niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 59



Prawie całą środę i czwartek przesiedzieliśmy w domu. Pogoda była nieciekawa. Ciągle padał śnieg i wiał silny wiatr.
W końcu nadszedł piątek, 31 grudnia – Sylwester. Rano zrobiliśmy zakupy na imprezę. Tak jak wspominałam, dom mojej babci jest duży i co roku organizuje taką imprezę sylwestrową. Jacyś znajomi, oczywiście towarzystwo górali i w tym roku jeszcze my.
- Co robisz? - usłyszałam za swoimi plecami. Carlos objął mnie w pasie. Ja stałam przy komodzie, na której stała wieża i obok niej leżało mnóstwo płytek z muzyką.
- Wybieram muzykę na wieczór. Usłyszycie w końcu jak brzmi polska, góralska muzyka. Widzę tu kilka fajnych składanek. - odpowiedziałam mojemu chłopakowi.
- No to wybierz coś takiego, przy czym można będzie potańczyć.
- Heh, okey. Czyli nie masz zamiaru cały wieczór podpierać ściany? - zaśmiałam się.
- Pewnie, że nie mam zamiaru. - odpowiedział z uśmiechem, gdy odchodził do chłopaków by pomóc im w przesuwaniu mebli.
O 19 wszystko było już gotowe, w najbliższych minutach mieli przybyć te kilka osób, które zaprosiła moja babcia.
W sumie było ich kilku: starsze małżeństwo z dwunastoletnią wnuczką, która spędzała u nich tą zimową przerwę, jakaś starsza kobieta z dwudziestoletnią córką i jeszcze jakiś facet.
No to tak, dwunastolatka i mało nie zemdlała na widok chłopaków, a dwudziestoletnia blondynka od razu przyczepiła się do Logiego. Ona się do niego lepiła, a on wzrokiem prosił o pomoc. Śmiesznie to wyglądało, mieliśmy niezły ubaw z Logana.
- Nie no, dobrana z was para. - zaczęłam się śmiać do Logana, gdy do niego podeszłam, on stał sam przy stoliku z napojami. - Jesteście już może na etapie wyznawania sobie miłości? - zaśmiałam się.
- No, powiedzmy. Etap jednostronny. - odpowiedział. - Ciągle się do mnie klei, miłość wyznaje i nawet planuję „naszą WSPÓLNĄ przyszłość” - powiedział z naciskiem na wspólną.
- Haha, skąd wiesz, może akurat przeznaczoną Ci kobietą jest Polka i to może nawet taka Góralka. Będzie Ci taką góralską gwarą mówić. - ciągle się z niego nabijałam.
- Faktycznie, nie wiem. Może to być Polka, a nawet Góralka. Ale proszę o jedno! Żeby to nie była ona! - wyjęczał.
- Oj tam, oj tam. Wiesz, że lubię się pośmiać z przyjaciół. - powiedziałam i upiłam trochę swojego drinka.
- Można się przyłączyć do rozmowy? - zapytał Carlos, który właśnie do nas podszedł.
- Oczywiście, że można. - odpowiedziałam mu z uśmiechem na ustach, on stanął obok mnie.
- To dobrze. Ta mała już na szczęście nie mdleje, już się przyzwyczaiła do naszej obecności, a twoja nowa przyjaciółka mówi tylko o tobie Logan. - zaśmiał się Carlito.
- Weź mnie nie dobijaj.
- Wytrzymasz jeszcze chwilę, impreza się skończy, gdy przywitamy Nowy Rok, a wraz z zakończeniem imprez skończy się twoja męczarnia z tą blondyną. - dodałam.
- No oby. - odpowiedział i poszedł do Kendalla i Jamesa.
Po 21 Mańka i Filip już słodko spali, położyli ich w pokoju jak najdalej salonu, by ich nie obudziły nasze rozmowy czy muzyka. Troszkę później Raf podkręcił trochę muzykę i pierwszy wyciągnął Vanessę na „parkiet”. Akurat poleciała piosenka, przy której można potańczyć. Ja i Carlos byliśmy drugą tańczącą parą. Widać, że przy takich rytmach dobrze się tańczy z Latynosem, przy rytmach piosenki Danza Kuduro (by Don Omar ft. Lucenzo). W połowie piosenki nastąpił tak zwany odbijany, ja tańczyłam z Rafem, a Carlos z Van. Przyznam, że ogólnie Latynosi to dobrzy tancerze, a szczególnie panowie Pena, z ich ojcem jeszcze nie tańczyłam więc nie mogę powiedzieć po kim to mają. Gdy piosenka się skończyła usłyszeliśmy, że siedzący zaczęli nam bić brawo. My zrobiliśmy teatralne ukłony.
- No i teraz proszę powiedzieć, z którym się lepiej tańczyło. - zaśmiał się Raf i wskazywał na siebie jakbyśmy miały oczywiście powiedzieć, że z nim.
- Mi się dobrze tańczyło i z jednym i z drugim. - odpowiedziała Vanessa.
- Też to przyznam. Chociaż Raf się bardziej wyginał i manewrował. - dodałam, śmiejąc się.
- Noo, ma się te kocie ruchy. - odpowiedział ten, który ma zawsze dobry humor.
- Oj braciszku, braciszku. Ja Cię czasem, phii nie czasem, za często Cię nie ogarniam. - zaśmiał się Carlos.
- Dobra, dobra ty to się już lepiej nie odzywaj. - skomentował to Raf. Wtedy z głośników popłynęła, nieco spokojniejsza, także hiszpańska piosenka: Cuando Me Enamoro (by Enrique Iglesias ft. Juan Luis Guerra). Teraz przy spokojniejszej piosence na nasz parkiet wyszli też Meggie z Jamesem i Karolina z Kacprem. Ja powróciłam do mojego chłopaka, a Vanessa do swojego. Po niej znów poleciała jeszcze spokojniejsza i nastrojowa piosenka, przy której odpłynęłam w ramionach Carlosa. Była to piosenka Donde Estan Corazon – jest śliczna. Potem poleciały jakieś górlaskie „hity”.
Ten czas tak jakoś szybko mijał przy dobrej zabawie, ledwo się obejrzeliśmy, a była już 23:40. Piętnaście minut później wyszliśmy wszyscy na zewnątrz z szampanem i każdy ze swoim kieliszkiem, nie zabrakło też fajerwerków. Nimi mieli się zająć tata z Kacprem.
Dwadzieścia sekund przed północą wszyscy byli już gotowi na otwarcie szampana i na wystrzał fajerwerków. 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! Nastał rok 2011. Najpierw wystrzelili kolorowe ognie w niebo, a potem pijąc szampana oglądaliśmy rozgwieżdżone niebo i masę różnych, kolorowych fajerwerków.
- Wiesz, ja sobie życzę? Byśmy następnego sylwestra również spędzili razem. - powiedział do mnie Carlos.
- Mam taką nadzieję, że tak będzie. - uśmiechnęłam się do niego, po czym nasze usta się złączyły w pocałunku.
Potem wróciliśmy do środka, goście zaczęli się rozchodzić i po godzinie zostaliśmy w tym samym składzie jak przed imprezą. Gdy kobieta ze swoją dwudziestoletnią córeczką wyszły, Logan odetchną, a my zaczęliśmy się z niego śmiać.
Następny, a właściwie już ten sam dzień, spędziliśmy na obijaniu się. Nie chciało się nam wyjeżdżać, ale w niedziele rano mieliśmy to zrobić. No więc,  sobotnie południe, które dla nas było porankiem, bo długo spaliśmy, spędziliśmy na sprzątaniu po sylwestrowej imprezy. Potem narobiliśmy popcornu i zasiedliśmy wszyscy przed telewizorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz