**Oczami Leny**
- Chodźcie tu! Mamy ciało! - krzyknął jeden z
mundurowych do mnie, Krzyśka i Kuby. Staliśmy we trójkę nad rozłożoną mapą
okolicy. Byliśmy nad rzeka na obrzeżach miasta. Na głos
policjanta zerwaliśmy się i zaczęliśmy biec w jego stronę. Zatrzymaliśmy się
przy brzegu, na który właśnie kładli wyłowione przed chwilę ciało młodej
dziewczyny.
- Czyli jednak skoczyła z tego mostu, a prąd
przyciągnął ją aż tutaj... - powiedział starszy Pawłowski.
- Tam ją ostatnio widziano, a technicy na
miejscu nie znaleźli żadnych śladów, co wskazywałyby na obecność osób trzecich.
- dodałam.
- Zabieramy ją do siebie, zrobię dokładną
sekcję i dam wam znać. Ale tak jak ustaliliście wygląda to na samobójstwo. -
dopowiedział lekarz sądowy.
- Dobra, to my wracamy. - powiedział
Krzysztof i nasza trójka ponownie skierowała się w stronę samochodów. - To wy
jedźcie na Klonową*, a ja pojadę do rodziców dziewczyny
powiadomić ich o znalezieniu ciała ich córki. - dodał, gdy byliśmy już przy
samochodach.
- Okey. - odpowiedzieliśmy razem z Kubą i
wsiedliśmy do naszego służbowego samochodu.
- I pomyśleć, żeby popełniać samobójstwo z
powodu rozstania się z chłopakiem. - powiedziałam gdy byliśmy już w drodze na komendę.
- No właśnie. Nie ogarniam tego waszego
damskiego toku myślenia.
- Ja takiego toku też nie ogarniam i to nie
znaczy, że każda tak reaguje... Masz żywy przykład – mnie. Popłakać sobie
można, no ale bez przesady, to nie koniec świata. Dalej się
żyje. - odpowiedziałam.
- Zawsze mogłaś tak zareagować.
- Ale tak się nie stało. Nigdy nie
rozumiałam, nie rozumiem i pewnie nie zrozumiem dziewczyn, które zabijają się
tylko dlatego, że rozstały się z chłopakiem.
- Skończ z tym. - powiedział nagle, co mnie
zaskoczyło, nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Ale z czym?
- Z podwójną Leną... Będąc na dyżurze, na
akcji czy zwykłym obchodzie jesteś twarda, nic po tobie nie widać. Wszyscy cię podziwiają, bo i tak wiedzą co się stało w twoim życiu. A gdy
wychodzisz z tego policyjnego świata zamykasz się w sobie i płaczesz wtulona w
kąt.
- Właśnie dlatego chcę żeby ten ostatni
tydzień trwał jeszcze jak najdłużej. - powiedziałam ściszonym głosem. - Ten
staż mi pomaga, nie myślę wtedy tyle o Carlosie. Tak samo pomagają
mi spotkania z wami, moimi przyjaciółmi.
* - chciałam znaleźć jakieś inne określenie
'jechania na komendę, czy komisariat'. Wymyśliłam, że komenda będzie na ulicy Klonowej :)
Ranek, następnego dnia.
Świat i wszystko dookoła tętniło życiem, tylko
nie ja... Znów obudziłam się niezdolna do życia, ciągle miałam nadzieję, że to
wszystko to tylko zły sen. Za chwilę otworzą się drzwi i do
pokoju wejdzie roześmiany Carlos, ale rzeczywistość była inna. Taka
prawdziwa... Wygramoliłam się z łóżka, ubrałam jasne dresowe spodnie i czerwoną
bokserkę, uczesałam włosy i zeszłam na dół. Na szczęście na komisariat miałam
dopiero jechać wieczór. Nikogo nie było, weszłam do kuchni i zobaczyłam
przyklejoną do lodówki karteczkę.
"Tata jest w pracy, a ja z Filipem u
Karoliny i Kacpra. Mama"
Zdjęłam ją jednym ruchem ręki i wyrzuciłam do
stojącego obok kosza. Zjadłam na śniadanie płatki z mlekiem i wróciłam do swojego pokoju. Z wielką niechęcią posprzątałam w
nim i włączyłam swojego laptopa. Portale społecznościowe, wiadomości z okolicy,
kraju i świata, fora i strony z plotkami o gwiazdach.
Przewijałam te artykuły z góry na dół
szukając czegoś ciekawego.
„Doda nagrywa nową płytę” - dalej.
„Jolie i Pitt przechodzą kolejny kryzys” - nie interesuje mnie.
„Siostry Bohosiewicz znów się kłócą” - ej, napiszcie w końcu o czymś sensownym.
„Powrót w wielkim stylu” - nagłówek wydał się ciekawy, zjechałam
troszkę niżej i zobaczyłam coś, czego nie chciałam zobaczyć. Łza sama poleciała mi po policzku. Kliknęłam na napis i ukazał mi się cały
artykuł.
Powrót w wielkim stylu!
Mówią, że dwa razy do tej samej rzeki się nie
wchodzi, on jednak spróbował. Młody piosenkarz Carlos Pena (Big Time Rush) znów
jest z aktorką Samanthą Droke. Widziano ich
ostatnio razem, pokazali się też jako para na wczorajszej gali. Co stoi za
takim szybki powrotem? A co z poprzednią
miłością młodego Latynosa, śliczną szatynką z Polski?Już mu się znudziła i
postanowił wrócić do swojej eks?
Pod tekstem zamieszczone było ich wspólne
zdjęcie, ona uśmiechnięta, a on poważny. Obejmowali się.
Nie wytrzymałam, wstałam przejechałam ręką po
włosach, przeszłam się kilka razy po pokoju, w końcu zatrzymałam się przed
szafą i uderzyłam w drzwiczki dwoma pięściami. Uderzyłam
mocno, dłonie z bólu zaczęły mi pulsować. Niech boli, ten ból jest
nieporównywalny do niczego. Na pewno nie do tego co się teraz dzieje w środku
mnie. Odwróciłam się plecami do szafy i opierając się o nią zsunęłam się na
ziemię. Usiadłam na podłodze, przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i zaczęłam płakać. Łzy leciały jednym wielki
strumieniem. Gdy ktoś chciał je policzyć, to od razu mówię, że wynik wyjdzie mu
w hektolitrach.
Cierpiałam, facet za którego oddałabym życie
jest sobie teraz, jakby nigdy nic z inną i to jeszcze z taką, która zabawiła
się nim, zdradziła i zostawiła. Co on w niej widzi?
Dlaczego w ogóle do niej wrócił?! Dlaczego!? Moje serce się rozdzierało,
krzyczało i płakało razem ze mną.
- Carlos! - krzyknęłam przez łzy. Dobrze, że
nikogo nie ma, od razu wszyscy by tu przybiegli i patrzyli jak to płaczę. - Co
ja mam teraz ze sobą zrobić, ja nie potrafię teraz o nim
zapomnieć! Proszę daj mi jakiś znak, cokolwiek! - wpatrywałam się przez okno w
niebo jakby zaraz miało coś się stać.
Wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka przy drzwiach.
Nie zareagowałam. Dźwięk się powtórzył.
Demon zbiegł na dół i zaczął szczekać. Po
chwili usłyszałam otwierające się drzwi, które po chwili się zamknęły.
- Lena! Jesteś?! Musisz być, bo dom jest
otwarty! - usłyszałam głos mojej kuzynki. Wbiegła po schodach i weszła razem z
psem do mojego pokoju. Najpierw spojrzała na siedzącą na
podłodze mnie, a później na ekran laptopa, na którym nadal widniało zdjęcie
Carlosa i Droke. Podeszła do mnie, przykucnęła i przytuliła. - Też przedtem to
znalazłam. - wyszeptała.
- Ale dlaczego akurat z nią?! Jeszcze miesiąc
temu zarzekał się, że nic go z nią nie łączy! - powiedziałam przez łzy.
- Ciii, nie płacz. On nie jest wart tych łez. - uspokajała
mnie Maja.
- No, ale ja go kocham. - załkałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz