sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 26



Wszyscy tam byli coraz bardziej wkurzeni i agresywniejsi. Bałam się o Małego i o siebie.
Oni muszą nas w końcu uratować! Muszą nas odbić, albo spełnić te ich cholerne żądania!
Minęły dwa następne dni. Miałam już tego wszystkiego dość! Myślałam, że ja tam zwariuję!
- Idziesz z nami! - krzyknął do mnie Paweł, gdy wszedł do nas z dwoma gorylami.
- Ja go tutaj samego nie zostawię! - krzyknęłam i przytuliłam chłopca.
- Słuchaj, moja cierpliwość się już kończy, z tego co widzę to chyba tatusiowi na tobie nie zależy!
- Nie pieprz!!! - krzyknęłam, a ten mnie podniósł i uderzył. Upadłam z powrotem na materac, wtedy na twarzy chłopca pojawiły się łzy i przysunął się do mnie.
- Daje im jeszcze tylko chwilę. - krzyknął i wyszli.
- Wszystko będzie dobrze. - zaczęłam mówić przytulając chłopca.
Oszukuje Timyego i na dodatek samą siebie! Nic nie będzie dobrze! Przydał by się teraz jakiś cud, najprawdziwszy cud!
Po jakiejś godzinie wrócili w takim samym składzie.
- Rusz się! - krzyknął ich dowódca.
- Nie! On tutaj nie zostanie sam! - krzyczałam przytulając dzieciaka.
- Dziecko już nam nie jest potrzebne, w ogóle nie było. - powiedział, jego goryle nas rozdzieliły. Jeden stał ze mną przy wejściu a Mały stał sam w kącie ze łzami w oczach.
- Uwolnij go! Co on Ci zrobił? - zaczęłam krzyczeć.
Wtedy Paweł wyciągnął pistolet i wycelował w dziecko. "Nieeee." - krzyknęłam, ale już było za późno. Pociągnął za spust, a Timy upadł na ziemię. Wyrwałam się gorylowi i padłam obok chłopca.
- Timy! Słyszysz mnie! Nie zasypiaj, proszę! - zaczęłam krzyczeć przez płacz.
- Teraz na pewno pójdę do mojego tatusia. - powiedział, uśmiechnął się i zamknął powieki.
Ciągle krzyczałam i wołałam go. Nie reagował.
- Co ty zrobiłeś!? - zaczęłam krzyczeć na Pawła. On uderzył mnie w drugi policzek.
- No bij! Wal śmiało! Co Ci niewinne dziecko zrobiło?!
- Wiecie co robić. - powiedział do goryli i wyszedł.
Tamci zaciągnęli mnie do dużego pomieszczenia obok i popchnęli w kąt na kolejny materac. Przed nim stała kamera na statywie, za kamerą Paweł. Stawiałam się, więc jeszcze oberwałam przed kamerą. Nagrali filmik i mnie zostawili. Tam spędziłam noc. Nie spałam, ciągle płakałam.
Timy mając cztery lata, zmarł mu ojciec więc to dlatego wspomniał, że do niego idzie.
Oni są po prostu szaleńcami, bez serca i skrupułów!
Uprowadzili mnie i Timyego, by policja wypuściła kryminalistę!
Przetrzymywali nas!
Teraz przetrzymują samą mnie!
Zabili niczemu winne dziecko!
Biją mnie!
Ja już mam tego wszystkiego DOŚĆ!!!
Za chwilę mi mogą podarować kulkę!
Ja chcę się jeszcze zobaczyć z moimi rodzicami!
Z Filipem!
Z Majką!
Z chłopkami z Polski, Kamilem, Bartkiem i Mateuszem!
Z Loganem, Vanessą i ich rodzicami!
Z Jamesem i jego starszymi!
Z Kendallem, Kelly i ich rodzicami!
Z Meggie! 
Z Rafen!
Z Marią i Pedrem!
I z Carlosem, żeby mnie przytulił i jeszcze raz pocałował!!!
Ja już wariowałam!
Chciałabym, żeby okazało się to jednym wielkim koszmarem! Żeby się rano obudzić w swoim pokoju w domu Marii i Pedra, żeby jakby nigdy nic zejść rano na śniadanie, a potem wyjść gdzieś z przyjaciółmi!
Chciałabym w to wierzyć, ale i nawet na to nie miałam już siły. Wszystko mnie bolało, fizycznie z zewnątrz i psychicznie w środku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz