- Ej, on nie był wcale
taki straszny. - zajęczał James, wstając i po ciemku idąc w stronę włącznika
światła.
Tak, pewnie... Wcale nie był straszny... Na
każdym kroku jakaś zjawa, która pojawiała się znikąd, do tego straszna muzyczka
no i trupy prawie co scena. To nie było straszne?! Tak tylko chyba ten nasz pan
Maslow mógł pomyśleć. Nagle stała się jasność. A ja zorientowałam się, że nadal jestem wtulona w ramię
Carlosa, więc szybko, jakby nigdy nic się od niego oderwałam. Ten się tylko
uśmiechnął pod nosem. Co on w ogóle ma z tym ciągłym uśmiechaniem si, cooo ?!
Tylko mnie tym rozprasza. Ale i tak ten jego uśmiech jest cudny, co tu będę się
sama oszukiwać...
- No dobra, to teraz wymyślamy
kto będzie zmywał naczynia... - westchnął Logan. - Kogo dziś kolej?
- Moja ! - zawołała
Alex, przeżuwając ostatnie ziarenko popcornu.
- Wymyślić kto będzie
sprzątał? - zapytała zdziwiona Beata, zresztą ja też nie wiedziałam o co
chodzi.
- Co piątek, czyli dziś,
jedna osoba z nas wymyśla taką kombinację, która wskazuje na osobę lub osoby,
które sprzątają po kolacji. - wytłumaczył Logan.
- A w inne dni tygodnia
i po innych posiłkach? - zapytałam.
- Wtedy to już jakoś
wypada, że jest ktoś chętny i robi to z własnej woli. - zaśmiał się Kendall.
- No dobra, dziewczyny
już wtajemniczone w nasz chory copiątkowy rytuał, więc mogę już powiedzieć
swoją kombinację? - zapytała Alex.
- Możesz. -
odpowiedzieliśmy jej.
- Więc dziś sprząta
osoba, która urodziła się w miesiącu, którego kolejność można podzielić przez
cztery. Jest ktoś taki? - uśmiechnęła się blondynka. Automatycznie podniosłam
się z kanapy, a razem ze mną Carlos.
- Kwiecień. - odezwałam
się.
- Sierpień. -
odpowiedział Pena.
- No to mamy już
chętnych do sprzątania. - zaśmiał się James. Wzięliśmy naczynia i weszliśmy do
kuchni, która teraz była oddzielona od reszty już nie tylko samym barkiem, ale
i grubą żaluzją, która wszystko zasłaniała. Ja zmywałam naczynia, a Carlos je
wycierał. To wszystko robiliśmy w takiej
niezręcznej ciszy, ale tak jakbym czuła jego wzrok na sobie.
- Następnym razem nie
pozwolę na horror. - zamruczałam pod nosem.
- W niektórych momentach
naprawdę się bałaś. - odbił się lekko od blatu, o który się opierał i stanął za
mną i pochylił się, odkładając suchy talerz na półkę. Gdy już go odłożył i
zabierał rękę, przejechał delikatnie dłonią po moim odsłoniętym ramieniu, a
mnie przeszedł ciepły prąd, a za nim
dreszcze, sama nie wiem dlaczego... - Czułem przyśpieszanie i zwalniane uderzeń
twojego serca, gdy się bałaś. - gdy szeptał, ciepłym oddechem, delikatnie
przeciągnął po moim, odsłoniętym, włosami założonymi za nie, uchu. Stojąc w
bezruchu, poczułam coś dziwnego w brzuchu... Czy to właśnie to nazywają
motylkami?
Wtedy wszyscy
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworzę! -
usłyszeliśmy głos Alex.
Carlos zrobił krok w tył i wytarł ręce w
ręcznik papierowy, po czym podał rolkę mi. Wzięłam kawałek i zrobiłam to samo.
Bez słowa, pierwszy wyszedł z kuchni, a ja odłożyłam rolkę na blat i wyszłam za
nim.
Stanęłam w progu kuchni
i zauważyłam moją kuzynkę, stojącą w korytarzu z drugą niewysoką blondynką.
- Cześć Clarie. - Carlos
tak po prostu do niej podszedł i pocałował u usta. Oj, nie chciałabym zobaczyć
teraz swojej miny... Szybko przybrałam nową maskę, bo cała trójka zmierzała w
moim kierunku.
- Poznaj, to jest
dziewczyna naszego Carlosa, Clarie. - powiedziała Alex.
- Cześć, jestem Clarie.
Miło mi cię poznać. - szeroko się uśmiechnęła i podała mi rękę.
- Hej, a ja Kaja, jestem
kuzynką Alex. - udałam, szczery uśmiech, tak jak potrafiłam najlepiej i
uścisnęłam jej dłoń.
Powlokłam się za nimi do
salonu, tam dziewczyna przywitała się z chłopakami i zapoznała z Beatą.
Poczułam się trochę dziwnie i rozdarcie. Z jednej strony miał dziewczynę, a z
drugiej... Nawet nie wiem jak to określić... Może po prostu był dla mnie
miły...
Posiedzieliśmy jeszcze z
godzinkę wszyscy w salonie i w końcu oznajmiłam, że jestem już zmęczona i pójdę
już na górę, do siebie. Gdy wychodziłam po schodach, usłyszałam za sobą głos
swojej przyjaciółki.
- Zaczekaj. - odwróciłam
się, a gdy była już przy mnie, ruszyłam na górę. - Wcale bym nie pomyślała, że
ma dziewczynę. - szepnęła do mnie.
- A ja wręcz przeciwnie,
zdziwiła bym się gdyby jej nie miał. Jest przystojny, śpiewa, jest sławny... Co
mu jeszcze potrzeba? - odpowiedziałam.
- No nie, wcale się nie
zdziwiłaś, gdy Alex przedstawiła ci Clarie jako dziewczynę Carlosa. Zresztą ja
też się zdziwiłam. On ci się podoba, moja droga. - stwierdziła na końcu.
- Mi?! Wcale nie! -
zbulwersowałam się.
- Ahaaaaa. Kaja, ja mam
oczy, które na szczęście jeszcze nie szwankują. - spojrzała na mnie swoim
rentgenowskim spojrzeniem.
- Beata, jestem
zmęczona. Pójdę się położyć. - rzuciłam na odczepne i weszłam do pokoju. Zamknęłam
drzwi za sobą i od razu weszłam do swojej łazienki. Rozpuściłam włosy,
wcześniej związane w kitkę. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się kołdrą.
Spojrzałam jeszcze na zegarek. Było grubo po jedenastej w nocy... Zgasiłam
światło i po chwili mój umysł już całkowicie przeniósł się do krainy snów.
Najpierw leniwie otwarłam jedną, a po chwili
drugą powiekę. Na wpół śpiąco podniosłam się i wstałam z łóżka. Przeszłam do
łazienki i przemyłam twarz zimną wodą, by się całkowicie obudzić. Pomogło.
Ubrałam granatowe czarne rurki i biały top. Zeszłam na dół, a tam zastałam już siedzących, Alex, Logana, Carlosa
i Clarie. No właśnie... Dlaczego mnie nie zdziwił jej widok? W końcu może
zostać na noc u swojego chłopaka. Ale cieszę się z jednej rzeczy... A
mianowicie z tego, że miałam dziś mocny sen. Nie musiałam słyszeć to co się
działo w pokoju obok, oczywiście jeżeli coś się działo... Dobra, koniec tego
tematu!
- Cześć wszystkim. -
przywitałam się i usiadłam razem z nimi. Zaraz za mną zeszli kolejno Beata,
James no i Kendall. Przygotowaliśmy i zjedliśmy śniadanie.
- Jakieś propozycje na
to jak spędzimy dzisiejszy dzień? - zapytała Alex.
- A co powiecie na
basen? - zaproponował Kendall, wskazując na wyjście na taras.
- To wy tu nawet macie
basen? - padło kolejne pytanie, ale tym razem z ust Beaty.
- Mamy, mamy. -
wyszczerzył się Logan. - Wy jeszcze nie zdążyłyście zobaczyć tyłu ogrodu. -
dodał.
- To czas najwyższy. -
uśmiechnął się James. - W takim razie wszyscy na górę i przebieramy się w
kąpielówki.
Tak jak powiedział, tak wszyscy zrobiliśmy.
Każdy poszedł do swojego pokoju się przebrać. Ubrałam czerwony, wiązany,
dwuczęściowy strój kąpielowy i do tego jeansowe shorty. Zeszłyśmy we dwie z
Beatą na dół. W ogrodzie byli już wszyscy.
Alex z Jamesem siedzieli obok siebie na
leżakach, Carlos z Clarie siedzieli na jednym i rozmawiali, przy tym śmiejąc
się z czegoś, Kendall leżał na następnym z przeciwsłonecznymi okularami i
sprawiał wrażenie drzemiącego. Logan z Beatą siedzieli kawałek dalej i również byli wciągnięci w rozmowę z sobą, a ja
siedziałam obok nich wszystkich i udając, że gram w grę na telefonie,
praktycznie ciągle spoglądałam na Latynosa i jego dziewczynę.
W pewnym momencie
poczułam pragnienie, więc odłożyłam swój telefon na bok i wstałam, podeszłam do
stolika i nalałam sobie do szklanki trochę soku. Napiłam się i odstawiłam ją.
Gdy odwracałam się, by wrócić na swoje miejsce, zauważyłam, że miejsce gdzie siedział Kendall jest puste.
Nagle poczułam, że ktoś
mnie podnosi. Zapiszczałam. To był nie kto inny, tylko Kendall. Zrobił ze mną
kilka kroków i...
- Kendall, nieee ! -
zawołałam, ale na próżno. Wrzucił mnie do basenu, a gdy wynurzałam się spod
wody, poczułam, że ktoś wskakuje do niego. Wynurzyłam się na powierzchnie i
zobaczyłam śmiejącego się blondyna, pływającego obok mnie. - Zwariowałeś?! - zawołałam, a ten podpłyną bliżej mnie.
- Uratowałem ich od
pożarcia twoim wzrokiem. - szepnął mi do ucha, a ja tylko spojrzałam na niego z
lekkim zdziwieniem, po czym uderzyłam ręką w wodę, przy tym ochlapując go.
**
Siedzieli obok siebie i
byli pochłonięci rozmową ze sobą. Dobrze czuli się ze sobą. Gładko szła im
rozmowa i zdawało się, że nie było widać końca tematów do poruszenia.
Nagle usłyszeli pisk
Kai. Zauważyli, że ich przyjaciel ja podnosi i szybko wrzuca do basenu, na co
cała reszta zareagowała śmiechem. Gdy Kendall wrzucił do środka szatynkę, od
razu wskoczył do wody za nią. Podpłynął do niej i coś szepną, na co ona
zareagowała zdziwieniem, a po chwili
śmiechem, bo ochlapała blondyna.
- To jak, dołączamy do
nich? - chłopak szeroko się uśmiechnął, pokazując przy tym swoje białe
zęby.
- Nieeee. - przeciągnęła
z lekkim uśmiechem.
- Oj tam. - zaśmiał się
i wstał. - No chodź. - wyciągnął do niej dłoń. Ta tylko spojrzała na niego
prosząco. - Nie chcesz sama, to użyjemy siły. - zaśmiał się i ją podniósł.
- Logan nieee! -
zawołała, ale on ją przewiesił sobie przez ramię i wskoczył do basenu.
Później już wszyscy chlapali się w wodzie pod
gorącym kalifornijskim słońcem.
Beata z Loganem
praktycznie cały dzień spędzili ze sobą.
Późnym popołudniem,
dopiero definitywnie wrócili do środka.
Oboje szli razem na górę
by się wysuszyć i przebrać. Ciągle rozmawiali i śmiali się. Gdy byli już na
piętrze, szli obok siebie. Beata w pewnym momencie poślizgnęła się na mokrej
posadzce i gdyby nie jej towarzysz, pewnie runęła by na podłogę. Złapał ją za
ramię i podtrzymał. Zatrzymali się
blisko siebie, praktycznie dotykali się każdą odsłoniętą częścią ciała. Patrzyli
sobie w oczy. Ona czuła dreszcze na całym swoim ciele. Stałą przed niebiańsko
przystojnym chłopakiem i patrzyli sobie w oczy. Nagle ich usta zaczęły się do
siebie zbliżać. Dzieliły ich tylko milimetry, gdy usłyszeli zbliżający się do
nich śmiech Alex i Kai, wchodzących po schodach. Automatycznie od siebie
odskoczyli. Oboje lekko zmieszani, szybko weszli do swoich pokoi.
Minęło kilkanaście minut, gdy dziewczyna,
już przebrana wyszła z pokoju. W tym samym czasie w swoim progu pojawił się
Henderson. Posłał jej delikatny uśmiech i przepuścił przed siebie. Razem zeszli
po schodach na dół.
Nagle rozległ się
dzwonek u drzwi.
- To pewnie Clarie
czegoś zapomniała. - rozległ się głos Carlosa, dobiegający z salonu.
- Już poszła? - zapytał
Logan, który przystanął pomiędzy drzwiami frontowymi, a wejściem do salonu.
- Tak, śpieszyła się. -
odpowiedział mu Pena.
Beata przystanęła obok schodów, a Logan
podszedł do drzwi i je otworzył.
**
Zeszłam po schodach i
przystanęłam obok Beaty. Spojrzałam przed siebie. Nie mogłam uwierzyć własnym
oczom. Nie noo, nie mówcie, że ten też?! Logan stał przy otworzonych drzwiach,
po których drugiej stronie stała wysoka szatynka, na szpilkach i sukience, wtopiona w usta chłopaka. Nagle z salonu wyszedł
Carlos i staną obok nas. Sądząc po jego minie, która była podobna do mojej i
Beaty, też był nieźle zaskoczony.
Szatynka pociągnęła
chłopaka za sobą na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.
- To było dość dziwne i
zaskakujące... - powiedział nadal zszokowany Latynos. Beata po prostu zrobiła w
tył zwrot i wbiegła po chodach na górę.
- A jej co? - zapytałam,
patrząc na Carlosa, a ten tylko wzruszył ramionami. Wbiegłam za nią po schodach
na górę. - Beata, co jest?! - zapukałam w jej drzwi, które były zamknięte na
klucz. - Wpuścisz mnie?
Usłyszałam za drzwiami
ciche kroki i za chwile dźwięk przekręcanego klucza w zamku oraz ponowne kroki,
tym razem oddalające się. Nacisnęłam na klamkę, drzwi tym razem puściły i
weszłam do środka. Zobaczyłam leżącą plackiem na łóżku Beatę. Zamknęłam drzwi za sobą i usiadłam na rogu jej łóżka.
- Co się stało? -
zapytałam spokojnie.
- Już teraz wiem, jak
się czułaś, gdy się okazało, że Carlos ma dziewczynę. - wymamrotała wbita w
poduszkę.
- Kochana! - przytuliłam
się do niej. - Już się z tym pogodziłam.
- Ale ciebie Carlos,
prawie co nie pocałował!
- Logan cię prawie
pocałował! - zapiszczałam.
- Cicho! - położyła dłoń
na mojej buzi.
- No dobra, ale
naprawdę?! - zapytałam podnieconym, ściszonym głosem.
Opowiedziała wszystko dokładnie, a ja nie mogłam
się nasłuchać. Mówiła jak to dobrze się z nim rozmawiało i co czuła, gdy
rozmawiali i gdy ich usta dzieliły jedynie milimetry. Coś mi się zdaje, że to
coś więcej niż jedynie zadłużenie... Ja już się pogodziłam z tym, że Carlos ma dziewczynę. Trudno... Chociaż nadal nie
mogłam zinterpretować tego co działo się w kuchni po filmie...
Chciała zostać sama,
więc wyszłam. Zamknęłam drzwi do jej pokoju za sobą i zobaczyłam zdyszanego
Logana, wbiegającego na górę. Chciał wejść do jej pokoju, ale mu na to nie
pozwoliłam.
- O nie mój drogi, ty
tam nie wejdziesz. - powiedziałam stanowczo z twardą minął i zeszłam z nim na
dół do salonu, gdzie nadal był Carlos.
- Ej, ty nie słyszałeś
jak cię wołałem? Wbiegłeś do domu i nie zważając na nic poleciałeś na górę. -
mówił Latynos.
- No, a ja go z tej góry
sprowadzam... - dodałam. Za nami zeszli Alex z Jamesem i Kendallem.
- Co tu się dzieje? -
zapytał zdezorientowany James.
- Była tu Bella. Zaczęła
mnie całować i wyciągnęła na zewnątrz. Ona jest psychiczna... Nie dociera do
niej, że to już koniec, że dawno się do skończyło. - mówił pokrzywdzonym
głosem.
- No i przy okazji,
zobaczyła to Beata. - dokończył za niego Carlos, a reszta tylko uśmiechnęła się
pod nosem, w geście 'ahaaaaaa'.
Po tej akcji już chyba każdy w domu domyślał
się, że ta dwójka ma się ku sobie.
Beata oczywiście później
zeszła na dół, ale nie dopuszczała do siebie Hendersona, który chciał z nią
porozmawiać. Tak jakby nikt nie wiedział, że męczą się, siedząc na dwóch
różnych kątach pomieszczenia...
Następny dzień był
bardzo podobny. Beata go unikała, a Logan już nawet nie próbował.
Siedziałam sama przy stole w kuchni z
herbatą i czytałam gazetę. Nagle do niej wszedł Carlos i nalał sobie soku do
szklanki. Usiadł naprzeciw mnie.
- To co z nimi robimy? -
zapytał. - Jedno siedzi w ogrodzie z Lakim i Atosem, a drugie bez celu skacze
po kanałach w tv.
- Szczerze powiedziawszy
to nie mam pojęcia... - odpowiedziałam odkładając gazetę.
- A ja mam pomysł. -
uśmiechnął się.
- Jaki? - zapytałam.
- Wyciąg ją wieczorem na
jakiś spacer. Ja spróbuję namówić Logana. Może wypali...
- Zawsze można
spróbować... - odpowiedziałam i wypiłam końcówkę swojej kawy.
Udało się, ale z wielką męką w ogóle
zgodziła się na wyjście z domu. Zeszłyśmy z góry, a Logan z Carlosem właśnie
ubierali buty.
- A panowie gdzie się
wybierają? - zapytałam z uśmiechem.
- A dotlenić się. Może
macie ochotę się przyłączyć? - zaproponował Carlos. Jak na razie wszystko idzie
jak po naszej myśli.
- Pewnie. -
odpowiedziałam. - My też miałyśmy zamiar iść na jakiś spacer.
- To ja może jednak
zostanę. Idźcie we trójkę. - powiedziała niepewnie Beata, spoglądając na
Logana.
- O nie. Idziesz z nami.
Chcesz mnie zostawić samą z nimi?! - zapytałam z miną 'masz iść'! Nic nie
odpowiedziała. Ubrałyśmy się i wyszliśmy we czwórkę. W domu został sam Kendall,
nie miał ochoty z nami iść, a Alex z Jamesem poszli we dwoje do kina.
Szliśmy wszyscy obok
siebie, Beata, ja, Carlos i Logan. W pewnym momencie przystanęłam i zaczęłam
przeszukiwać swoje kieszenie.
- Coś się stało? -
zapytał Logan.
- Zapomniałam swojej
komórki, a rodzice mieli do mnie dzwonić. Wrócę się po nią. - zrobiłam w tył
zwrot i zaczęłam iść.
- Zaczekaj! Pójdę z
tobą. - usłyszałam za sobą głos Latynosa. - Dobry pomysł z tym telefonem. -
zaśmiał się, gdy byliśmy już daleko od nich.
- Telefonu zapomniałam
naprawdę, ale rodziców zmyśliłam. - zaśmiałam się i szybkim krokiem ruszyliśmy
w stronę domu.
Przed domem Carlos spotkał sąsiada, został z
nim przed bramą i rozmawiał, a ja weszłam cichutko, nawet sama nie wiem
dlaczego, do domu. Zrobiłam kilka kroków i spojrzałam w głąb salonu...
Zatrzymałam się i wstrzymałam oddech. Nie wierzyłam w to co widziałam. Na środku pomieszczenia stał Kendall i całował się
z... Zamknęłam oczy i znów je otworzyłam. Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć.
Oboje pochłonięci tym co robili, nie zauważyli mnie... Widać, że oboje tego
chcieli, nie powstrzymywali się.
Kendall całował się z
Clarie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz