Na nagraniu zobaczyłam czwórkę uśmiechniętych
przyjaciół. Jak jakaś głupia ciągle
patrzyłam się na Carlosa, wyglądał
ślicznie, miał na sobie czarne rurki i koszulę w biało – czarną kratę, hmmm. ( pod koniec odcinka "Big Time
Girlfriends " był
podobnie ubrany ).
- Lena, na poprzednich wakacjach obiecałem,
że się spotkamy. Teraz jak my mamy trochę wolnego czasu i ty uporałaś się z wszystkimi testami, tak
łatwo się od nas nie odczepisz. - powiedział Carlos z uśmiechem na ustach.
- Właśnie! Teraz pojedziesz do domu, samochód
będzie na ciebie czekał, spakujesz się i potem pojedziesz na lotnisko. O 20 jest wylot. Twoi rodzice
już o wszystkim wiedzą. - dodał Logan.
- Bilet ma Mark, więc o nic się nie martw. -
oznajmił Kendall.
- No wiesz, ma się o co martwić... W co się
ubrać, jak każda kobieta... - powiedział James do Kendalla. Wtedy cała czwórka się zaczęła śmiać, z
resztą razem ze mną.
- W każdym bądź razie będziemy na ciebie
czekać, ale gdzie to jest niespodzianka. - powiedział Logan.
- Do zobaczenia, cześć. - powiedzieli i
filmik się skończył.
Po krótkim czasie dojechaliśmy pod mój dom,
gdy limuzyna się zatrzymywała, akurat moja wścibska sąsiadka szła z pełnymi workami, gdy Mark
otworzył mi drzwi i gdy kobieta zobaczyła,
że ja z niej wysiadam o mało nie
weszła w latarnie, z trudem powstrzymywałam śmiech, wybuchłam dopiero gdy minęłam furtkę
- Mamo! Jadę do Stanów! - wykrzyczałam
wbiegając do domu.
- Tak, wiem. Zostałam już poinformowana. -
powiedziała moja mama robiąc w kuchni mleko dla mojego małego brata.
- Niech zgadnę, Młody śpi? Inaczej byś go
sama nie zostawiła.
- Nie martw się, jest na polu i ma
towarzystwo. - powiedziała moja rodzicielka z takim uśmiechem jakby coś
kombinowała.
- Tata jest w pracy. - zorientowałam się.
- Czy ja mówię, że jest z nim tata? -
zapytała, objęła mnie ramieniem i poprowadziła mnie do tylnego wyjścia prowadzącego na ogród.
Gdy wyszłyśmy na zewnątrz stanęłam jak
wryta... Obok wózka z moim bratem stali Logan, Carlos, Kendall i James. Nie zauważyli nas,
bo stali odwróceni i interesowali się Młodym.
- Chłopaki, nasza absolwentka wróciła. - gdy
usłyszeli głos mojej mamy automatycznie się odwrócili.
Kurcze! Zawsze chciałam ich spotkać, ale
nigdy nie wyobrażałam sobie jak będzie to wyglądać. Więc ten moment był wielką
niewiadomą.
- Chodź skarbie. - powiedziała moja mama i
pociągnęła mnie za sobą.
" Co ja
mam zrobić, co powiedzieć" – myślałam ciągle, lecz gdy zobaczyłam
uśmiechnięte miny chłopaków, zrobiłam to co oni – uśmiechnęłam się.
- Gratulujemy Ci ukończenia szkoły. -
powiedział Logan i podał mi rękę, po czym zrobiła to samo pozostała trójka.
Moja mama usiadła na ławce i zaczęła karmić Filipa.
- Dziękuję. Jeżeli jesteście tutaj to po co
był ten filmik? - zapytałam.
- Bo nasza obecność w Polsce miała być
niespodzianką. - powiedział uśmiechnięty Carlos.
- I jest. Naprawdę się cieszę, że po tylu
latach mogę was znowu zobaczyć. - wtedy usłyszeliśmy dzwoniący telefon.
- Przepraszam na chwilę. - powiedział Carlos
po sprawdzeniu kto dzwoni i odszedł kawałek dalej.
- Stawiam dychę, że to ta Barbie... -
powiedział Kendall.
- My też tak myślimy. - dodał James.
- Barbie? - zapytałam zdziwiona.
- Laska która owinęła sobie Carlosa wokół
palca, a on oczywiście jest ślepy i nie widzi, że ona jest z nim tylko dlatego żeby znów o niej mówili.
Wielka modelka, co wskakuje wszystkim do łóżka by
coś osiągnąć. - powiedział
troszkę zdenerwowany Logan. " Co?! Mój Carlos ma dziewczynę?!
Niemożliwe!" - pomyślałam.
- Dlaczego po prostu mu tego nie powiecie? -
powiedziałam.
- Lena, robiliśmy już to setki razy, a on
ciągle mówi że się na nią uwzięliśmy Nie zdziwił bym się jakby to była jakaś wiedźma i rzuciła na naszego
Carlosa jakieś zaklęcie. - podsumował Kendall.
- No cóż, czasem miłość jest ślepa. Ja muszę
iść się przebrać i zacząć się pakować, żeby zdążyć. - powiedziałam i już
chciałam się odwrócić, ale przypomniałam
sobie jeszcze jedną rzecz. - James, nie jestem taką dziewczyną która ma wiecznie
problem w co się ubrać. - zaśmiałam się. Oni zrobili to samo i wtedy poszłam do swojego pokoju.
Po trzydziestu minutach do mojego pokoju
weszła mama.
- Chłopaki pilnują śpiącego Fifiego, a ja Ci
mogę pomóc.
- Radzę sobie. - powiedziałam.
- Zabierasz to ? - zapytała się i pokazała
palcem na stos ubrań leżący na moim łóżku, ja skinęłam głową. Ona zabrała się
za składanie i pakowanie ich do torby. - I jak spotkanie z idolami?
- Jak ma być? Normalnie. - uśmiechnęłam się.
Po godzinie moje bagaże były już gotowe.
Zniosłyśmy z mamą je na dół, a chłopcy zanieśli je do samochodu.
Później wrócił mój tata, który oczywiście już
wszystko wiedział, bo mama musiała go od razu powiadomić. Przywitał się z
chłopakami i potem zjedliśmy wszyscy obiad.
- Do wyjścia mamy niecałe 4 godziny, co my
będziemy tyle jeszcze robić? - zapytałam gdy już posprzątaliśmy po obiedzie.
- Jest ładna pogoda, więc możemy posiedzieć w
ogrodzie. - zaproponował mój tata.
- Wiesz, jednak mam już pomysł... -
powiedziałam z lekko skrzywioną miną. - Chłopaki co powiecie na to, gdybyśmy
poszli do pobliskiego parku?
- Możemy iść. - powiedział Carlos, a reszta
mu przytaknęła.
- Więc chodźmy:) - powiedziałam po czym wyszliśmy w piątkę na
zewnątrz. Wyszliśmy na ulicę i poszliśmy w kierunku parku.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o różnych
głupotach i nie tylko, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Po dwudziestu
minutach byliśmy już w parku. Gdy podeszliśmy do ramp i skoczni, rozpoznałam siedzących na ławce moich kumpli. Podeszliśmy do
nich i poznałam ich z moimi towarzyszami.
- Ta limuzyna pod szkołą, to wasza sprawka? -
zaśmiał się Kamil.
- Nasza. - odpowiedzieli w tym samym czasie.
- No dobrze, jeżeli panowie wolą sobie siedzieć
i plotkować to ja nie przeszkadzam... - zażartowałam i wzięłam leżącą
deskorolkę Bartka i wyjechałam na tor. Dla Kamila, Bartka i Mateusza to nie była nowość, ale Kendall, James, Carlos i Logan z tego
co widziałam patrzyli z ciekawością co ja wyrabiam z tą deską. Gdy zjechałam i
podeszłam do chłopaków, czwórka zaczęła mi bić brawo i gwizdać. Ja zaczęłam się
kłaniać i śmiać Naprawdę dobrze się z nimi czułam, gadałam z nimi jakbyśmy w
ogóle nie zrywali ze sobą kontaktu. Po chwili usłyszeliśmy jednostajne bicie
brawa. Odwróciliśmy się i Kamil przeklną pod nosem.
- A popołudnie zapowiadało się tak pięknie. -
westchnął Mateusz.
- No pięknie, nasza koleżanka zapomniała
chyba, że kiedyś była dziewczyną - usłyszałam drwiący śmiech ich liderki
Kleopatr. Powoli zaczęłam zaciskać pięści, ze złości.
- Lena, tylko spokojnie. - powiedział Kamil
widząc, że zaczynam się wkurzać.
- Kto to jest? - zapytał James.
- Trzy lalunie z naszej szkoły, które myślą,
że podbiją cały świat swoją i wdziękiem. No i oczywiście mają zamiar poślubić
jakieś zanane i nadziane osobistości. - zadrwiłam.
- Zaraz, zaraz czy to nie przypadkiem
chłopaki z Big Time Rush? - zawołała jedna z Kleopatr.
- O.o. Jeżeli nie chcecie za chwilę być
obskakiwani przez fanki...
- Ale jest ich tylko trzy... - przerwał mi
Kendall.
- Na razie jest ich tylko trzy. Jeden telefon
i jest ich trzydzieści. - dokończyłam.
- A to zmienia postać rzeczy... - powiedział
spokojnie Logan. - Jednak ratuj, one już telefony powyciągały. - krzyknął po
chwili.
- W nogi. - krzyknął Mateusz. Wszyscy
zaczęliśmy biec, Kleopatry też. Cwani Mateusz, Kamil i Bartek jechali na
deskach, a my musieliśmy biec, ale dotrzymywaliśmy im tempa. Gdy byliśmy w połowie parku, okazało się że biegnie za nami nie trzy
dziewczyny,a ale sześć, i najciekawsze że stopniowo ich przybywało.
- One się mnożą?! - wykrzyczał Kamil.
Wtedy wybiegliśmy z parku i skręciliśmy w
jakąś ciemną uliczkę. Na szczęście zagorzałe fanki chłopaków nie zauważyły tego
i pobiegły dalej. My poczuliśmy ulgę.
- Widzę, że tu też powinniśmy zorganizować w
końcu koncert, bo z tego co widzę to tutaj też mamy fanki. - zaśmiał się
Carlos.
- Dokładnie. - odpowiedziałam. - Myślę, że
musimy ostrożnie wrócić do domu, bo w końcu nas tutaj znajdą. - dodałam.
- Dobry pomysł. - odpowiedział Logan. Chłopcy
na deskach wyjechali pierwsi na zwiad czy nie natkniemy się na dziewczyny. Na
szczęście ich nie było, więc poszliśmy wszyscy w stronę
mojego domu.
Pod domem pożegnałam się z moimi skejtami,
chłopcy z BTR też się z nimi pożegnali i wróciliśmy do domu. Tam
opowiedzieliśmy naszą przygodę moim rodzicom, wszyscy się z tego śmialiśmy.
- Teraz się Lena do tego przyzwyczajaj, bo
jak wyjdziesz gdzieś z nami w LA to może spotkać nas to samo. - dodał Carlos
dalej się śmiejąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz