Najpierw jak to zwykle na imprezach bywa,
wszyscy podpierają ścianę i prowadzą bardzo ciekawe konwersacje.
- Trzeba to jakoś rozkręcić. - powiedział
Logan.
- No to do dzieła. - zaśmiał się Carlos i
pociągnął mnie za sobą.
Kendall podkręcił muzykę na fula, a ja z
Carlosem zaczęliśmy tańczyć, stopniowo inni dołączali do nas. Po dwóch
piosenkach poszliśmy się czegoś napić. Potem przez dwie i pół piosenki
tańczyłam z Kendallem, następną z Jamesem.
Później do tańca porwał mnie Mark.
- I jak wrażenia po wakacjach spędzonych z
chłopakami? - zapytał.
- Powiem Ci szczerze, że to są najlepsze
wakacje w moim życiu. - uśmiechnęłam się. - Wracam nie tylko z powodu nauki,
ale też dlatego, że zatęskniłam za Polską, za rodziną i znajomymi.
- Tymi trzema co Ci się do limuzyny pchały,
też? - zaśmiał się Mark.
- Taaa, za tymi to chyba najbardziej. -
zażartowałam i zaczęliśmy się śmiać.
Piosenka się skończyła, a ja stanęłam obok
Meg i Vanessy.
- Impreza się rozkręciła na maksa. -
powiedziała Meg.
- Yhy, a ja coraz bardziej zdaję sobie sprawę
z tego, że jutro o tej porze będę w samolocie. Sama, bez Was. - powiedziałam ze
smutkiem.
- Oj przestań. Będziemy z tobą, myślami ale
będziemy. - zaśmiała się Van i objęła mnie ramieniem.
- Będę tęsknić. - no!!!!! Musiałam się
rozkleić! Łza poleciała mi po policzku, a Van i Meggie mocno mnie przytuliły.
- Co to za kącik czułości? Można się
dołączyć? - zaśmiał się Raf, który właśnie podszedł do nas z Loganem i Jamesem.
- Taa, już byś chciał. - zaśmiałam się
ocierając łzę z policzka.
- Ooooo, co ja widzę. Nasza „twarda sztuka”
płacze!!! - Logan zaczął się śmiać.
- Przymknij się! - zaśmiałam się i uderzyłam
go lekko w ramię.
- Panowie, to są kobiece łzy szczęścia.
Obiecaliśmy Asi, że zrobimy z jej córki kobietę, no i się stała prawdziwą
kobietą. - zaśmiał się Carlos, który właśnie do
nad podszedł.
- Zabawne Carlos, zabawne. - spiorunowałam go
wzrokiem, ale i tak po chwili już się do niego tuliłam. Ja się po prostu nie
potrafię gniewać na tego mojego szaleńca.
Wtedy z głośników poleciała wolna melodia,
James poprosił Meg do tańca, Carlos mnie, a Raf Vanessę.
- No fajnie, jak zwykle muszę zostać sam. -
westchnął szatyn.
- Logan, ja mam dla ciebie propozycję...
Poszukaj Kendalla, on też jest sam. Będzie sensacja jak razem zatańczycie. -
zaproponowałam.
- Zabawne, nawet bardzo. - Logan zrobił
niezadowoloną minę i podszedł do barku, a my ruszyliśmy na parkiet.
Tego wieczoru tańczyłam jeszcze z Loganem,
Rafem i nawet ze Smithem.
Potem wyszłam na zewnątrz, by zaczerpnąć
trochę świeżego powietrza.
Stanęłam na drewnianym tarasie i rozglądnęłam
się. Zobaczyłam ogromne jezioro, a przed nim kilka drzew, na dwóch był
zawieszony hamak. Zeszłam po drewnianych schodkach i ruszyłam w
kierunku wody. Zbliżyłam się do brzegu, poczułam na twarzy i odkrytych
ramionach miły wiaterek.
Hmmm, jutro już o tej porze będę w samolocie
powrotnym do Polski. Zostawię tutaj moich przyjaciół i chłopaka. Carlos,
Vanessa, Raf, Meggie, James, Logan, Kendall, ich rodzice i inni zostają
tutaj... Wrócę do domu, do rodziców i
Filipa, do nauki, do Majki, Kamila, Mateusza, Bartka i ciągle męczących mnie
Kleopatr. Równie dobrze mogłabym zostać, ale chcę zrobić tą szkołę. Na pewno mi
się kiedyś to przyda.
- Co tutaj tak sama stoisz? - usłyszałam za
sobą głos Carlosa. - Jest chłodno. - dodał i narzucił na mnie swoją marynarkę i
mnie objął w psie. Faktycznie było trochę chłodno... - O czym tak
ciągle myślisz, co Cię tak zadręcza? - zapytał.
- Zadręcza mnie to, że ja wyjeżdżam, a Wy
wszyscy tutaj zostajecie.
- Gdyby nie to, że ciągle nagrywamy kolejne
odcinki serialu i mamy zaplanowane masę wywiadów to na pewno bym z Tobą
pojechał do Polski i został na trochę. - powiedział i mocniej mnie przytulił.
- Gdy wyjeżdżałam do LA to zaczynałam tęsknić
za tym co zostawiam tam, teraz zaczynam tęsknić za tym co zostawię tutaj. -
przytuliłam się do jego brązowej koszuli.
- Obiecuję Ci, że jeżeli będę mieć w końcu
trochę wolnego czasu to będę Cię odwiedzać i sprawdzać jak tam idzie nauka
mojej przyszłej pani komisarz. - zaczęliśmy się śmiać, a po chwili
nasze usta się dotknęły. Staliśmy przytuleni nad brzegiem i całowaliśmy się.
Teraz już nie czułam tego zimna, rozgrzewał mnie pocałunek Carlosa.
Później położyliśmy się na rozwieszonym
hamaku i okryliśmy się czarną marynarką mojego chłopaka.
Leżeliśmy tak przytuleni i wpatrywaliśmy się
w gwiazdy, Carlos ciągle bawił się moimi włosami. Przeczesywał je swoimi
palcami i tym sprawiał, że z prościutkich stawały
się coraz bardziej falowane.
Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Zaczęłam
śnić.
Szłam leśną dróżką, nawet nie wiem skąd ja
się tam wzięłam. Po obu stronach rosły wysokie drzewa, które nie pozwalały
dotrzeć promieniom słonecznym.
W końcu doszłam do małej polany otoczonej
drzewami. Na środku siedział mały chłopiec, bawiący się pluszowym misiem.
- Timy!!! - krzyknęłam.
- Stój! - usłyszałam męski głos, mówił po
polsku. - Nie podchodź! - obejrzałam się i zobaczyłam zbliżającego się Pawła,
faceta który przetrzymywał mnie i Tima. W ręce miał pistolet i
celował w malca.
- Nic mu nie rób! - krzyknęłam.
- Przecież on i tak nie żyje. - zaśmiał się
mężczyzna i nacisnął spust. Usłyszałam huk i zobaczyłam padającego na ziemię
Timiego. Ciągle słyszałam szyderczy śmiech faceta.
- Niee!
- Lena! Lena, obudź się! - usłyszałam
przedzierający się do snu głos Carlosa. Otworzyłam oczy, leśne otoczenie
znikło, a wraz z nim Mały i ten psychopata.
Byłam cała spocona.
- Carlos! Śnił mi się mały Timy i ten świr z
pistoletem, znów go zabił! - wtuliłam się w Latynosa.
- Cii, już wszystko w porządku. To był tylko
zły sen. - pocieszał mnie chłopak, głaszcząc mnie po włosach.
- Przed wylotem muszę jeszcze iść w jedno
miejsce. - dodałam.
- Wiem, o czym myślisz. Pójdziemy tam razem.
- odpowiedział i pocałował mnie w sam czubek mojej ciemnobrązowej czupryny.
Jakie mnie szczęście spotkało... Mam
wspaniałego faceta, który czyta mi w myślach i zawsze wie co zrobić, czy
powiedzieć. Kocham go! Zadania na jutro: spakować się i
pójść z Carlosem na cmentarz do Tima.
Po chwili znów zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz