humorach to tylko wam powiem, że nie chcę się
dowiedzieć za jakiś tydzień lub dwa, że będę miała kolejnego brata lub siostrę.
W razie czego istnieje coś takiego jak zabezpieczenie... No co? W końcu wszyscy
tu jesteśmy dorośli... - zaśmiałam się, Carlos zabrał swoją torbę, która ciągle
leżała w przedpokoju i poszliśmy do mojego pokoju.
- No w końcu zobaczyłem tą twoją legendarną
Big Time Rush'ową ścianę... - zaśmiał się Carlos, gdy weszliśmy do mojego
pokoju.
- Haha, no tak. Jeszcze jej nie widziałeś...
- zaśmiałam się.
Przebraliśmy się w piżamy i położyliśmy się
na łóżku. Przytulił się do mnie i pocałował mnie w szyję.
- Carlos, obok są moi rodzice.
- Hmm. - zamruczał. - No dobra, będę
grzeczny. - uśmiechną się, podarowałam mu jeszcze całusa na dobranoc i
zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz