piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 79



**Oczami Carlosa**

Dwa tygodnie później.

Baby It feels right
 It feels right
Everything's better with you
Music sounds better with you
Music sounds better with you

Właśnie kończyliśmy próbę, wieczorem mieliśmy mieć koncert i chcieliśmy żeby tradycyjnie dobrze wypadł.
- Super. Już wystarczy. - uśmiechnęła się Meggie, gdy odłożyliśmy mikrofony. We czwórkę sięgnęliśmy po małe butelki z wodą mineralną, a Meg wróciła do rozmowy z Markiem i Smithem.
Oparłem się o jeden z dużych głośników i popijając zimną wodą wyjąłem z kieszeni jeansów telefon, spojrzałem na mały wyświetlacz. Nic, żadnych ciekawych powiadomień, prócz dwóch nieodebranych połączeń od Samanthy, które ignoruję.
W ciągu tych dwóch tygodni w ogóle nie kontaktowałem się z Leną. Znając życie i tak by nie odebrała. Zresztą widziałem to co widziałem i nadal nie znam prawdy. Tak naprawdę to sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć, raz myślę, że naprawdę ich coś ze sobą łączy, a raz odwrotnie.
- Carlos! - usłyszałem sprzed sceny. Podniosłem wzrok i zauważyłem idącą między ławeczkami w parku Sam.
- A ta czego tutaj chce? - bardziej westchnął, niż zapytał Logan.
- Zaraz się dowiemy. - wyprostowałem się, odłożyłem butelkę i schowałem telefon do kieszeni.
- Iść z tobą? - zapytał James.
- Spokojnie, przecież mnie nie zje. - odpowiedziałem spokojnie, ale też z lekką drwiną.
Zszedłem ze sceny i ruszyłem w stronę dziewczyny.
- Carlito, kochanie, dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - zapytała z przesłodzonym uśmiechem.
- Jeżeli ich nie odbieram to oznacza, że nie chcę z tobą rozmawiać. Czego chcesz?
- Nie złość się tak... Przyszłam żeby ci coś powiedzieć.
- Ja się dopiero mogę zacząć złościć. - powiedziałem trochę podniesionym tonem.
- Nie krzycz na mnie! To może zaszkodzić naszemu dziecku!
- Przepraszam bardzo, naszemu czemu?! - miałem nadzieję, że się przesłyszałem.
- Jestem w ciąży! Nie cieszysz się? - ciągle się śmiała. W tym momencie czułem jak krew napływa do mózgu, a głowa zaczyna mi mocno pulsować. Przejechałem dłonią po swoich włosach. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę sceny.
- Co się stało? - zapytali chórem Meg, Mark, Smith, Logan, Kendall i James gdy wróciłem do nich na scenę.
- No wiecie, prócz tego, że ona jest w ciąży to nic. - powiedziałem mocno wkurzony.
- Co?! - zawołała mocno zszokowana Meg.
- Wychodzi na to, że będę ojcem. Jadę, obiecałem tacie, że pomogę mu z Rafem posprzątać garaż. - powiedziałem już spokojniej. - Poza tym w tej chwili chcę pobyć chwilę sam. - zabrałem swoją skórzaną kurtkę i zszedłem ze sceny. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem.
- To nie może być prawda! - powiedziałem sam do siebie. - Co ja mam teraz zrobić?! Dlaczego sprawy muszą się jeszcze bardziej komplikować?!
Chwilę później parkowałem samochód już pod domem moich rodziców.
Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę drzwi.
- Cześć. - wszedłem do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
- Kurcze, zapomniałem, że to dzisiaj mieliśmy się zająć tym garażem. - powiedział tata.
- Nic się nie stało, zajmiemy się tym kiedy indziej. - dodałem próbując się uśmiechnąć.
- Carlos, coś się znów stało? Matki nie oszukasz, mów! - odezwała się moja mama. - Widzę, że coś cię męczy.
- Nic ważnego. - skłamałem, bo sprawa jest nawet za bardzo ważna.
- Synku, znam cię prawie od dwudziestu dwóch lat i widzę, kiedy masz dobry humor, a kiedy nie.
Usiadłem obok niej, pochyliłem się i przejechałem dłońmi po twarzy.
- Zostanę ojcem. - wydusiłem w końcu to z siebie.
- Ale to chyba jest dobra wiadomość, jeżeli Lena jest w...
- Mamo, to nie Lena jest w ciąży. - przerwałem swojej rodzicielce.
- Carlos, to kto? - zapytał mój tata.
- Samantha, tak? - nawet nie wiem skąd nagle w progu pojawił się mój starszy brat. O mojej kłótni z Leną wiedzieli wszyscy, ale o tym co się wydarzyło później wiedzieli tylko chłopaki z zespołu, Meggie, Vanessa i Raf.  Skinąłem lekko głową.
- Ale jak to Samantha?! Ta sama Samantha co... - tym razem tacie przerwał Raf.
- Tak, ta sama co okłamywała naszego Carlita, z którą ciągle się nie zgadzał i kłócił. I to ta sama, która nie była tą twoją wymarzoną synową, mamo. Zresztą tak samo jak jej następczyni Kimberly. - na końcu zwrócił się do siedzącej obok mnie naszej mamy. Teraz oczy moich rodziców zwrócone były tylko na mnie. Czułem ciągle rosnące napięcie.
- Nie chciałem tego... - zacząłem. - Nawet tego nie pamiętam, byłem tak pijany, że nawet nie wiem jak znalazłem się w jej mieszaniu. - powiedziałem w miarę spokojnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz