Obudził mnie głos w głośnikach, to była
stewardesa, która kazała zapiąć nam
pasy, ponieważ za chwilę lądujemy.
Przeszłam przez automatycznie rozsuwane drzwi
ze swoją podręczną i duża torbą. Zaczęłam się rozglądać za Meg, obiecała, że
przyjedzie po mnie na lotnisko. Wyjęłam z
kieszeni swój telefon i spojrzałam na jego ekran. W tym momencie lekko
podskoczyłam. Ktoś uszczypnął mnie w bok! Odwróciłam się i zobaczyłam
uśmiechniętego od ucha do ucha Jamesa.
- Cześć James. -
uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjacielsko chłopaka.
- Cześć, zamiast Meg
jestem ja. Może być? - zaśmiał się.
- No pewnie. Zatrzymało
ją coś?
- Nie coś tylko ktoś. -
powiedział i wziął ode mnie dużą torbę. - Smith bez niej i Marka jest bezradny,
coś tam ustalają, więc ja przyjechałem po ciebie. - dodał. - Idziemy?
- Yhy. Idziemy. -
odparłam i ruszyliśmy w kierunku drzwi wyjściowych.
Wysiedliśmy z samochodu, James wyciągnął moje
rzeczy z bagażnika i weszliśmy do budynku.
Stanęliśmy przed
drzwiami do mieszkania Meggie. Chłopak wyciągnął z kieszeni dwa klucze przy
breloku w kształcie piłki do nożnej.
- Góra. - pokazał
srebrny kluczyk. - A to dół. - tym razem wskazał na żółty klucz i zaczął
otwierać drzwi do mieszkania. - Zapraszam. - otworzył drzwi i ręką wskazał bym weszła.
- Dzięki. - uśmiechnęłam
się do przyjaciela i weszliśmy do pomieszczenia.
Wcześniej byłam tu tylko
raz i to na chwilę. Teraz mam możliwość się tu rozejrzeć, zobaczyć jak mieszka
moja przyjaciółka. Zaraz przy wejściu, obok drzwi stała niska szafka i wieszak. Zdjęłam buty i zostawiliśmy tam
moje dwie torby. Dalej weszliśmy do dużego pomieszczenia, telewizor, dwie sofy,
fotel, mały stolik obok futrzastego dywanu. Było tu duże okno razem z drzwiami
na balkon. Dalej stał duży stół z ośmioma krzesłami, zaraz za nim blaty
kuchenne, szafki, lodówka i kuchenka. Obok tej części kuchennej odchodzi mały
korytarzyk z trzema drzwiami.
- Te klucze są twoje,
Meg Ci je kazała zostawić. - szatyn podał mi klucze, którymi przed chwilą
otwierał drzwi. - Chodź. - wziął moje dwie torby, i ruszył w kierunku drzwi w małym korytarzu.
Otworzył je i wszedł, a ja podążyłam za nim. - Ten pokój jest dla ciebie.
Naprzeciw jest Meg, a te trzecie to łazienka. Czuj się jak u siebie. -
uśmiechnął się.
- Dziękuję James.
W tym momencie zadzwonił
telefon szatyna.
- To Smith. - westchnął
i wyszedł z pokoju, a ja podeszłam do walizki i rozsunęłam jej zamek. - Lena,
ja muszę jechać, Smith wezwał całą naszą czwórkę, poradzisz sobie?
- No pewnie, że sobie
poradzę, spokojnie. Jedź. - uśmiechnęłam się.
- Okey, no to do
zobaczenia.
- Pa.
Teraz zostałam sama.
Położyłam obie torby na stojącym na środku pokoju dwuosobowym łóżku i usiadłam
obok nich. Ściany pokoju były pomalowane
na zielono, na parapecie przy oknie stały dwie doniczki z kwiatkami. Prócz
wcześniej wymienionego łóżka w pokoju była też szafa, komoda, lustro i dwa
nocne stoliki po obu stronach łóżka.
Po chwili wstałam i
skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem.
Godzinę później
usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka. Po kilku sekundach w drzwiach
stanęła Meg. Wstałam i z wielkimi uśmiechami podeszłyśmy do siebie i mocno przytuliłyśmy się do
siebie.
- Jeny, jak ja cię dawno
nie widziałam! - uśmiechnęła się Meggie.
- Ale rozmawiałyśmy
przez skype, albo przez telefon.
- To nie to samo! -
skarciła mnie z uśmiechem.
- No dobra, masz rację.
- podniosłam ręce, na znak poddania się.
- Smith czasem przesadza
z tą robotą, spuścił by tępa czasami... Wszyscy chcieli tu przyjechać się z
tobą przywitać, ale że Smith nie wiedział, że jesteś to nie popuśćł.
- Wszyscy? - zająknęłam
się.
- Ehhh, to znaczy
chłopaki Logan a Kendallem i Mark. Jak sama wiesz, Carlos nie wie na razie, że
jesteś.
- I dobrze. -
odpowiedziałam stanowczo.
- Ale wiesz, że Carlos
prędzej czy później dowie się, że już jesteś?
- Wiem, ale wolę, żeby
później... - westchnęłam.
- Oj Lena, ja was nie
mogę! Oboje się kochacie, a takie szopki odwalacie!
- Meg, możemy zmienić
temat? - zapytałam spokojnie.
- No dobra, ale nawet
nie wiesz jacy jesteście do siebie podobni... On też tak zawsze reaguje na ten
temat...
- Meg! A jak tam się
układa między tobą a naszym pięknisiem?
- No dobra, rozumiem.
Zmiana tematu...
Wieczorem przyjechali
Kendall, James i Logan. Oczywiście musiałam się przywitać z Kendem i Logim
długimi przytulasami. Siedzieliśmy dość długo, rozmawialiśmy i śmieliśmy się.Zaczęłam wypytywać Kendalla o tego
kogoś, z kim tak ostatnio się spotyka. Skubany nawet mi się nie przyznał,
wykręcał się słowami, że na wszystko przyjedzie jeszcze pora i czas...
Gdy wyszli od razu
poszłam wziąć prysznic, potem wskoczyłam w piżamę i powędrowałam do łóżka.
Położyłam się i opatuliłam kołdrą.
Meggie ma rację, nie
powinnam ukrywać się przed Carlosem. Jest mi już to obojętne czy on wie, że już
przyleciałam czy nie wie... On i tak jest na pewno bardzo zajęty swoją Samanthą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz