- Ałuuuuuaaa. - obudziłam się z wielkim bólem
głowy, usiadłam trzymając się za głowę i rozglądnęłam się. Siedziałam na dużym
łóżku, w białej pościeli, przede mną było duże okno, zasłonięte
roletami.
- No, nasza śpiąca królewna się obudziła... -
zaśmiał się Carlos wchodząc do pokoju, podał mi butelkę wody i usiadł obok, na
kraju łóżka.
- Jeny Carlos, co tu się działo?! - zapytałam
trochę przestraszona.
- To była długa i szalona noc. - odpowiedział
z uśmiechem na ustach chłopak.
- Carlos!- krzyknęłam. - Ale... Mógłbyś
dokładniej?
- W takim razie powiedz powiedz co
pamiętasz...
- Siedzieliśmy i piliśmy piwo, rozmawialiśmy
o tobie i o Jamesie i Meggie, potem Vanessa
musiała iść. Później otworzyliśmy jakieś wino i potem czarna dziura... -
powiedziałam i napiłam się wody.
- Gdy butelka była już pusta, postanowiliśmy
zagrać w butelkę, na prawdę. Padały
jakieś głupie pytania i odpowiedzi. Potem zaczęli się rozchodzić, ty zasnęłaś i zaniosłem Cię tutaj. Na prawdę jesteś naszą
fanką i masz całą ścianę w naszych plakatach w pokoju w Polsce? - zapytał
uśmiechnięty chłopak.
- Cooo?!?!?!?! Proszę, jeżeli będę
kiedykolwiek piła w twoim towarzystwie to nie postaraj się nie dopuścić mnie do
takiego stanu.
- Obiecam, jeżeli odpowiesz na pytanie.
- Tak. Przed wyjazdem byłam waszą fanką i
nadal jestem. - odpowiedziałam. - Od jakichś dwóch i pół roku, może dłużej... -
dodałam.
-W takim razie obiecuję. - powiedział ciągle
śmiejący się chłopak. - Myślę, że mało kto będzie pamiętał tą grę i odpowiedzi.
- dodał po chwili.
- To dobrze. - odpowiedziałam ciągle
trzymając się za głowę.
- Aha, i jeszcze jedno. Podnieś lewą rękę i
popatrz się na szycie... - powiedział, a ja nieźle zdziwiona zrobiłam co kazał.
- Szlag. Po czym to jest pamiątka?!?! -
zapytałam, gdy zobaczyłam że mój T-shirt prawie z góry na dół był rozpruty.
- Ja nie wiem co ty robiłaś, ale miałaś
bliskie spotkanie z klamką.
- Z klamką!?
- Zahaczyłaś się o klamkę, gdy wychodziłaś z
łazienki, na początku nie poczułaś i ciągłaś, no i z tego ta dziura.
- Nigdy więcej tak nie piję! - schowałam
głowę w poduszkę i zaczęłam jęczeć. Chłopak wstał podszedł do szafki i
wyciągnął z niej czerwony T-shirt.
- Jeżeli śpiąca królewna zgłodnieje to zapraszam
do kuchni. - powiedział, rzucił koszulkę na łóżko i wyszedł.
" Nie dość, że przystojny to
opiekuńczy" – pomyślałam i ubrałam na siebie czerwoną koszulkę. Powąchałam
ją, tak jak myślałam cała pachniała młodym
Latynosem, niewysokim, brązowookim szatynem. Wstałam i pijąc wodę wyszłam z
pokoju.
- Do twarzy Ci w moim T–shirtcie. -
usłyszałam, gdy weszłam do kuchni. Carlos siedział przy zastawionym stole i pił
kawę. - Zapraszam na śniadanie. Kawy? - zapytał i wskazał mi miejsce
przy stole.
- O niczym innym teraz nie marzę. -
odpowiedziałam siadając, a chłopak nalał mi do kubka czarnego napoju. Na stole
stały przyozdobione talerze, a na nich różności.
"Ideał, po prostu ideał" – pomyślałam. - Kurcze, zapomniałam! Twoi
rodzice na pewno się o mnie martwią, muszę do nich zadzwonić.
- O to się nie martw, już wiedzą. Byli trochę
rano przestraszeni, ale gdy do nich zadzwoniłem to ich uspokoiłem.
- Dziękuję Ci za wszystko.
- Spoko. Smacznego.
- Smacznego. - odpowiedziałam i zaczęliśmy
jeść.
Podczas tego śniadania, śmialiśmy i
zachowywaliśmy się jak dzieci. Tak jak za dawnych lat:) Potem wszystko
posprzątaliśmy.
- Ja już się będę zbierać. - powiedziałam
kończąc wycierać talerz
- Poczekaj, odwiozę Cię. - powiedział.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Dawno nie byłem w domu, więc odwiezienie
Ciebie będzie pretekstem, żeby zawitać w tamte progi. - uśmiechnął się chłopak.
Chłopak wziął kluczyki i portfel i wyszliśmy
z mieszkania.
- Carlos, jeszcze raz Ci dziękuję. I
przepraszam, że zajęłam twoje łóżko. - zaśmiałam się gdy wsiadaliśmy do
samochodu.
- Nie martw się, moja kanapa też jest bardzo
wygodna. - uśmiechnął się chłopak i ruszyliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz