Gdy wróciłam nic nie powiedziałam rodzicom
Carlosa, Rafa nie było, bo pojechał gdzieś na kilka dni z kolegami. Wieczorem,
gdy oglądałam z Marią i Pedrem telewizję, zadzwonił dzwonek do
drzwi.
- Ja otworzę. - powiedziałam i tak też
zrobiłam.
- Cześć, jedziemy do Carlosa, nie zostawimy
go teraz samego. - chłopak powiedział ściszonym głosem, by Maria i Pedro nie
usłyszeli.
- Jasne, poczekaj chwilę, zaraz wracam.
- Czekamy na zewnątrz, pośpiesz się. -
powiedział Kendall. Ja pobiegłam na górę, szybko się przebrałam i ubierając
buty w biegu krzyknęłam do małżeństwa siedzących
przed telewizorem.
- Wychodzę, nie wiem o której wrócę, nie
martwcie się. Będę z naszymi gwiazdorami - nie czekając na odpowiedź wybiegłam
z domu. Wsiadłam do jednego
samochodu i pojechaliśmy. Po drodze kupiliśmy piwo i pizze. Stanęliśmy wszyscy,
ja, Kendall, Logan, Vanessa, James i Meggie przed drzwiami przyjaciela. Kendall
zadzwonił i za chwilę drzwi otwierał nam Carlos, gdy zobaczył nas wszystkich
uśmiechnął się i zaprosił nas do środka.
Usiedliśmy na kanapach, otworzyliśmy pizze i
rozdaliśmy sobie piwo.
- Muszę Wam podziękować i przeprosić. -
przerwał ciszę Carlos.
- Stary,
wybaczamy Ci to że wcześniej nam nie wierzyłeś ale dziękować powinieneś
Lenie i Vanessie. - powiedział Logan.
- A szczególnie Lenie... Ona była mózgiem tej
całej operacji. - powiedziała Van.
- Przestań, razem zdobyłyśmy te dowody. -
odpowiedziałam.
- Tak czy owak, przepraszam i dziękuję! Wypijmy za moją
wolność. - Carlos wzniósł toast.
- Jeżeli jesteśmy tu wszyscy to chyba dobry
moment, żeby wam coś powiedzieć. - oznajmił James po wzniesionym toaście.
- I ja chyba wiem co. - zaśmiałam się i
upiłam łyk zimnego piwa.
- Hej, o czym my nie wiemy, a wie o tym Lena?
- zapytał Logan.
- Poczekaj to się dowiesz. - powiedziała
Meggie i popatrzyła się na siedzącego obok niej Jamesa.
- Chcę wam powiedzieć, że mam dziewczynę... -
powiedział nieśmiało długowłosy brunet.
- No to gratulujemy - powiedziała Van.
- Kto to? Znamy ją? - zapytał Carlos.
- Wychodzi na to, że to ja. - uśmiechnęła się
Meggie. Towarzystwo nie kryło zdziwienia, gdy się otrząsnęli zaczęli gratulować
parze i pytać się od kiedy są razem.
- Pamiętacie jak poszłam po nich, bo za długo
sprzątali? - wtrąciłam.
- Mniej więcej, od tego momentu. - dodał
James. Chwilę rozmawialiśmy jeszcze o nich i gdy zaczęliśmy drugą kolejkę z
piwem skończył nam się temat.
- Wiecie co, ja to chyba tak na prawdę nie
kochałem, tak jak wy ją nazywacie Barbie. Gdy zobaczyłem te zdjęcia i filmik to
był szok, potem spłynęło to po mnie jak woda...
- Carlos, wygląda na to że to było jakieś
mocne zauroczenie... - odparła Meggie.
- Albo rzeczywiście to była czarownica i
rzuciła na Ciebie zaklęcie... - zażartował Kendall.
Wszyscy wtedy zaczęliśmy się śmiać...
- Jak wyglądało wasze spotkanie, czy może
jednak wybrałeś rozmowę telefoniczną? - zapytał James.
- Zaprosiłem ją tutaj jakby nogdy nic, gdy tu
przyszła pokazałem jej tamte zdjęcia i filmik. Zaczęła kręcić, że to jakieś
kłamstwa, że fotomontaż i że ona na prawdę mnie
kocha... Wyśmiałem ją i kazałem wynosić się jej z mojego życia, powiedziałem że
już dość namieszała i żeby nie pokazywała mi się na oczy. Wkurzyła się i wyszła
trzaskając drzwiami. Teraz wiem, że chcieliście dla mnie dobrze.
- Dobrze zrobiłeś. Nie jesteś zabawką, którą
ona może się bawić. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Dzięki. - odpowiedział i też się uśmiechnął
do mnie, wtedy przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, to była piękna chwila!
Potem Vanessa powiedziała, że musi już iść, bo musi jeszcze
dopracować jakiś tekst na jutro, bo ma go jutro oddać naczelnemu. Dziewczyna
poszła, a my wypiliśmy jeszcze piwa i jakieś wino. Nie wiem co było dalej,
urwał mi się film...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz