-
Carlos, wakacje się już skończyły. Muszę wracać do Polski. - powiedziałam do
mojego chłopaka, gdy leżeliśmy razem na kanapie przed telewizorem w jego mieszkaniu.
- Hmmm... Niee! Nie zostawiaj mnie samego. -
Carlos zrobił minę bezdomnego psiaka.
- Nie mówiłam Ci, ale poprosiłam tatę, by
załatwił mi miejsce na uczelni na kierunku kształcenia detektywów, śledczych,
ochroniarzy i itd. Nie wiem czy w przyszłości
pójdę w jego ślady, ale szkołę zrobię. - powiedziałam miziając palcami po jego
ramieniu.
- A już myślałem, że zostaniesz tu ze mną na
stałe - powiedział Carlos.
- To nie takie proste. Czuję się jakbym miała
dwa domy. Ale na razie ten właściwy jest w Polsce.
- Kiedy zaczynają się te zajęcia?
- Za trzy tygodnie. Muszę sobie zarezerwować
jakiś lot. - powiedziałam.
- No to w przyszłości już chyba nie będziemy
potrzebowali już ochroniarzy - zaśmiał się Carlos.
- No nie wiem, nie wiem czy poradzę sobie
sama z tymi wszystkimi waszymi fankami. - uśmiechnęłam się, podniosłam głowę do
góry musnęłam jego usta moimi.
- Hmm. Mogę jeszcze raz? - zaśmiał się
Latynos i ponowił pocałunek.
- Teraz to ja chcę więcej. - odpowiedziałam.
Całowaliśmy się tak przez chwilę, aż gdy Carlos zaczął mnie łaskotać. Mam
okropne łaskotki! - Nie! Proszę, przestań! -
prosiłam śmiejąc się. Turlaliśmy się trochę na tej sofie, aż Bum! Zlecieliśmy z
tej kanapy!
- No to przynajmniej jedno z nas miało
miękkie lądowanie. - zaśmiał się leżący pode mną Carlos.
- Miękkie lądowanie i wspaniały widok. -
zaśmiałam się.
- Heh, to ja mam wspaniały widok. To bezcenne
przeżycie dla faceta, gdy leży na nim najpiękniejsza dziewczyna na świecie, a w
dodatku ta którą się kocha do szaleństwa. -
powiedział i ponownie zaczął mnie łaskotać! No przynajmniej teraz już z niczego
nie zlecimy :P
Następnego dnia zarezerwowaliśmy bilet,
Carlos zrobił to nie chętnie, ale obiecałam mu, że będziemy codziennie
prowadzić video rozmowy przez internet. Do mojego
wylotu zostało 9 dni. Chciałabym je spędzić z Carlosem, chcę się nim nacieszyć
zanim wyjadę, w końcu długo go potem nie zobaczę, nie dotknę i nie pocałuję...
8 dni do wylotu.
Tego dnia pojechaliśmy na plażę, tą samą na
której byliśmy jeszcze z Barbie. Ja, Carlito, Vanessa, Raf, Meggie, James,
Logan i Kendall. Mimo nalegań Van i Meg nie założyłam
żadnej spódnicy ani sukienki. Na początku wykręcałam się, że nie mam żadnej. To
one na to że mi coś pożyczą Ja wtedy powiedziałam kategoryczne NIE i ubrałam na
strój kąpielowy jasne jeansowe szorty i biały top, a na głowę nałożyłam białą
patrolówkę. Nie wspomniałam też, że Van znów zrobiła mi z włosów warkocz
francuski. Gdy we trójkę dotarłyśmy na plażę Raf, Kendall, James i Logan już
tam byli. Meg podeszła do długowłosego i pocałowała go na przywitanie.
- Mieli być wszyscy... Gdzie Carlos? -
pomyślałam,wtedy ktoś złapał mnie nagle za biodra i przyciągnął do siebie.
- Dzień Dobry. - usłyszałam za uchem.
- Dzień Dobry wariacie. - odpowiedziałam i
poczułam czułe pocałunki na szyi.
- Hmm, Van ja Cię chyba ozłocę za to, że
robisz Lenie tego warkocza. - zaśmiał się Carlos i tradycyjnie lekko za niego
pociągnął.
- Chyba dobrze zrobiłam nie ścinając tych
włosów, przynajmniej za tego warkocza jestem kochana przez chłopaka. -
zaśmiałam się.
- Ha ha ha, zabawne. - odpowiedział Carlos i
pocałował mnie delikatnie w usta.
- To może popływamy? - zapytał Kendall po
dwudziestu minutach.
- Ok, dobry pomysł. - zgodziliśmy się z
blondynem.
- Ja zostanę tutaj, na plaży. Szczerze
powiedziawszy to nie ufam jeszcze tak bardzo mojej nodze. - odpowiedział Raf.
- Będziesz tak sam siedział? - zapytałam i
spojrzałam spod ukosa na Van. Ona na
mnie, chyba się zrozumiałyśmy :D
- Ja z tobą zostanę. Jakoś nie mam ochoty na
pływanie. - o taką odpowiedź mi chodziło. Nasza szóstka się rozebrała do
kąpielówek i wskoczyliśmy do cieplutkiego morza.
Carlos i James nie dawali mi i Meg żyć w tej wodzie. Ciągle pływali za
nami,Carlos za mną, a James za Meg. Ciągle nas łapali i nie dawali nam spokoju.
- Nie no, tam się nic nie dzieje. -
powiedziała Meg, gdy chłopcy dali nam trochę spokoju.
- Trzeba coś wymyślić. - dodał Carlos.
- I ja już chyba coś wymyśliłam, nie wiem czy
coś to da, ale zawsze można spróbować. - powiedziałam i popłynęłam do brzegu.
Podeszłam do nich. - Nie przeszkadzam, tylko się napiję. - za nimi leżały owoce i woda. Wzięłam małą
butelkę i upiłam łyk. Bezszelestnie ją odłożyłam i wzięłam dużą z wodą
mineralną gazowaną. Mocno ją wzbuzowałąm, odkręciłam i skierowałam strumień na
siedzących w ciszy Van i Rafa.
- Lena, co ty robisz?! - krzyknęła Van.
- Zupełnie nic. - zaśmiałam się. - Reszta
jest mokra, więc wy też powinniście. - odłożyłam pustą już butelkę i pobiegłam
w stronę morza zostawiając tą mokrą dwójkę samą.
Obróciłam się jeszcze i zobaczyłam, że Van zdjęła mokre ubrania i została w
stroju kąpielowym, a Raf ściągnął mokrą koszulkę i dalej siedzieli obok siebie
tylko już bardziej nadzy.
- Chcesz załatwić Rafa ciałem mojej siostry?
- zaśmiał się Logan, gdy podpłynęłam do nich.
- No wiesz jeszcze nie widziałam faceta,
który nie oparł się pięknemu ciału kobiety... - zaśmiałam się. - No chyba, że
gustuje w panach. - dodałam po chwili i wszyscy
zaczęliśmy się śmiać.
- Ej, to chyba podziałało! Patrzcie! -
powiedziała Meg i wskazała na plażę. Naszym oczom ukazały się dwie siedzące
obok siebie sylwetki Van i Rafa. Ich głowy były
coraz bliżej i bliżej siebie.
- Jeszcze tylko troszeczkę. - pisnęłam
podekscytowana.
- Wow! - krzyknęliśmy i kierując się w stronę
brzegu zaczęliśmy klaskać, gdy zobaczyliśmy, że te "dzieciaki" się
całują. Byliśmy coraz bliżej ich, a oni ciągle byli
do siebie przyklejeni.
- No i się udało. - zaśmiałam się, gdy już
się odkleili od siebie.
- Co takiego? - zapytał Raf.
- Swatanie was. -
zaśmiał się Kendall.
- To może zagramy w siatkę? - zapytała Meggie
po chwili ciszy.
- No pewnie, chodźmy. - uśmiechnął się James
i poszliśmy wszyscy w kierunku rozłożonej siatki.
- Jakie składy? - zapytał Raf.
- Ja proponuję żeby dwie osoby wybierały...
Mogą wybierać Vanessa i Logan. - powiedział Kendall. Wtedy Van i Logan stanęli
na dwóch połowach boiska i zaczęli wybierać. Ja,
Carlos i Raf trafiliśmy do drużyny Vanessy, a Meggie, James i Kendall do
drużyny Logana.
Niestety dzisiaj poszczęściło się Loganowi i
reszcie :/
Potem rozpaliliśmy ognisko, chłopcy wzięli
swoje gitary i zaczęliśmy śpiewać. W "Stuck" tam gdzie chłopcy
śpiewali " you're my girl " to ja, Meggie i Van śpiewałyśmy " you're my boy". Potem zagraliśmy w butelkę,
plan taki sam jak pierwsze spotkanie na plaży, tylko dodajmy do tego swatanie
tych najstarszych. Butelką zaczął kręcić Raf, ponieważ on był pomysłodawcą
zabawy.
- Ho, ho. Ja to mam szczęście, znów Carlos. -
zaśmiał się Raf gdy butelka wycelowała na Carlita.
- No to pytaj. - uśmiechnął się mój chłopak.
- Hmmm. Trzy najwspanialsze rzeczy, które Ci
się w życiu przytrafiły...
- No więc, na pewno wspaniali przyjaciele.
Potem zerwanie z Barbie i najlepsze, że jestem teraz z dziewczyną którą bardzo,
ale to bardzo kocham. - powiedział i mnie objął ramieniem.
- Zapomniałeś jeszcze o wspaniałym starszym
bracie. - dodał Raf.
- Gdybyś kazał mi wymienić cztery, a nie trzy
rzeczy to na pewno bym to powiedział. - zaśmiał się Carlos i potem śmiali się już wszyscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz