Prawie cały lot przespałam, obudziłam się gdy
stewardessa kazała wszystkim zapiąć ponownie pasy,
bo mamy za chwilę lądować. Gdy wysiadłam z samolotu była 13:30, więc w LA jest
6:30. Miała na mnie czekać Majka, bo tata nie dostał wolnego dnia, a mama
musiała zostać z moim czteromiesięcznym bratem.
Wzięłam swoje bagaże ruszyłam w stronę
wyjścia. Po chwili zobaczyłam wchodzącą do budynku blondynkę, od razu mnie
zobaczyła i podbiegła.
- Przepraszam, spóźniłam się. - powiedziała i
mnie przytuliła na powitanie. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię widzę.
- dodała.
- Też się cieszę, że Cię widzę. -
uśmiechnęłam się do kuzynki.
- Ja bardziej. - Majka zaczęła się ze mną
droczyć. - W domu czeka na Ciebie niespodzianka.
- Tak? Jaka? Skąd wiesz? - zaciekawiłam się
tym.
- Jeżeli Ci powiem jaka, to już nie będzie
niespodzianką. Wiem, bo jestem u Was od rana i przyjechałam Astrą twojej mamy.
Chodźmy. - wzięłyśmy moje rzeczy, poszłyśmy na parking i wsiadłyśmy do
srebrnego Opla.
Po dwudziestu minutach byłyśmy już pod domem.
Maja wprowadziła samochód na podwórko i zaparkowała go obok nie znanego mi
czerwonego Peugeota 307 Combi. Stanęłam za obeszłam samochód dookoła
zastanawiając się do kogo może należeć... Spojrzałam na rejestracje...
Duńska?! Samochód z Danii? Zaraz, zaraz... Dania!!! Bez zastanowienia puściłam
się pędem do drzwi. Weszłam do salonu z szerokim uśmiechem na ustach, za mną
kroczyła Majka.
- Lena! - usłyszałam głos mojego wujka.
- Kacper! Karolina! - krzyknęłam do
siedzącego obok siebie młodego małżeństwa. Podbiegłam do nich i przytuliłam się
do nich. Po chwili z piętra zeszła moja mama z Filipem na jednej ręce i
trzymającą ją za drugą trzyletnią Manią. Wzięłam na
ręce trzylatkę i przywitałam się z mamą i Młodym.
Teraz to chyba należałoby się jakieś
sprostowanie, prawda?
To tak... Moja mama, podobnie do mnie bardzo
długo była jedynaczką, ja i tak byłam dłużej nią. Gdy miała 14 lat na świat
przyszedł Kacper. I to jeszcze dodam taką ciekawostkę na temat ich matki, mojej
babci. Ona nie umiała żyć w związku z facetem,
dobrze że ani moja mama, ani ja po niej tego nie odziedziczyłyśmy... Kacper też
jest szczęśliwy ze swoją żoną, więc też większość odziedziczył po swoim ojcu...
A wracając do babci, moja mama jak i jej młodszy brat byli „wpadkami”, jedna
noc i babcia wyganiała amanta. To oznacza, że mama i wujek mają innych ojców,
nie znają ich. Babcia od kilku lat mieszka z Zakopanym i widuję ją raz na jakiś
długi czas.
W związku z tym, że między mną, a Kacprem
jest tylko sześć lat różnicy i traktuję go prawie jak starszego brata, a nie
wujka to mówię mu po imieniu. Czasem jak się sprzeczamy to wyjadę z wujkiem
albo wujciem :D Sześć lat temu poznał Karolinę,
powiedzmy że podtrzymuję tradycję też zaczęłam chodzić z Carlosem w wieku
dziewiętnastu lat. Półtora roku temu się ożenili i wyjechali do pracy do Danii.
Trzy lata temu urodziła się Marysia. Uwielbiam małą... Z nimi także widuję się
bardzoooo rzadko...
Dobra, wracamy do rzeczywistości...
Filip jak to małe dziecko poszedł spać, Mańka
też zmęczona zasnęła. Mieliśmy czas żeby pogawędzić. Siedzieliśmy w piątkę w
salonie i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Karolina z Kacprem postanowili
zostać w Polsce już na stałe, kupili dom całkiem niedaleko nas i
powiedzieli, że jak już będą całkiem urządzeni to jesteśmy tam najbardziej mile
widzianymi gośćmi. Potem wrócił mój tato, przywitałam się z nim, zjadł obiad i
dołączył do nas.
- A ja słyszałem od Asi, że w końcu ktoś się
Tobą zainteresował. - zaśmiał się do mnie Kacper. - Młoda, jeszcze chwila i
będziemy wesele urządzać. - zażartował. Spiorunowałam go wzrokiem i gdyby nigdy
nic, powiedziałam.
- Tak. Mam chłopaka.
- To nam o nim opowiedz, bo twoja mama tylko
powiedziała, że kogoś masz. - zaciekawiła się Karolina.
- Ma na imię Carlos, jest dwa lata ode mnie
starszy. Jest członkiem znanego młodzieżowego zespołu, z przyjaciółmi z zespołu grają też w serialu
puszczanym na nickelodeon.
- Hmm, no to masz gwiazdora... - powiedział
Kacper. - Wojtek, ty się nie martwisz o Lenę, jej chłopakiem jest gwiazda, a
wiesz co się w takim towarzystwie dzieje... - zażartował.
- Nie martw się o to. - zaśmiał się mój tata.
- Dobrze znam jego samego i jego rodziców. To porządni ludzie. - powiedział i
puścił od mnie oczko, a ja się uśmiechnęłam.
Po chwili usłyszeliśmy dźwięk mojej komórki,
wyjęłam ją z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz - „Carlos ♥” .
- Przepraszam
na chwilę. - powiedziałam i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. - Cześć
Carlos.. - powiedziałam, gdy nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Skarbie. - usłyszałam głos mojego
chłopaka. - Jak podróż, jesteś już w domu?
- Tak, czekała mnie tu niespodzianka.
Pamiętasz jak opowiadałam Ci o bracie mojej mamy?
- Kacper, tak?
- Dokładnie. Wrócił ze swoją rodziną do
Polski na stałe. A co u Ciebie?
- U mnie... U mnie jest nudno, bo nie ma
Ciebie. Tęsknie!
- Ja też. Tak bardzo, bardzo. -
odpowiedziałam.
- Wiesz, mamy kolejną fotkę uwiecznioną w
magazynie dla małolat.
- Tak? A skąd o niej wiesz? Podobno nie
czytasz takich pisemek. - zaśmiałam się.
- Wyobraź sobie, że mała Kelly przegląda już
takie gazety i to od niej to wiem. Zdjęcie jak stoimy przytuleni na korytarzu
na lotnisku. I jakiś tekst typu „żegnają się jakby jedno z nich jechało na wojnę”.
- usłyszawszy to, zaśmiałam się bo
przypomniałam sobie rozmowę z Carlosem przy pakowaniu się.
- To znając życie na polskich portalach
plotkarskich ukaże się to dopiero wieczorem albo jutro. - zaśmiałam się.
- No
dobra, będę już kończył, bo właśnie krótka przerwa się skończyła i wracamy do
kręcenia kolejnej sceny.
- No dobrze. Tęsknię.
- Ja też tęsknię.
- Powiesić tego, kto wymyślił tęsknotę. -
zażartowałam.
- Heh, dobra jestem za. Pa.
- Do usłyszenia. - powiedziałam i się
rozłączyłam.
Dopiero teraz rozglądnęłam się po swoim
pokoju. Nie byłam w nim przez całe wakacje, ale nic się nie zmieniło. Wszystkie
plakaty, zdjęcia i inne moje rzeczy ciągle były w tym samym miejscu. Usłyszałam
pukanie do drzwi.
- Proszę. - odpowiedziałam i po chwili do mojego
pokoju wszedł Kacper.
- Nie przeszkadzam? - pokręciłam głową na
znak, że nie przeszkadza. - Znasz moją ciekawość... A teraz jestem ciekawy jak
wygląda ten twój chłopak. - o takk! Kacper to naprawdę ciekawska osoba...
Gorzej niż baba normalnie.
- Odwróć się. - powiedziałam. - Co widzisz?
- No co widzę... Ścianę oblepioną plakatami.
- Widzisz ten największy plakat? Podejdź do
niego.
- Aha, któryś z tych czterech chłopców jest
twój? - kiwnęłam głową na tak.
- Teraz zgaduj. - zaśmiałam się, a ten udał
zamyślonego i przyglądał się plakatowi.
- Mogę? Byłam zobaczyć czy maluchy dalej śpią
i weszłam tu. - to była Karolina.
- Karola, ona każe mi zgadywać który chłopak
z tej czwórki jest jej... - pożalił się żonie.
- Oj biedaku... - zaśmiała się Karolina.
- Hmmm, no dobra. Stawiam na tego. - wskazał
palcem na Logana.
- Pudło. - zaśmiałam się, a mężczyzna dalej
myślał.
- A ja stawiam na tego. - Karolina wskazała
na Carlosa.
- Brawo. - zaśmiałam się.
- Ejj, właśnie miałem na niego wskazać. -
zajęczał Kacper.
- Oczywiście. - zaśmiała się i pocałowała go
przelotnie w usta.
- A jak zgadłaś, że to ten? - zapytał się.
- Po pierwsze jest przystojny, a po drugie
wystarczyło się rozglądnąć po pokoju. - zaśmiała się Karolina i wskazała na
nasze wspólne zdjęcie zrobione kilka dni przed wyjazdem.
- No tak, na razie zdążyłam tylko to
rozpakować. - zażartowałam i zaczęliśmy się śmiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz