sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 10



Nie byłam zła, na co miałabym być? Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, a nie z taką różnicą wieku, no ale trudno, stało się. Już czasu się nie cofnie. Powiedziałam podobnie moim rodzicom, gdy siedziałam z nimi jeszcze w salonie. Potem poprosiłam tatę by pomógł mi zanieść torby na górę, bo chciałabym się rozpakować. Pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam dwa zdjęcia i ramki z torby. Włożyłam fotografie do ramek i postawiłam na stoliku nocnym obok lampki. Wyciągnęłam wszystkie ubrania i pozostałe rzeczy na łóżko i zaczęłam układać je w szafach i na półkach.
- Mogę? - gdy już trochę moich rzeczy znikło z łóżka do mojego pokoju weszła mama.
- Jasne. Właśnie się składam ubrania z walizek.
- Pomogę Ci. - powiedziała moja mama i już zaczęła składać moje ubrania. - No, mogłam się domyślić. - powiedziała mama. -  Nawet metki nie odcięłaś. - zażartowała. Gdy się odwróciłam do niej zobaczyłam, że trzyma w rękach mini którą mi wmusili. - Jesteś strasznie uparta. - zaśmiała się i rzuciła nią we mnie.
Szybko nam nawet poszło, po dwudziestu minutach uporałyśmy się ze wszystkim. Usiadłyśmy na łóżku żeby odpocząć, wtedy moja mama zobaczyła dwie ramki stojące na nocnym stoliku.
- Jejku, skąd je masz? - zapytała uśmiechnięta kobieta i podniosła obydwie ramki. - Ślicznie wyglądaliście. - dodała.
- Sugerujesz, że teraz nie wyglądam ślicznie. - zażartowałam. - Dostałam te zdjęcia od Marii.
- Fajnie tu wyglądacie razem z Carlosem na tym zdjęciu. - powiedziała i postawiła to zdjęcie na swoim miejscu. To na którym byliśmy w piątkę ciągle trzymała. Wstała i podeszła do jednego z plakatów powieszonych na ścianie.
- No, no... Na tym zdjęciu tacy mali chłopcy, a teraz wyrośli na niezłych przystojniaków. - powiedziała. - Który Ci się podoba? - zaśmiała się moja rodzicielka.
- Mamo! - nie mogłam przecież powiedzieć jej, że od dawna podoba mi się Carlos.
- No dobra, ja ci już nie przeszkadzam. - powiedziała, odstawiła ramkę, pocałowała mnie w czoło i wyszła. Byłam zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

10 miesięcy później.

"O Babilonie, Babilonie. Twój obraz w mojej głowie płonie. O Babilonie, Babilonie. Czy kiedykolwiek Cię dogonię..." - słuchałam muzyki, siedziałam na ławce i cieszyłam się promieniami słońca, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
- A ty co tu robisz tak wcześnie? - usłyszałam głos Bartka.
- Będziesz tęsknić za szkołą? - zażartował Kamil.
- Mały mnie wcześnie obudził i już nie mogłam zasnąć, więc wyszłam wcześniej. - powiedziałam Tak, urodził mi się brat, Filip. Ma już miesiąc i jest gorszy od koguta na wsi. Mama mówi że jest podobny do mnie, nie wiem z której strony, ale niech już jej będzie. Mam ciągły kontakt z Rafem i Vanessą, zdjęcia małego powędrowały do Stanów już trzy godziny po tym jak się urodził. Najśmieszniejsze jest to że oni tam uważają tak samo jak moja mama, Filip jest do mnie podobny. Z chłopkami nie mam kontaktu, jedynie czasem dostaje od nich pozdrowienia gdy dostaje maila od Van lub od Rafa.
- Mamy jeszcze dwadzieścia minut. Potem zacznie się " początek końca " . - powiedział Mateusz i usiedli obok mnie. Dziesięć minut później dołączyły do nas jeszcze inne dziewczyny z klasy, minęły nas też dużo wcześniej wspominane trzy Kleopatry, popatrzyły na żeńską część naszej paczki ze wzrokiem zabójcy, a do Kamila, Bartka i Mateusza zaczęły się szczerzyć.
- Wiecie, mi to chyba najbardziej będzie brakowało tych trzech... - odezwał się Bartek. Reszta popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Zawsze się można z nich nieźle pośmiać. - dodał.
- No chyba, że tak. Ja już myślałem że oszalałeś... - zażartował Kamil.
Godzinę później było już po wszystkim Wyszliśmy ze szkoły i zobaczyliśmy tłum uczniów tłoczących się przed bramą wejściową.
- Co się dzieje? - zapytałam Eweliny, gdy podeszliśmy do nich z chłopakami.
- Jakaś limu... - zaczęła.
- Limuzyna. Czarna długa limuzyna! - przerwała jej jedna Kleopatra.
- Na pewno w środku siedzi jakiś przystojny aktor albo piosenkarz. Przyjechał po nas. - podniecała się druga. Wtedy miejsca pasażera wyszedł mężczyzna z megafonem i zaczął mówić po angielsku.
- Słuchajcie wszyscy. Szukam pewnej dziewczyny. Mam nadzieję, że mi pomożecie. Dziewczyna ma na imię Lena i właśnie ukończyła klasę maturalną. - powiedział facet.
- Tu jest! - krzyknęła jakaś dziewczyna stojąca obok.
- Idź tam Lena. - powiedział Kamil.
- Zwariowaliście, ja się nie ruszam z miejsca.
- Facet Cię szuka. Idź i dowiedz się czego chce. - powiedział Bartek i nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo trójka moich kumpli wypychała mnie na przód tłumu. - Jest tu. - krzyknął i uśmiechnął się Kamil. Facet do mnie podszedł i powiedział:
- Jestem Mark. - przedstawił się i podał mi rękę. - Zapraszam Cię do środka. - wskazał na czarny pojazd.
- Ale... - zaczęłam, ale Mark mi przerwał.
- Wykonuję moją pracę, więc proszę mi jej nie utrudniać. - powiedział i uśmiechnął się przyjacielsko
- Lenko, kochanie! Możemy jechać z tobą? Prosimy!!!! - obskoczyły mnie Kleopatry i zaczęły jęczeć. - Kochana przyjaciółeczko, prosimy zabierz nas ze sobą. - ciągnęły.
- Pomóż. - wyszeptałam do Marka, ten pociągnął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę limuzyny Tamte na szczęście zostały tam gdzie stały. Mężczyzna otworzył mi drzwi i zaprosił do środka. Wsiadłam do pustego pojazdu, Mark zamknął za mną drzwi i usiadł na miejscu pasażera obok kierowcy. Gdy ruszyliśmy, włączył się duży telewizor zawieszony na przodzie. Na ekranie pojawili się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz