sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 32



  - Carlos, wakacje się już skończyły. Muszę wracać do Polski. - powiedziałam do mojego chłopaka, gdy leżeliśmy razem na kanapie przed telewizorem w jego mieszkaniu.
- Hmmm... Niee! Nie zostawiaj mnie samego. - Carlos zrobił minę bezdomnego psiaka.
- Nie mówiłam Ci, ale poprosiłam tatę, by załatwił mi miejsce na uczelni na kierunku kształcenia detektywów, śledczych, ochroniarzy i itd. Nie wiem czy w przyszłości pójdę w jego ślady, ale szkołę zrobię. - powiedziałam miziając palcami po jego ramieniu.
- A już myślałem, że zostaniesz tu ze mną na stałe - powiedział Carlos.
- To nie takie proste. Czuję się jakbym miała dwa domy. Ale na razie ten właściwy jest w Polsce.
- Kiedy zaczynają się te zajęcia?
- Za trzy tygodnie. Muszę sobie zarezerwować jakiś lot. - powiedziałam.
- No to w przyszłości już chyba nie będziemy potrzebowali już ochroniarzy - zaśmiał się Carlos.
- No nie wiem, nie wiem czy poradzę sobie sama z tymi wszystkimi waszymi fankami. - uśmiechnęłam się, podniosłam głowę do góry musnęłam jego usta moimi.
- Hmm. Mogę jeszcze raz? - zaśmiał się Latynos i ponowił pocałunek.
- Teraz to ja chcę więcej. - odpowiedziałam. Całowaliśmy się tak przez chwilę, aż gdy Carlos zaczął mnie łaskotać. Mam okropne łaskotki! - Nie! Proszę, przestań! - prosiłam śmiejąc się. Turlaliśmy się trochę na tej sofie, aż Bum! Zlecieliśmy z tej kanapy!
- No to przynajmniej jedno z nas miało miękkie lądowanie. - zaśmiał się leżący pode mną Carlos.
- Miękkie lądowanie i wspaniały widok. - zaśmiałam się.
- Heh, to ja mam wspaniały widok. To bezcenne przeżycie dla faceta, gdy leży na nim najpiękniejsza dziewczyna na świecie, a w dodatku ta którą się kocha do szaleństwa. - powiedział i ponownie zaczął mnie łaskotać! No przynajmniej teraz już z niczego nie zlecimy :P
Następnego dnia zarezerwowaliśmy bilet, Carlos zrobił to nie chętnie, ale obiecałam mu, że będziemy codziennie prowadzić video rozmowy przez internet. Do mojego wylotu zostało 9 dni. Chciałabym je spędzić z Carlosem, chcę się nim nacieszyć zanim wyjadę, w końcu długo go potem nie zobaczę, nie dotknę i nie pocałuję...

8 dni do wylotu.

Tego dnia pojechaliśmy na plażę, tą samą na której byliśmy jeszcze z Barbie. Ja, Carlito, Vanessa, Raf, Meggie, James, Logan i Kendall. Mimo nalegań Van i Meg nie założyłam żadnej spódnicy ani sukienki. Na początku wykręcałam się, że nie mam żadnej. To one na to że mi coś pożyczą Ja wtedy powiedziałam kategoryczne NIE i ubrałam na strój kąpielowy jasne jeansowe szorty i biały top, a na głowę nałożyłam białą patrolówkę. Nie wspomniałam też, że Van znów zrobiła mi z włosów warkocz francuski. Gdy we trójkę dotarłyśmy na plażę Raf, Kendall, James i Logan już tam byli. Meg podeszła do długowłosego i pocałowała go na przywitanie.
- Mieli być wszyscy... Gdzie Carlos? - pomyślałam,wtedy ktoś złapał mnie nagle za biodra i przyciągnął do siebie.
- Dzień Dobry. - usłyszałam za uchem.
- Dzień Dobry wariacie. - odpowiedziałam i poczułam czułe pocałunki na szyi.
- Hmm, Van ja Cię chyba ozłocę za to, że robisz Lenie tego warkocza. - zaśmiał się Carlos i tradycyjnie lekko za niego pociągnął.
- Chyba dobrze zrobiłam nie ścinając tych włosów, przynajmniej za tego warkocza jestem kochana przez chłopaka. - zaśmiałam się.
- Ha ha ha, zabawne. - odpowiedział Carlos i pocałował mnie delikatnie w usta.
- To może popływamy? - zapytał Kendall po dwudziestu minutach.
- Ok, dobry pomysł. - zgodziliśmy się z blondynem.
- Ja zostanę tutaj, na plaży. Szczerze powiedziawszy to nie ufam jeszcze tak bardzo mojej nodze. - odpowiedział Raf.
- Będziesz tak sam siedział? - zapytałam i spojrzałam spod ukosa na Van. Ona  na mnie, chyba się zrozumiałyśmy :D
- Ja z tobą zostanę. Jakoś nie mam ochoty na pływanie. - o taką odpowiedź mi chodziło. Nasza szóstka się rozebrała do kąpielówek i wskoczyliśmy do cieplutkiego morza. Carlos i James nie dawali mi i Meg żyć w tej wodzie. Ciągle pływali za nami,Carlos za mną, a James za Meg. Ciągle nas łapali i nie dawali nam spokoju.
- Nie no, tam się nic nie dzieje. - powiedziała Meg, gdy chłopcy dali nam trochę spokoju.
- Trzeba coś wymyślić. - dodał Carlos.
- I ja już chyba coś wymyśliłam, nie wiem czy coś to da, ale zawsze można spróbować. - powiedziałam i popłynęłam do brzegu. Podeszłam do nich. - Nie przeszkadzam, tylko się napiję. -  za nimi leżały owoce i woda. Wzięłam małą butelkę i upiłam łyk. Bezszelestnie ją odłożyłam i wzięłam dużą z wodą mineralną gazowaną. Mocno ją wzbuzowałąm, odkręciłam i skierowałam strumień na siedzących w ciszy Van i Rafa.
- Lena, co ty robisz?! - krzyknęła Van.
- Zupełnie nic. - zaśmiałam się. - Reszta jest mokra, więc wy też powinniście. - odłożyłam pustą już butelkę i pobiegłam w stronę morza zostawiając tą mokrą dwójkę samą. Obróciłam się jeszcze i zobaczyłam, że Van zdjęła mokre ubrania i została w stroju kąpielowym, a Raf ściągnął mokrą koszulkę i dalej siedzieli obok siebie tylko już bardziej nadzy.
- Chcesz załatwić Rafa ciałem mojej siostry? - zaśmiał się Logan, gdy podpłynęłam do nich.
- No wiesz jeszcze nie widziałam faceta, który nie oparł się pięknemu ciału kobiety... - zaśmiałam się. - No chyba, że gustuje w panach. - dodałam po chwili i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Ej, to chyba podziałało! Patrzcie! - powiedziała Meg i wskazała na plażę. Naszym oczom ukazały się dwie siedzące obok siebie sylwetki Van i Rafa. Ich głowy były coraz bliżej i bliżej siebie.
- Jeszcze tylko troszeczkę. - pisnęłam podekscytowana.
- Wow! - krzyknęliśmy i kierując się w stronę brzegu zaczęliśmy klaskać, gdy zobaczyliśmy, że te "dzieciaki" się całują. Byliśmy coraz bliżej ich, a oni ciągle byli do siebie przyklejeni.
- No i się udało. - zaśmiałam się, gdy już się odkleili od siebie.
- Co takiego? - zapytał Raf.
- Swatanie was.  -  zaśmiał się Kendall.
- To może zagramy w siatkę? - zapytała Meggie po chwili ciszy.
- No pewnie, chodźmy. - uśmiechnął się James i poszliśmy wszyscy w kierunku rozłożonej siatki.
- Jakie składy? - zapytał Raf.
- Ja proponuję żeby dwie osoby wybierały... Mogą wybierać Vanessa i Logan. - powiedział Kendall. Wtedy Van i Logan stanęli na dwóch połowach boiska i zaczęli wybierać. Ja, Carlos i Raf trafiliśmy do drużyny Vanessy, a Meggie, James i Kendall do drużyny Logana.
Niestety dzisiaj poszczęściło się Loganowi i reszcie :/
Potem rozpaliliśmy ognisko, chłopcy wzięli swoje gitary i zaczęliśmy śpiewać. W "Stuck" tam gdzie chłopcy śpiewali " you're my girl " to ja, Meggie i Van śpiewałyśmy " you're my boy". Potem zagraliśmy w butelkę, plan taki sam jak pierwsze spotkanie na plaży, tylko dodajmy do tego swatanie tych najstarszych. Butelką zaczął kręcić Raf, ponieważ on był pomysłodawcą zabawy.
- Ho, ho. Ja to mam szczęście, znów Carlos. - zaśmiał się Raf gdy butelka wycelowała na Carlita.
- No to pytaj. - uśmiechnął się mój chłopak.
- Hmmm. Trzy najwspanialsze rzeczy, które Ci się w życiu przytrafiły...
- No więc, na pewno wspaniali przyjaciele. Potem zerwanie z Barbie i najlepsze, że jestem teraz z dziewczyną którą bardzo, ale to bardzo kocham. - powiedział i mnie objął ramieniem.
- Zapomniałeś jeszcze o wspaniałym starszym bracie. - dodał Raf.
- Gdybyś kazał mi wymienić cztery, a nie trzy rzeczy to na pewno bym to powiedział. - zaśmiał się Carlos i potem  śmiali się już wszyscy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz