sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 20



- Ałuuuuuaaa. - obudziłam się z wielkim bólem głowy, usiadłam trzymając się za głowę i rozglądnęłam się. Siedziałam na dużym łóżku, w białej pościeli, przede mną było duże okno, zasłonięte roletami.
- No, nasza śpiąca królewna się obudziła... - zaśmiał się Carlos wchodząc do pokoju, podał mi butelkę wody i usiadł obok, na kraju łóżka.
- Jeny Carlos, co tu się działo?! - zapytałam trochę przestraszona.
- To była długa i szalona noc. - odpowiedział z uśmiechem na ustach chłopak.
- Carlos!- krzyknęłam. - Ale... Mógłbyś dokładniej?
- W takim razie powiedz powiedz co pamiętasz...
- Siedzieliśmy i piliśmy piwo, rozmawialiśmy o tobie i o Jamesie i Meggie, potem Vanessa musiała iść. Później otworzyliśmy jakieś wino i potem czarna dziura... - powiedziałam i napiłam się wody.
- Gdy butelka była już pusta, postanowiliśmy zagrać w butelkę, na prawdę.  Padały jakieś głupie pytania i odpowiedzi. Potem zaczęli się rozchodzić, ty zasnęłaś i zaniosłem Cię tutaj. Na prawdę jesteś naszą fanką i masz całą ścianę w naszych plakatach w pokoju w Polsce? - zapytał uśmiechnięty chłopak.
- Cooo?!?!?!?! Proszę, jeżeli będę kiedykolwiek piła w twoim towarzystwie to nie postaraj się nie dopuścić mnie do takiego stanu.
- Obiecam, jeżeli odpowiesz na pytanie.
- Tak. Przed wyjazdem byłam waszą fanką i nadal jestem. - odpowiedziałam. - Od jakichś dwóch i pół roku, może dłużej... - dodałam.
-W takim razie obiecuję. - powiedział ciągle śmiejący się chłopak. - Myślę, że mało kto będzie pamiętał tą grę i odpowiedzi. - dodał po chwili.
- To dobrze. - odpowiedziałam ciągle trzymając się za głowę.
- Aha, i jeszcze jedno. Podnieś lewą rękę i popatrz się na szycie... - powiedział, a ja nieźle zdziwiona zrobiłam co kazał.
- Szlag. Po czym to jest pamiątka?!?! - zapytałam, gdy zobaczyłam że mój T-shirt prawie z góry na dół był rozpruty.
- Ja nie wiem co ty robiłaś, ale miałaś bliskie spotkanie z klamką.
- Z klamką!?
- Zahaczyłaś się o klamkę, gdy wychodziłaś z łazienki, na początku nie poczułaś i ciągłaś, no i z tego ta dziura.
- Nigdy więcej tak nie piję! - schowałam głowę w poduszkę i zaczęłam jęczeć. Chłopak wstał podszedł do szafki i wyciągnął z niej czerwony T-shirt.
- Jeżeli śpiąca królewna zgłodnieje to zapraszam do kuchni. - powiedział, rzucił koszulkę na łóżko i wyszedł.
" Nie dość, że przystojny to opiekuńczy" – pomyślałam i ubrałam na siebie czerwoną koszulkę. Powąchałam ją, tak jak myślałam cała pachniała młodym Latynosem, niewysokim, brązowookim szatynem. Wstałam i pijąc wodę wyszłam z pokoju.
- Do twarzy Ci w moim T–shirtcie. - usłyszałam, gdy weszłam do kuchni. Carlos siedział przy zastawionym stole i pił kawę. - Zapraszam na śniadanie. Kawy? - zapytał i wskazał mi miejsce przy stole.
- O niczym innym teraz nie marzę. - odpowiedziałam siadając, a chłopak nalał mi do kubka czarnego napoju. Na stole stały przyozdobione talerze, a na nich różności. "Ideał, po prostu ideał" – pomyślałam. - Kurcze, zapomniałam! Twoi rodzice na pewno się o mnie martwią, muszę do nich zadzwonić.
- O to się nie martw, już wiedzą. Byli trochę rano przestraszeni, ale gdy do nich zadzwoniłem to ich uspokoiłem.
- Dziękuję Ci za wszystko.
- Spoko. Smacznego.
- Smacznego. - odpowiedziałam i zaczęliśmy jeść.
Podczas tego śniadania, śmialiśmy i zachowywaliśmy się jak dzieci. Tak jak za dawnych lat:) Potem wszystko posprzątaliśmy.
- Ja już się będę zbierać. - powiedziałam kończąc wycierać talerz
- Poczekaj, odwiozę Cię. - powiedział.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Dawno nie byłem w domu, więc odwiezienie Ciebie będzie pretekstem, żeby zawitać w tamte progi. - uśmiechnął się chłopak.
Chłopak wziął kluczyki i portfel i wyszliśmy z mieszkania.
- Carlos, jeszcze raz Ci dziękuję. I przepraszam, że zajęłam twoje łóżko. - zaśmiałam się gdy wsiadaliśmy do samochodu.
- Nie martw się, moja kanapa też jest bardzo wygodna. - uśmiechnął się chłopak i ruszyliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz