Gdy się przebudziłam, chciałam się mocno
przeciągnąć, ale uniemożliwił mi to w tym momencie przeszywający ból w lewym
ramieniu. Spojrzałam na biały opatrunek z krzywą miną.
- Spokojnie, w końcu
przestanie boleć. - usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka. Odwróciłam się i
zobaczyłam, leżącego za mną Carlosa, podpierającego głowę na łokciu.
- Długo nie śpisz? -
zapytałam i pocałowałam go na dzień dobry.
- Od jakichś piętnastu minut.
- odpowiedział.
- I co robiłeś od tych
piętnastu minut? - również podparłam się na łokciu.
- Patrzyłem na pewną
osobę. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Oooo, a na jaką, jeżeli
można oczywiście wiedzieć? - udałam zaskoczenie.
- Taką śliczną szatynkę,
która doprowadza mnie do szaleństwa. - wyszczerzył zęby.
- Mam być zazdrosna?! -
oburzyłam się, oczywiście na pokaz.
- Skarbie, moja ty kochana
i jedyna kobieto, kocham cię! – uśmiechnął się i delikatnie musnął moje usta
swoimi.
- Hmmmm, to to ja lubię… -
zamruczałam.
Wstaliśmy i ubraliśmy się. Zeszliśmy na dół
i akurat znakomicie trafiliśmy, bo właśnie w tym momencie mieli nas wołać na
śniadanie.
Później wybraliśmy się we
dwoje do centrum handlowego i na spacer. Chodziliśmy ciągle, trzymając się za
ręce i nie oddalając się od siebie na odległość metra.
Gdy przechodziliśmy przez
park, już w drodze powrotnej, oczywiście musieliśmy natrafić na kogoś, a
mianowicie na trzy wywłoki, których wszyscy mamy dość i to od bardzo, bardzo
dawna…
- Lena! Jaki wspaniały
widok, ale przecież Carlos jest ze swoją byłą, tą aktorką! – zawołała jedna ze
sławnych w moim życiu Kleopatr. Jedna jedyna rzecz mnie w tym zaskoczyła, bo w
końcu nauczyły się angielskiego i w tym języku to powiedziała.
- Masz stare wiadomości
moja droga, jak widzisz jest tu ze mną, a nie z nią. – powiedziałam i cmoknęłam
mojego chłopaka w policzek.
- No oczywiście się
cieszymy, ale nie wiemy co taki facet widzi w takiej szarej myszce, w ogóle nie
atrakcyjnej i nie zabawowej dziewczynie… - powiedziała oschle ta najgorsza,
taka liderka tej trójki. Po jej słowach wszystko we mnie zaczęło buzować i się
gotować. Zrobiłam krok i miałam ochotę jej przywalić. Co jej w ogóle do tego?!
W ostatnim momencie Carlos mnie powstrzymał, łapiąc mnie za rękę.
- A co, może mam woleć
puste, wytapetowane, wredne blondyny takie jak wy? Litości… Faceta interesuje
natura. – powiedział z poważną miną. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przed
siebie.
- Nawet nie wiesz jak
bardzo chciałam, żeby w końcu trafiła przeze mnie na ostry dyżur, ale jej mina
po twoich słowach była raczej wartościowsza. – wyszczerzyłam się.
- No widzisz, nie będą mi
cię tu obrażać. – powiedział stanowczo i mnie pocałował.
- Mam wspaniałego
bodyguarda. – uśmiechnęłam się.
- No oczywiście, takiego
osobistego i na zawsze. – dorzucił.
- Ja myślę. – zaśmiałam
się.
Wróciliśmy do domu na obiad, a później
dostaliśmy kuszącą propozycję od Majki i Bartka. Chłopaki wybierają się na
żużel, a ja i Agata idziemy do Majki, bo ta ma wolny dom, bo moi wujkowie
wybrali się, gdzieś na całą niedzielę. No więc tak jak zostało ustalone, Carlos
pojechał z Kamilem, Bartkiem, Mateuszem i Kubą na żużel, a ja pojechałam do
mojej kuzynki.
Siedziałyśmy we trzy u Majki w pokoju z
pizzą. Przeglądałyśmy z Mają katalog mebli, bo ona chce zrobić mały remont w
swoim pokoju, a Agata szperała w laptopie Mai.
- Ej, kiedy wy byliście z
Carlosem w Milenium (nazwa centrum handlowego)? – zapytała w pewnym momencie,
ze wzrokiem wbitym w monitor.
- Dziś rano, a co? –
zapytałam.
- No to przyznam, że dość
szybcy są… - przytaknęła, kiwając głową.
- Kto jest szybki? –
zainteresowała się moja kuzynka.
- Ci cholerno paparazzi.
Spójrzcie. – odwróciła w naszą stronę
komputer.
- „Czy już po raz ostatni
zawinął do swojego portu?” – przeczytała na głos Majka. Niżej było nasze
zdjęcie jak idziemy korytarzem z Carlosem przytuleni.
- „Młody piosenkarz chyba
nie mógł się zdecydować, co do wyboru swojej drugiej połówki. Na samym początku
swojej kariery Carlos Pena (Big Time Rush) spotykał się z aktorką Samanthą
Droke, później przyszedł czas na modelkę Kimberly Montana, a zaraz po niej
związał się z młodą Polką. Byli ze sobą dość długo, gdy nagle znów chłopak był
widywany z Droke. Polskie fanki były rozczarowane, ponieważ miały nadzieje, że
Latynosowi i Polce się uda, ale…” – czytała dalej Agata. Pod tym urwanym
tekstem były zamieszczone trzy zdjęcia. Jedno Carlosa z Sammy, drugie z Barbie,
a trzecie ze mną.
- „Teraz znów mamy dobrą
wiadomość dla polskich Rusherek. Możecie być dumne, bo Carlos znów odwiedził
nasz kraj i cały ten czas spędza z Leną. Jak myślicie, czy chłopak zacumował
już w tym porcie na stałe?” – dokończyłam czytać. – A to hieny. Już muszę o
wszystkim trąbić?! – zdenerwowałam się.
- No niech się cieszą, że
mają Polkę w rodzince BTR. Nie obsmarowali was, więc spokojnie. – powiedziała
Agata.
- No niby racja, ale
zrobili z Carlosa takiego, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. –
powiedziałam.
- Ej, Lena! Nie przejmuj
się. Ważne, że ci którzy mają wiedzieć prawdę, to ją wiedzą, a ci co nie, to
nie wiedzą. Proste i logiczne. – Majka próbowała do mnie dotrzeć.
- No dobra, ale wiecie…
Teraz przypomniał mi się pierwszy artykuł, w którym pojawiłam się ja. Jeszcze
nie byłam z Carlosem, ale według nich z nim byłam. – uśmiechnęłam się.
- No widzisz, znalazłaś
dobrą stronę tego artykułu, wspomnienie. – dorzuciła Maja.
Później już nie rozmawiałyśmy o artykułach,
ani podobnych sprawach. Zajęłyśmy się samymi, że tak się wyrażę,
głupotami. Wrócili chłopcy, którzy nie
schodzili na inne tematy, tylko motory i żużel. E tam, zaraz i tak im
przejdzie.
Gdy wróciliśmy do domu z Carlosem, zaczęłam
szukać swoich rzeczy do szkoły, bo od jutra już niestety zaczynamy ciąg dalszy
nauki w murach. Ja tam osobiście wolę taką naukę na komisariacie, na akcjach, a
nie słuchanie paplaniny wykładowców.
- Ej, nie widział ktoś tej
mojej białej torby z Marlin? – zawołałam, zbiegając ze schodów.
- Ostatnio widziałem ją w
tej szafie w korytarzu. – odezwał się mój tata.
- Dzięki. – podeszłam do
szafy i wyjęłam z niej moją torbę. Wróciłam z nią do salonu, gdzie była cała
reszta.
- Po co ci ona? – zapytał
tata.
- Bo jest wygodna, a poza
tym ją lubię i chcę się do niej spakować na jutro.
- A gdzie ty się jutro
wybierasz? – zapytał zdziwiony Carlos.
- Do szkoły? Bo zaczynam,
a mianowicie kontynuuje naukę… - przekazałam im.
- Ale ty nigdzie nie
idziesz. – powiedział stanowczo tata. – W szkole już wiedzą przecież o tym, że
cię postrzelono.
- Ale ja nie jestem
kaleką, mogę chodzić i normalnie funkcjonować, a poza tym mam już dwadzieścia
lat, więc nie musicie mi mówić co mam robić. Chcę normalnie zacząć chodzić na
uniwerek. – powiedziałam pewnie.
- Na pewno dobrze się
czujesz? – zapytał Carlos, gdy obok niego usiadłam.
- Tak, dobrze się czuję. –
odpowiedziałam stanowczo.
- Ale i tak cię jutro
odwiozę. – dorzucił Carlito.
- Dobrze, już dobrze. Co
ja z wami wszystkimi mam… - zaśmiałam się spoglądając kolejno na Carlosa, tatę,
mamę, babcię i na końcu na Filipa, bawiącego się klockami. – Ale i tak was
kocham. – zaśmiałam się, przytulając do swojego chłopaka.
Tydzień był normalny, choć może całkiem
nie do końca. Carlos co rano mnie odwoził do szkoły, a potem na mnie pod nią
czekał. Dzieliliśmy się wszyscy relacjami z naszych stażów na różnych komendach,
ale i tak najciekawsze były opowieści moje i Bartka. Wszyscy zazdrościli mi
akcji „Polskie Szybcy i Wściekli” i jazdy tak szybką bryką.
Dziewczyny jak, jak to
dziewczyny, prócz tematu „policja” pytały również o Carlosa. Gratulowały tego,
że znów jesteśmy razem i mówiły, że to musiało być przeznaczenie.
No właśnie, wracając do
naszego pana Peny… Coś mi się zdaje, że on coś kombinuje… Tylko jeszcze nie
wiem co… Jakiś taki ostatnio zamyślony… Ja go znam. To nic innego, tylko
kombinowanie czegoś…
W
czwartek poprosiłam Carlosa by po mnie nie przyjeżdżał, bo miałam jechać z
Bartkiem pomóc mu wybrać jakiś prezent dla Majki, bo skubańce się pokłóciły.
Szłam z przyjacielem w
stronę kwiaciarni, a po drodze zerknęłam na dużą tablicę, na której zawsze wywieszone
są plakaty, zapraszające na jakieś imprezy w mieście.
Na samym środku był
przywieszony ogromny plakat! Spojrzałam zaskoczona na niego, a po chwili na
stojącego obok mnie Bartka, który się wyszczerzał.
- Wiedziałeś?! – prawie
wrzasnęłam, a ten z ciągłym zacieszem kiwnął głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz