sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 8



W tej części opowiadania przenosimy się do Miami, do chłopaków Carlosa, Logana, Kendalla i Jamesa.


Gdy Logan, James i Kendall weszli do swojej wspólnej garderoby zobaczyli siedzącego na sofie Carlosa z telefonem w ręku i uśmiechem na ustach, chłopak wpatrywał się w swój gadżet.
- Carlos. - odezwał się Kenadll, chłopak nie zareagował.
- Halo! Ziemia do Carlosa. - powiedział Logan i usiadł obok przyjaciela, wtedy Carlos popatrzył się na kumpli i powiedział.
- Macie pozdrowienia.
- Od kogo? - zapytał Kendall.
- A od kogo moglibyśmy dostać pozdrowienia? Są dzisiaj jego urodziny, więc pewnie dzwonili jego rodzice z życzeniami i mamy pozdrowienia od nich. Zgadłem ? - powiedział James.
- Pudło James. Zgadzam się z tym, że to oni dzwonili, ale nie zgadniecie kto jest teraz w Los Angeles i kto kazał was pozdrowić. - powiedział Latynos.
- Nie mam pojęcia... Michael Jackson powstał z grobu i postanowił odwiedzić twoją rodzinę? -  zażartował Logan.
- Kolejne pudło. Pamiętacie Lenę?
- Czekaj, czekaj... Ta co w dzieciństwie mieszkała z nami na starym osiedlu i potem wróciła do Polski? - zapytał Jemes.
- Dokładnie. Moi rodzice zaprosili ją na wakacje, ale niestety po powrocie już ją nie zobaczymy, bo będzie jeszcze tylko tydzień w LA. - zakończył ze smutkiem.
- A ty najbardziej nad tym ubolewasz... Biedny Carlos nie zobaczy swojej Leny. - zaśmiał się długowłosy brunet.
- No tak, wy się prawie w ogóle nie rozstawaliście. Ciągle wszędzie razem. - dodał Logan.
- Hej, Carlos. Taka miłość pięciolatków :D To słodkie. - powiedziała Meggie, dziewiętnastoletnia asystentka ich managera, która weszła zaraz za chłopakami, dziewczyna przysłuchiwała się rozmowie kolegów, wybierając im kreacje na wieczór. Dziewczyna robiła wszystko, od szykowania chłopaków do występów do spełniania kawowych zachcianek szefa.
- Odbiło Wam? - zapytał Latynos.
- Ale naprawdę to fajnie wyglądało. Ty chyba najdłużej przeżywałeś to, że ona wyjeżdża. - dodał James.
- Wam na prawdę odbiło!! - krzyknął chłopak, wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- A jemu co się stało? - zapytała zdziwiona dziewczyna. - Przecież taka dziecięca przyjaźń to coś fajnego.
- Zaraz się dowiemy o co mu chodzi. - powiedział Logan wychodząc z garderoby.
Logan nie musiał długo szukać Latynosa, wiedział że zastanie go na dachu budynku. Carlos lubił otwartą przestrzeń, dlatego też gdy był w domu dużo czasu spędzał na tarasie.
- Co jest Carlos? - zapytał Logan siadając obok przyjaciela na murku.
- Nic, trochę mnie poniosło. Sorry, po prostu pamiętam, że lubiłem spędzać czas z Leną.
- Każdy z nas lubił się z nią bawić. Zapamiętałem ją jako bardzo fajną dziewczynę, więc Ci się nie dziwię, że przypomniałeś sobie to wszystko po tym jak z nią rozmawiałeś.
- Ja ją ciągle pamiętam jako małą dziewczynkę z dwoma lub jednym warkoczem. Niedawno kupiłem ramki, żeby nie trzymać niektórych zdjęć w albumie i postawiłem je na półce. Chciałbym ją spotkać... - powiedział Carlos.
- Wszyscy chcielibyśmy z nią się spotkać i powspominać stare dobre czasy...
- Musimy coś wykombinować, żeby po tym wszystkim się z nią spotkać.
- Coś się wymyśli. - powiedział Logan i wtedy panowie podali sobie ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz