Obudziłam się i mocno wyciągnęłam się.
Wzięłam do ręki swój telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Była jedenasta,
spojrzałam na datę w prawym górnym rogu.
- Wszystkiego
Najlepszego Carlos. - powiedziałam szeptem. Przeciągnęłam się jeszcze raz i
wygramoliłam się spod kołdry. Wstałam i wyszłam z pokoju. Akurat w tym momencie z łazienki
wychodziła Meg.
- To co, teraz ty do
łazienki, a ja robię kawę? - uśmiechnęła się.
- Okey. - odpowiedziałam
i weszłam do łazienki. Potem wróciłam do pokoju i się przebrałam. Gdy weszłam
do salonu Meg siedziała przy stole z kawą i przy talerzu pełnym kanapek.
- Zapraszam na
śniadanie. - wskazała na miejsce obok niej, przy którym stał drugi kubek z
kawą.
- No przecież bym ci
pomogła. - zaśmiałam się, siadając na krześle.
- Przestań. Smacznego. -
uśmiechnęła się.
Zjadłyśmy śniadanie, ja
uparłam się by po nim posprzątać.
- Co masz zamiar dziś
robić? - zapytała Meg, ubierając buty. Miała iść do studia.
- No nie wiem, myślałam,
że pochodzę po mieście, a czemu się pytasz?
- Idziemy wieczorem
wszyscy do klubu. Chodź z nami!
- Klub? Odkąd pamiętam
klub zawsze wybierany był na jakąś okazję. A na jaką to ja już się domyślam.
- No proszę, Lena... -
zrobiła proszącą minę.
- Zastanowię się. Może
być?
- Ale odpowiedź ma być
pozytywna!
- Powiedziałam, że się
zastanowię! A teraz uciekaj, bo Smith to cię chyba udusi. - zaśmiałam się.
- Racja, on nie lubi
spóźnień. - uśmiechnęła się. - Ale pamiętaj. - wskazała na mnie palcem i
wyszła.
Przeszłam przez bramę i
od razu skręciłam w lewo, szłam brukowanym chodnikiem. W końcu przystanęłam
przy białym krzyżu.
- Cześć Timmy. -
powiedziałam. - Wiem, że dawno tu nie byłam. Miesiąc temu... - westchnęłam. -
Teraz już nie jest tak jak było wcześniej... Jest całkiem inaczej. Pierwszy raz przyszłam tu do
ciebie sama, zawsze towarzystwa dotrzymywał mi Carlos... ehhhh, miałam o nim
nie myśleć... Teraz ja mam już swoje, a on swoje życie.
Stałam jeszcze dość długo przy mogile małego
chłopca. Później ruszyłam w stronę centrum miasta. Chodziłam bez celu po
oświetlonych ulicach Los Angeles, było już późno.
Meg już dwa razy do mnie dzwoniła i namawiała na pójście do tego klubu. Teraz
znowu w kieszeni poczułam wibrację i po chwili
usłyszałam melodię. Wyjęłam telefon z kieszeni, na wyświetlaczu tym
razem widniał napis: Vanessa.
- Słucham.
- Lena, no przyjdź!
Proszę!
- Lena! Mnie nie
słuchałaś, to jej posłuchaj! - usłyszałam w oddali głos Meggie.
- Dziewczyny, ale...
- Siedzimy przy dwóch
stolikach, nie musisz siedzieć przy tym co Carlos! - mówiła dalej Vanessa.
- Zastanowię się.
- I tak nie masz nic
innego do roboty. - dodała Van.
- Powiedziałam, że
pomyślę. - odpowiedziałam.
- To myśl szybciej, my
czekamy!
Westchnęłam. Nadal
miałam mieszane uczucia co do tej imprezy. Pojawię się tam i co? Co będzie?
Przeszłam jeszcze
kawałek i po chwili znów mój telefon zaczął dzwonić. Tym razem to był Logan.
- Następny będzie mnie
namawiał? - powiedziałam zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Zgadłaś. Więc się złam
i przyjdź!
- Logan...
- Meg zaczęła, potem
Vanessa i teraz ja. Dalej każdy po kolei ma wychodzić od łazienki by dzwonić do
ciebie? To będzie niespodzianka dla Carlita, że tutaj jesteś!
- No właśnie.
Niespodzianka, ale czy miła, to ja nie jestem pewna.
- Oj Lena, nie marudź! -
po tych jego słowach usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
- Lena? - usłyszałam
głos tle.
- Czekamy. - powiedział
Logan i się rozłączył.
**Oczami Carlosa**
- A potem jeszcze
poszedł i zakablował na nią. - opowiadał Mark.
- No dobra, teraz to i
ja muszę iść do łazienki. - powiedziałam, wstałem od stolika i poszedłem w
stronę toalet.
- Lena, nie marudź! -
usłyszałem głos Logana, gdy przekroczyłem próg łazienki.
- Lena? - zapytałem. To,
że się między nami popsuło, to nie znaczy, że oni nie mają z nią rozmawiać,
więc sam nie wiem, skąd to moje zdziwienie...
- Czekamy. - dodał
Logan, po czym się rozłączył i schował telefon do kieszeni.
- Na co? - zapytałem i
podszedłem do umywalki.
- Lena już jest w Los
Angeles. - odpowiedział Logan.
- Rozumiem. -
odpowiedziałem po chwili, a Logan wyszedł powoli. Oparłem się o umywalkę. Jest
już tu? Wiedziałem, że w końcu musimy się spotkać, ale nie miałem pojęcie jak to mogłoby teraz wyglądać.
Po kilku minutach wróciłem
na salę i usiadłem przy stoliku razem z Loganem, Kendallem, Jamesem i Markiem.
Przy drugim siedzieli Smith, Rafael,
Meg i Vanessa.
**Oczami Leny**
Weszłam do klubu,
którego nazwę podała mi jeszcze wcześniej Meggie. Ludzi ani nie było za dużo,
ani za mało. Na tak zwanym parkiecie tańczyło wiele osób, a muzyka nieźle dawała po uszach.
- Lena! Przyszłaś! -
usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa. - Logiemu się
udało, bo teraz właśnie ja miałem iść i do ciebie dzwonić. - zaśmiał się.
- No jak widać,
przyszłam, ale tylko na chwilę...
- Oj tam. My cię tak
szybko nie puścimy. - powiedział i pociągnął mnie za sobą w stronę dwóch
stolików stojących w kącie sali. Przy jednym, na wielkich fotelach siedzieli Meg, Vanessa i Raf. Do tego
podeszliśmy.
- Lena! No w końcu! -
Van i Meg mnie obskoczyły i posadziły obok siebie, a James usiadł obok Rafa.
- O Lena! Ty
przychodzisz, a ja wychodzę... - w tym momencie podszedł do nas Kendall.
- No widzisz. -
uśmiechnęłam się. - A gdzie tak pędzisz?
- Yyyyy... Umówiłem się.
- uśmiechnął się.
- Ej, ty weź i nam w
końcu przedstaw tą szczęściarę! - zaśmiała się Meg.
- Na wszystko przyjdzie
pora. Pa. - pożegnał się z nami i ruszył w stronę wyjścia.
- No jak skubaniec nam
jej nie przedstawi w najbliższym czasie, to chyba to śledzić zacznę! - zaśmiała
się Vanessa.
- Jeny! Kobieca
ciekawość... - pokręcił głową Raf, po czym we trzy zaczęłyśmy się śmiać.
Potem zauważyli mnie też
Smith, Mark i Logan, podeszli i przywitali się.
- Lena, bo ty się nam tu
zasiedzisz... Chodź zatańczyć. - usłyszałam głos Rafa. Zostawiłam torbę pod
opieką Smitha, zresztą już wszystkie trzy torebki pilnował... Wstałam i poszłam zatańczyć z Rafem.
Tańczyliśmy już chwilę,
gdy się zaśmiał i powiedział: Odbijamy?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć,
zauważyłam, że Raf już oddala się z Vanessą. Odwróciłam się i stanęłam na
wprost Carlosa. Teraz zobaczyłam go po raz pierwszy tego wieczoru. Spojrzał mi w oczy, a ja spanikowałam i
spuściłam wzrok. Chciałam wrócić do stolika, ponownie się odwróciłam i zrobiłam
krok. Carlos złapał mnie za rękę i mnie odwrócił.
- Zatańczysz ze mną? -
zapytał patrząc mi w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz