Rano zajechałam na podziemny parking pod
naszym komisariatem. Zaparkowałam Tiguana i podeszłam do stojących obok siebie
trzech tuningowanych samochodów. Zdziwiłam się, bo miało być cztery.
Wyszłam na górę, było prawie pusto. W małym biurze siedziała tylko Laura.
- Cześć, a co tutaj tak pusto? - zapytałam.
- Hej, no pusto, pusto. Kaśka z Krzyśkiem
gdzieś w terenie, ja właśnie szukam informacji dla nich o takim jednym, Kinga z
Łukaszem pojechali do szpitala zobaczyć co z tym
kierowcą, Arek z Bartkiem jak wiesz, mają dopiero przyjechać wieczorem, a Kuba
gdy tylko przywieźli te bryki stojące na dole, na parkingu, od razu zabrał
jeden i pojechał na plac manewrowy, by sobie przypomnieć, cytuję : 'co to jest
szybkość i precyzja'.
- Ja się zastanawiam tylko co to z tego
dzisiejszego wyścigu będzie... - powiedziałam, siadając przy drugim biurku. -
Może być też tak, że nic się nie dowiemy na temat tego
kierowcy...
- No, ale może odkryjecie jakieś inne
nielegalne interesy i chcąc jedno, dostaniecie drugie. - powiedziała Laura.
- Być może. Kurcze, to moja taka pierwsza
akcja w policji. To się musi udać! - postanowiłam.
- heh, ja też mając te dwadzieścia lat,
miałam taki zapał do tej pracy. - zaśmiała się dziewczyna.
Wieczorem wróciłam do domu by coś zjeść i się
przebrać. Ubrałam rurki i białą koszulkę z napisem Wanted. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne, bo mimo tego,
że jest 18:30, słońce jeszcze dawało po oczach. Na dole ubrałam buty i pojechałam
z powrotem na komendę. Znów zaparkowałam samochód na podziemnym parkingu. Teraz
stały już cztery samochody potrzebne nam na wyścig. O 19 wszyscy zebraliśmy się w dużym
biurze, wszyscy Ci, którzy brali udział
w tej akcji: ja, Kinga, Łukasz, Bartek, Arek, Kuba i dwóch policjantów w
cywilu, których wcześniej widywałam tylko w mundurze. Tak jak wcześniej
uzgodniliśmy: Kuba jedzie jednym samochodem, ja drugim, Arek z Bartkiem trzecim
i Łukasz czwartym. Dwójka policjantów miała pojechać nieoznakowanym radiowozem.
Kinga z Laurą zostają na komisariacie. Wszystko ustaliliśmy, co kto robi.
Powtórzyliśmy wszystko jeszcze raz, żeby było jasne i przejrzyste. Każdy z nas
dostał słuchawkę, dzięki której mieliśmy ze sobą połączenie. Po 21 zeszliśmy na
dół by wybrać sobie samochody. Dopiero teraz się przyjrzałam tym samochodom,
przedtem tylko popatrzyłam, że stoją i tyle. Cztery samochody, każdy innej
marki. Kuba od razu podszedł do czarno – pomarańczowej Mazdy.
- Zaklepany od rana. - powiedział.
Faktycznie, gdy rano tu przyjechałam, to właśnie tego samochodu tutaj
brakowało.
Mi od razu wpadła w oko śnieżnobiała Honda,
chyba dlatego ten kolor tak mi się spodobał, bo obok stał zaparkowany mój biały
Tiguan... Stanęłam przy tym samochodzie i już go nie
odstąpiłam. Arek z Bartkiem mieli zielono – czarne Mitsubishi, a Łukasz aż
zacierał ręce na ostatniego czarnego Nissana. Wsiedliśmy do samochodów,
najpierw wyjechał Kuba, potem Bartek z Arkiem, trzecia ja, przedostatni Łukasz,
a ostatni wyjechali dwoje policjantów w cywilu w nieoznakowanym Fordzie. Na
miejscu byliśmy na kilka minut przed 22, więc mieliśmy jeszcze ponad pół
godziny. Mimo tego, kłębiło się tam mnóstwo ludzi, i dookoła było zaparkowane
dużo samochodów. Każdy z nas zaparkował w innym miejscu. Gdy krążyłam między
tymi samochodami i rozglądałam się, zaczepił mnie facet. Był to facet, który to
wszystko nam załatwił, mój informator.
- Mów do mnie po prostu Kruk. Tak mnie
nazywają. Kto wystartuje w tym wyścigu? - powiedział facet. Miał na sobie
jeansy, koszulę i marynarkę, wyglądał całkiem inaczej
niż ten dzień wcześniej w parku w dresie i z kapturem.
Zadzwoniłam do Kuby, żeby przyszedł. Gdy się
zjawił, przedstawiłam ich sobie.
- To jest Kuba, to on wystartuje w tym
wyścigu. Tylko mnie zastanawia jedno. O co tak właściwie się będą ścigać?
- No właśnie, po pierwsze dla przyjemności
własnej i tych co będą to oglądać, po drugie dla kasy, po to była potrzebna ta
stawka na wejście. I po trzecie, najważniejsze
facet, który to wszystko urządził, od razu mówię, że gość nie działa z prawem i
tak dalej, ale to można się domyślić. On szuka kogoś dobrego, kto zrobi dla
niego pewną robotę, a jaką to ja sam nie wiem.
- A dowiemy się tu czegoś o tym kierowcy z
wypadku? Po to tutaj tak właściwie jesteśmy. - wtrącił Kuba.
- No właśnie, musisz wygrać ten wyścig i
wejść na górę. - wskazał na wysoki budynek cały w szklanych oknach, prawie
wszędzie się świeciło. - Tam się pewnie czegoś
dowiesz. - dodał. W tym momencie ktoś zaczął wołać Kruka. - Okey, ja muszę
wracać do swojej roboty, jak wybije godzina to masz się stawić na starcie. -
powiedział i odszedł.
- No to się muszę raczej postarać. -
westchnął Kuba.
- No jeżeli chcemy rozwiązać sprawę to tak. -
powiedziałam i poszliśmy do Łukasza, rozmawialiśmy z nim i czekaliśmy, aż w
końcu wybije 22:30.
Gdy w końcu nadeszła na godzina ludzie
zrobili miejsce na tor, Kuba i dwa inne samochody podjechały na start. Akurat
Hondę postawiłam bliziutko pasa, na którym będą
się ścigać, więc oparłam się o maskę i miałam dobry widok. W końcu do tych stojących
na starcie samochodów podszedł łysy facet, niskiego wzrostu. Zaczął gadać z
kierowcami, słyszałam o czym rozmawiali, przez tą słuchawkę, wszyscy się
słyszeliśmy. Dali mu kasę, a ten odszedł od nich kawałek.
- Potrzebujemy jeszcze jednego kierowcy. Są
chętni? - zawołał. Chyba nikt nie chciał się ścigać. - Aha, no dobra, las
rąk... - zaczął się rozglądać, oglądał zaparkowane
najbliżej samochody. Podszedł bliżej Hondy i coś zaczął mówić do siebie pod
nosem. W końcu zapytał na głos: - Kto jest kierowcą tego samochodu? - wskazał
na śnieżnobiałą Hondę o którą się opierałam.
- Ja, a co? - odpowiedziałam.
- Ooo, nie myślałem, że kierowcą tak dobrego
auta okaże się kobieta, no ale dobrze... Stawaj na start. - on to powiedział,a
mnie zamurowało. Że niby co? Mam się ścigać?!
Tak samo zareagował Kuba stojący obok swojej Mazdy.
- Ja?! - jeszcze raz zapytałam.
- Tak, ty. Pokaż nam ile z niej wyciskasz.
Masz kasę?
- Nie, ale...
- Ja za nią założę. - przerwał mi męski głos,
odwróciłam się i jak się okazało był to Kruk. Podał łysemu pieniądze.
- Ty nam pomagasz, czy prowadzisz mnie na
śmierć?! - zapytałam po cichu, ale z lekko podniesionym tonem.
- Pomagam, stawaj na start. Teraz macie większe szanse na
wygranie i dostanie się do szefa. Jest was dwoje. Dasz sobie radę. - poklepał
mnie po ramieniu. - Spokojnie i szybko. To da się ze sobą połączyć,
spróbuj. - odszedł.
- Łatwo mówić. - wyszeptałam do siebie i
wsiadłam do samochodu i ustawiłam go na linii startu, tuż obok czarno -
pomarańczowej Mazdy. Nadal byłam w małym szoku,
jeszcze te dziesięć minut temu nawet przez głowę mi nie przeszło, że będę się
ścigać! Jak się zabiję, to obwinię za to tego łysola i Kruka!
- Damy sobie radę. - usłyszałam w słuchawce
głos Kuby, odwróciłam głowę w stronę
stojącego obok samochodu i kolegi siedzącego w nim.
- Musicie. - teraz usłyszeliśmy głos Łukasza.
- Trzymajcie się. - dodał.
Ja w tym momencie się przeżegnałam, a w tym
samym czasie usłyszałam śmiech Kuby.
- A ty się już nie odzywaj. - skrytykowałam
go.
Między samochodami stanęła dziewczyna z
chustką, odpaliliśmy silniki samochodów. Wszystkie cztery zaczęły gazować,
wydawać charakterystyczny dźwięk. Dziewczyna
upuściła chustkę, ja jak na znak nacisnęłam pedał gazu i ruszyłam z piskiem
opon...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz