sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 42



Prawie cały lot przespałam, obudziłam się gdy stewardessa kazała wszystkim zapiąć ponownie pasy, bo mamy za chwilę lądować. Gdy wysiadłam z samolotu była 13:30, więc w LA jest 6:30. Miała na mnie czekać Majka, bo tata nie dostał wolnego dnia, a mama musiała zostać z moim czteromiesięcznym bratem.
Wzięłam swoje bagaże ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili zobaczyłam wchodzącą do budynku blondynkę, od razu mnie zobaczyła i podbiegła.
- Przepraszam, spóźniłam się. - powiedziała i mnie przytuliła na powitanie. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię widzę. - dodała.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - uśmiechnęłam się do kuzynki.
- Ja bardziej. - Majka zaczęła się ze mną droczyć. - W domu czeka na Ciebie niespodzianka.
- Tak? Jaka? Skąd wiesz? - zaciekawiłam się tym.
- Jeżeli Ci powiem jaka, to już nie będzie niespodzianką. Wiem, bo jestem u Was od rana i przyjechałam Astrą twojej mamy. Chodźmy. - wzięłyśmy moje rzeczy, poszłyśmy na parking i wsiadłyśmy do srebrnego Opla.
Po dwudziestu minutach byłyśmy już pod domem. Maja wprowadziła samochód na podwórko i zaparkowała go obok nie znanego mi czerwonego Peugeota 307 Combi. Stanęłam za obeszłam samochód dookoła zastanawiając się do kogo może należeć... Spojrzałam na rejestracje... Duńska?! Samochód z Danii? Zaraz, zaraz... Dania!!! Bez zastanowienia puściłam się pędem do drzwi. Weszłam do salonu z szerokim uśmiechem na ustach, za mną kroczyła Majka.
- Lena! - usłyszałam głos mojego wujka.
- Kacper! Karolina! - krzyknęłam do siedzącego obok siebie młodego małżeństwa. Podbiegłam do nich i przytuliłam się do nich. Po chwili z piętra zeszła moja mama z Filipem na jednej ręce i trzymającą ją za drugą trzyletnią Manią. Wzięłam na ręce trzylatkę i przywitałam się z mamą i Młodym.
Teraz to chyba należałoby się jakieś sprostowanie, prawda?
To tak... Moja mama, podobnie do mnie bardzo długo była jedynaczką, ja i tak byłam dłużej nią. Gdy miała 14 lat na świat przyszedł Kacper. I to jeszcze dodam taką ciekawostkę na temat ich matki, mojej babci. Ona nie umiała żyć w związku z facetem, dobrze że ani moja mama, ani ja po niej tego nie odziedziczyłyśmy... Kacper też jest szczęśliwy ze swoją żoną, więc też większość odziedziczył po swoim ojcu... A wracając do babci, moja mama jak i jej młodszy brat byli „wpadkami”, jedna noc i babcia wyganiała amanta. To oznacza, że mama i wujek mają innych ojców, nie znają ich. Babcia od kilku lat mieszka z Zakopanym i widuję ją raz na jakiś długi czas.
W związku z tym, że między mną, a Kacprem jest tylko sześć lat różnicy i traktuję go prawie jak starszego brata, a nie wujka to mówię mu po imieniu. Czasem jak się sprzeczamy to wyjadę z wujkiem albo wujciem :D Sześć lat temu poznał Karolinę, powiedzmy że podtrzymuję tradycję też zaczęłam chodzić z Carlosem w wieku dziewiętnastu lat. Półtora roku temu się ożenili i wyjechali do pracy do Danii. Trzy lata temu urodziła się Marysia. Uwielbiam małą... Z nimi także widuję się bardzoooo rzadko...
Dobra, wracamy do rzeczywistości...
Filip jak to małe dziecko poszedł spać, Mańka też zmęczona zasnęła. Mieliśmy czas żeby pogawędzić. Siedzieliśmy w piątkę w salonie i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Karolina z Kacprem postanowili zostać w Polsce już na stałe, kupili dom całkiem niedaleko nas i powiedzieli, że jak już będą całkiem urządzeni to jesteśmy tam najbardziej mile widzianymi gośćmi. Potem wrócił mój tato, przywitałam się z nim, zjadł obiad i dołączył do nas.
- A ja słyszałem od Asi, że w końcu ktoś się Tobą zainteresował. - zaśmiał się do mnie Kacper. - Młoda, jeszcze chwila i będziemy wesele urządzać. - zażartował. Spiorunowałam go wzrokiem i gdyby nigdy nic, powiedziałam.
- Tak. Mam chłopaka.
- To nam o nim opowiedz, bo twoja mama tylko powiedziała, że kogoś masz. - zaciekawiła się Karolina.
- Ma na imię Carlos, jest dwa lata ode mnie starszy. Jest członkiem znanego młodzieżowego zespołu,  z przyjaciółmi z zespołu grają też w serialu puszczanym na nickelodeon.
- Hmm, no to masz gwiazdora... - powiedział Kacper. - Wojtek, ty się nie martwisz o Lenę, jej chłopakiem jest gwiazda, a wiesz co się w takim towarzystwie dzieje... - zażartował.
- Nie martw się o to. - zaśmiał się mój tata. - Dobrze znam jego samego i jego rodziców. To porządni ludzie. - powiedział i puścił od mnie oczko, a ja się uśmiechnęłam.
Po chwili usłyszeliśmy dźwięk mojej komórki, wyjęłam ją z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz - „Carlos ♥” .
- Przepraszam na chwilę. - powiedziałam i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. - Cześć Carlos.. - powiedziałam, gdy nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Skarbie. - usłyszałam głos mojego chłopaka. - Jak podróż, jesteś już w domu?
- Tak, czekała mnie tu niespodzianka. Pamiętasz jak opowiadałam Ci o bracie mojej mamy?
- Kacper, tak?
- Dokładnie. Wrócił ze swoją rodziną do Polski na stałe. A co u Ciebie?
- U mnie... U mnie jest nudno, bo nie ma Ciebie. Tęsknie!
- Ja też. Tak bardzo, bardzo. - odpowiedziałam.
- Wiesz, mamy kolejną fotkę uwiecznioną w magazynie dla małolat.
- Tak? A skąd o niej wiesz? Podobno nie czytasz takich pisemek. - zaśmiałam się.
- Wyobraź sobie, że mała Kelly przegląda już takie gazety i to od niej to wiem. Zdjęcie jak stoimy przytuleni na korytarzu na lotnisku. I jakiś tekst typu „żegnają się jakby jedno z nich jechało na wojnę”. - usłyszawszy to, zaśmiałam się bo przypomniałam sobie rozmowę z Carlosem przy pakowaniu się.
- To znając życie na polskich portalach plotkarskich ukaże się to dopiero wieczorem albo jutro. - zaśmiałam się.
 - No dobra, będę już kończył, bo właśnie krótka przerwa się skończyła i wracamy do kręcenia kolejnej sceny.
- No dobrze. Tęsknię.
- Ja też tęsknię.
- Powiesić tego, kto wymyślił tęsknotę. - zażartowałam.
- Heh, dobra jestem za. Pa.
- Do usłyszenia. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Dopiero teraz rozglądnęłam się po swoim pokoju. Nie byłam w nim przez całe wakacje, ale nic się nie zmieniło. Wszystkie plakaty, zdjęcia i inne moje rzeczy ciągle były w tym samym miejscu. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - odpowiedziałam i po chwili do mojego pokoju wszedł Kacper.
- Nie przeszkadzam? - pokręciłam głową na znak, że nie przeszkadza. - Znasz moją ciekawość... A teraz jestem ciekawy jak wygląda ten twój chłopak. - o takk! Kacper to naprawdę ciekawska osoba... Gorzej niż baba normalnie.
- Odwróć się. - powiedziałam. - Co widzisz?
- No co widzę... Ścianę oblepioną plakatami.
- Widzisz ten największy plakat? Podejdź do niego.
- Aha, któryś z tych czterech chłopców jest twój? - kiwnęłam głową na tak.
- Teraz zgaduj. - zaśmiałam się, a ten udał zamyślonego i przyglądał się plakatowi.
- Mogę? Byłam zobaczyć czy maluchy dalej śpią i weszłam tu. - to była Karolina.
- Karola, ona każe mi zgadywać który chłopak z tej czwórki jest jej... - pożalił się żonie.
- Oj biedaku... - zaśmiała się Karolina.
- Hmmm, no dobra. Stawiam na tego. - wskazał palcem na Logana.
- Pudło. - zaśmiałam się, a mężczyzna dalej myślał.
- A ja stawiam na tego. - Karolina wskazała na Carlosa.
- Brawo. - zaśmiałam się.
- Ejj, właśnie miałem na niego wskazać. - zajęczał Kacper.
- Oczywiście. - zaśmiała się i pocałowała go przelotnie w usta.
- A jak zgadłaś, że to ten? - zapytał się.
- Po pierwsze jest przystojny, a po drugie wystarczyło się rozglądnąć po pokoju. - zaśmiała się Karolina i wskazała na nasze wspólne zdjęcie zrobione kilka dni przed wyjazdem.
- No tak, na razie zdążyłam tylko to rozpakować. - zażartowałam i zaczęliśmy się śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz